Do założenia strony ihatebono.com zainspirowała Andrew Lawa lokalna stacja radiowa, która bez przerwy puszczała kawałki U2. – Zacząłem od wpisywania złośliwych komentarzy na temat Bono na internetowej stronie stacji radiowej – mówi 26-letni Andrew z Canberry w Australii. – W prezencie urodzinowym jeden z moich przyjaciół wykupił mi domenę "ihatebono.com". W ciągu kwadransa zamieściłem pierwszy post.
Od chwili uruchomienia strony w grudniu 2007 roku odwiedziło ją 40 tysięcy osób, a Andrew regularnie zamieszcza na niej zabawne "Bonoizmy". – Tak naprawdę, nie nienawidzę go. To tylko zabawa – tłumaczy. – Lubię klasyczne, stare U2, ale jest coś wkurzającego w ciulowatości Bono.
Wielu internautów podziela jego opinię. – 80 procent komentujących popiera mnie – chwali się Andrew. – Jednak wielu ludzi nienawidzi Bono na serio. Niektóre komentarze mnie przerażają. Ale ja wykorzystuję swoją stronę do wytykania mu hipokryzji, jak wtedy gdy uchylał się od płacenia podatków w Irlandii, chociaż głosi chęć pomocy innym ludziom. Nigdy nie odezwał się do mnie żaden z jego przedstawicieli. Ale mam cichą nadzieję, że on o nas wie.
http://www.ihatebono.com/
Co sądzicie? Mnie też czasem Bono denerwuje z tym ratowaniem świata, ale to dobry chłopak. Jeszcze przypomina mi się jeden zespół, który zaistniał dzięki swojej nazwie - Bono Must Die!