Napisano 05 kwietnia 2010 - 09:11
Vertigo
HTDAAB nie należy do moich ulubionych albumów. Jednak jeżdżeniu po tym albumie mówię stanowcze "nie". Dla mnie siłą tego albumu są emocje, których szczerość nie budzi żadnych wątpliwości. Takie Miracle Drug, Sometimes, Yahweh czy Crumbs być może nie są złożone, muzycznie i tekstowo, ale zapewnia to ich bezpośredniość, coś co mnie intryguje i porusza.
Staram się jednak zrozumieć dlaczego album jest tak często krytykowany. Myślę, że ze względu na istotne rozbieżności pomiędzy oczekiwaniami fanów, zapowiedziami zespołu a finalną postacią dzieła. Wielu fanów rozczarowanych przyjętym przez zespół kierunkiem przy ATYCLB oczekiwało na jaką rewolucję na kolejnym albumie, rewolucję których w przeszłości było przecież sporo. Niewątpliwie na HTDAAB rewolucji nie znajdziemy. Sam charakter albumu jest inny niż wszystkich poprzednich. Wydaje mi się, że "przeszłość" w twórczości albumu nigdy nie była czymś istotnym, raczej U2 zawsze patrzyło w przyszłość, przez pryzmat teraźniejszości. Tymczasem przy HTDDAB mam wrażenie, że zespół głównie spoglądał za siebie. I tak mamy nawiązanie do początków zespołu przy Vertigo Tour (nawiązanie do Stories For Boys), w Miracle Drug poruszana jest historia jeszcze z czasów szkolnych. Sometimes i One Step Closer to oczywiście próby Bono zmierzenia się z nie tak daleką przeszłością, związaną z chorobą zespołu. Przykładów można mnożyć i w zasadzie każdy kawałek dopasować do tej koncepcji. Może więc należy uznać HTDDAB za swoiste podsumowanie tego co już za nimi? Intencją zespołu było chyba jednak to, że pomimo bogatej przeszłości są w stanie jeszcze "walczyć" na muzycznej scenie i ?dać czadu?. Stąd pewnie brały się te wszystkie zapowiedzi o nowych brzmieniach i dynamicie w tyłku Bono. Być może z tego wynika to, że w klipach zespół starał się być nowoczesny - mam na myśli tutaj Vertigo i Orginala. W teledysku do ABOY zespół ewidentnie nawiązuje do klipu do Where The Street, chcąc pokazać że nadal są w stanie zatrzymać ruch na ulicy. Gdyby ograniczyli rolę HTDDAB jako swoiste podsumowanie byłoby znacznie lepiej. To co się działo później świetnie się wkomponowało w taką koncepcję. Oto na Vertigo Tour mieliśmy bardzo częste akcenty z przeszłości - nawiązania do Boya, Glorię czy jak ja to nazywam "mini Zoo TV". A później kolejne "wspominki" - 18 Singles, Saints, Windows, reedycje, U2 o U2 itp. Jednak chęć " pokazania młodym kto rządzi" mnie nie przekonuje.
Przeciwnikom HTDDAB proponuje więc zbliżyć się do tej płyty, odrzucając obciążenia związane z oczekiwaniem rewolucji, przełamywania barier i nie spoglądania za siebie.