2009-08-10 - Zagreb, Croatia - Stadium Maksimir - 2
#261
Posted 12 sierpnia 2009 - 19:39
Przemówienie Tutu przed One wypadło bardzo fajnie. Ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby Bono pozwolił w tym miejscu gadać komuś innemu. Pewnie aż go skręcało. Ja też odniosłem dość osobliwe wrażenie. Jest, moim zdaniem, możliwe, że Tutu w dalszej części trasy wyleci. A jeżeli nie, to Edge powinien w tym miejscu dogrywać, jak na Vertigo Tour.
Przy okazji - dzięki temu koncertowi mamy wreszcie ostateczny dowód na to, że klawisze na wstępie i w tle MOS są na żywo
#263
Posted 23 sierpnia 2009 - 08:33
Odnajduję na trybunach ekipę 'Biesiadno-Wierciochową' i machamy sobie wzajemnie..
Można ich znaleźć na powyższej fotce..
...a na tej można odnaleźć depe machającego do nas foto z komórki na max zoom'ie, bo przemyconą lustrzankę wyciągnąłem dopiero po zmroku
#270
Posted 29 sierpnia 2009 - 12:29
biesiada statyw też przemyciłeś czy dawałeś radę "z ręki"?
Biesiada opierał prawy łokieć na lewej łopatce Evy, a Eva opierała się dłońmi na lewym podudziu Wierciocha.
Wszyscy jednocześnie wykonywali półobrót w prawo, spluwając przez lewe ramię.
Od tej chwili - tak zwana "Zagrzebska Trójka" jest uważana za najtrudniejszą figurę w tańcach na lodzie do dźwięków "Crazy" / remix.
Jutro relacja ala Wiercioch.
pozdro, Wiercioch
#271 Guest_madredeus_*
Posted 29 sierpnia 2009 - 13:22
6!
Biesiada opierał prawy łokieć na lewej łopatce Evy, a Eva opierała się dłońmi na lewym podudziu Wierciocha.
Wszyscy jednocześnie wykonywali półobrót w prawo, spluwając przez lewe ramię.
Od tej chwili - tak zwana "Zagrzebska Trójka" jest uważana za najtrudniejszą figurę w tańcach na lodzie do dźwięków "Crazy" / remix.
Jutro relacja ala Wiercioch.
pozdro, Wiercioch
Czyli standardzik przy braku możliwości użycia statywu. Jeszcze do tego wstrzymywanie oddechu i osoba z zewnątrz uwalniająca migawkę zdalnie co by nie poruszyć. Tak myślałam
#272
Posted 29 sierpnia 2009 - 16:52
Czyli standardzik przy braku możliwości użycia statywu. Jeszcze do tego wstrzymywanie oddechu i osoba z zewnątrz uwalniająca migawkę zdalnie co by nie poruszyć. Tak myślałam
Statyw udało mi się przemycić w Mediolanie- w Zagrzebiu trzepali strasznie i nie było mowy o wniesieniu nawet długopisu, co spotkało Wierciocha, a plan był taki by użyć go jako monopoda
kolejna fotka
#273
Posted 31 sierpnia 2009 - 20:45
Dużo czasu mi to zajęło - ale w końcu jest - połączona relacja z sierpniowych koncertów.
Trzeba będzie troszkę poskakać po wątkach, ale cóż... no - i zdjęcia będą później. Nie wiem; może w ten łikend - może w następny. Na razie tylko po zajawce będzie.
I tak już Evie i Biesiadzie obiecuję co obiecywałem i się wywiązać z tego nie mogę
Śniadanko z 3-dniowych bułek może smakować wybornie. Naprawdę, uwierzcie. Grunt to towarzystwo – w dobrym – wszystko będzie dobrze smakować. Prysznicowanie; pakowanie, pęd na dół, żeby za nową dobę nie płacić; sesyjka pod samochodem i w drogę. Miało być nad morze – skończyło się na ‘gdzieś w centrum, tak żeby nie płacić za parking’. Morze nie wypaliło, bezpłatne centrum też nie. I dobrze – bo przez to, trafiając przypadkiem – w odpowiednim czasie – do katedry, natrafiamy znów na darkowych. Sesja foto, sesja piwna w ogródku, sesja foto, sesja szukania czegoś do jedzenia, sesja umawiania się na wieczór. Znowu w cholerę fanów widać na ulicach. A te ulice takie kolorowe, takie… ciekawe, fajne. Trochę jakby Kraków, trochę jakby Neapol, czy inne nie wiadomo co. ludność wszelaka przyjazna, ciekawa świata, ba, nawet potrafiąca się dogadać w jakichś tam ciekawych językach. Czas mija…
Znowu szukamy miejsca dla samochodu – znów, przypadkiem, lądujemy w prawie tym samym miejscu (prawie – zrobi później wielką różnicę). I tym razem, nauczeni problemami dnia poprzedniego – sięgamy po fortel… plecak z podwójnym dnem. Eva opatentowała, Biesiada próbuje wnosić… idziemy pod stadion – znów podziwiając ‘marczendajzing’; łapiąc w obiekty niesamowity motocykl z „One” wymalowanym na zbiorniku, zajadając się gotowaną kukurydzą (matkie, ze sto lat tego nie jadłem!.
Idę na pierwszy ogień – dziś to ja jestem czysty jak dziewica – więc przechodzę… Eva… przechodzi… Biesiada… yeeee… jeeeessstttt! Flaga w środku, aparat też! Walić aparat – ale flaga! Co prawda po chwili przychodzi opamiętanie i jednak nie decydujemy się jej wywiesić na widoku – będą może do nas strzelać, albo zjedzą, albo nawet wyproszą… wywieszamy tylko w duszach i sercach (hasło na dziś, zastępujące przestarzałe „Krew, honor, ojczyzna”, to „U2, Biesiada, flaga”, lub jak zaproponowała eSeMeSem Olive: „Flaga, kiszone, wyborowa” – czy coś w ten deseń).
Biesiada czai się z lustrzanką, Darek dzwoni, macha nam z płyty – my oddzwaniamy, machamy mu z trybun. Tak sobie machamy, machamy – aż wychodzi support. To samo co dzień wcześniej. Czy to muzycznie, czy emocjonalnie. Nie ma co się podniecać – więc znów zasłonę milczenia spuszczam… zasłonę podnoszą znów dźwięki odliczania… three, two, one, go!
Breathe, No Line, Buty, Magni – klasyk. Acrowe ‘sztywne jądro setlisty’ – nie ma co pisać. BD też przeleciało – i nagle świat się zatrzymał. Na Mysterious Ways. Pierwszy raz na tej trasie się napatoczyłem, nawet na bootlegach nie słuchałem. A to takie piękne, takie zadziorne. Jasne – to nie wersja z Irving Plaza; ale wciąż ‘fanki inaf’. Bujam się na lewo, bujam się na prawo. She moves in mysterious ways… matkie… tego fragmentu miałem nie pisać, ale cóż – samcza natura się odzywa. Zresztą już zaocznie, razem z Darkiem, dostaliśmy po łapach – więc… recydywa – wyciąga Bono piękne dziewczę. Piękne jak piękne – ocena subiektywna, poza tym ze 100 metrów nie widać – ale ten taniec… uu… mysteriuśnie to wyszło. Stadion oszalał; dziewczę się naprawdę postarało. Wrzask tysięcy facetów… paniom też się podobało – naprawdę rewelacyjnie jej to wyszło – ZOOTV wróciło! I do tego mała wstawka z Jacksona – dawno już nie grane (relatywnie dawno) a jakie ładne Don’t stop – takie wplecione w środek, nie na koniec. Nie śpiewane z oryginalną melodią, ale właśnie przerobione na MW. To nie falset z Barcelony, ale szacunek za wplatanie tego; za wykonanie, za pomysł, za tancerkę, za wszystko – oh, no kocham Mysterious’a.
Później już było spokojnie (łamane przez) tradycyjnie. AJSTYL niósł się i niósł, do pobliskich bloków i z powrotem i dalej, i zakręcał koło kominów i ginął na wietrze by się gdzieś nad głowami odnaleźć. Ładnie brać słowiańska nam to wyśpiewała.
Po drodze napatoczył się akustyczny Stuck (dzień wcześniej było Stay… szczerze – nie wiem co lepsze; chyba Stay; chyba bardziej znane. A może po prostu gitara piękniej poprzedniego wieczora brzmiała?); chwilę później popsuł się ekran. Jak już zjechał na dół, to się nie rozjeżdżał; jak się zaczął rozjeżdżać, to nie chciał jechać do góry. Albo prawie cała scena zgasła; tylko ekran i iglica świeciły – no, taki przerywnik. Na Crazy na szczęście naprawili – więc znów żeśmy w trójkę się wykotłowali i energią podładowali.
Później znów się coś pochrzaniło. Tutu zamiast przed Streets – pojawił się po Streets (co zresztą od samego początku wydawało mi się słusznym, acz nie wdrażanym pomysłem); ale to pikuś.
Ultraviolet – znow sobie sami zanuciliśmy, a co!
Biesiadzie jakoś w tych okolicach padła bateria w aparacie – więc się aktywnie włączył (w ogóle to tego wieczora nie myślał już w ogóle o wychodzeniu w trakcie koncertu – to w ramach protestu za nie wpuszczenie wczoraj flagi).
Tradycyjne zakończenie; choć przepiękne WOWY. Przepiękne (nie najpiękniejsze – takie to chyba z Cardiff), bo okraszone najznamienitszym z najwybitniejszych snippet’ów… we’ll shine like stars in the summer night… umarłem… a przed śmiercią pomyślałem sobie o takiej jednej.
A jak o śmierci mowa – to i świeczkę wypadałoby zapalić – na One nie wyszło, ani wczoraj, ani dziś – to się chociaż na MOSie Chorwaci zrewanżowali. No, jako tako. Bajdełej – na One zacząłem liczyć komórki (tak tego było mało); na bocznej trybunie doliczyłem do 50ciu… powaga…
MOS jak to MOS – może być piękny, a może być pięknie skopany – ten był raczej tych pierwszych; może to te ‘świeczki’? Może świadomość, że to ostatni kawałek na tej ziemi, że teraz długo, długo trzeba będzie czekać na tak ‘egzotyczny’ koncert?
Nie wiem. Koniec. Ciemno, na chwilę; zaraz zapalają się jupitery. Syf na płycie niesamowity. Produkcja plastiku i uchwytów do noszenia piwa (matkie, jakie to praktyczne!) sięgnęła tego wieczoru zenitu. Znów się gdzieś spotykamy z ekipą darkową, chwila gadki, mały podział na pododziały i ruszamy szukać samochodu. Niby zaparkowany ‘tam gdzie wczoraj’, ale dobre pół godziny go szukaliśmy Ukrył się pod śliwką, kasztan jeden i ze zmrokiem skumplował – ciężko było. Odwozimy Darka i Lucasa (mówili że do hostelu, ale wyglądało to na agencję… miało być 5 minut – było pół godziny… no, agencja). Tam też żegnamy się generalnie z ekipą i w składzie powiększonym na stałe o Darka – jedziemy na lotnisko.
Smutno tak jakoś Bad z R&H brzmi w głośnikach; deszcz przechodzi w ulewę i o 4tej rano –scena jak z dawnego hamerykańskiego melodramatu – ściskamy się wszyscy na terminalu; ona płacze, on chlipie, tamten odjeżdża. Jeszcze tylko tradycyjna wymiana GPSów i winyli – i Eva z Biesiadą i Darkiem odjeżdżają przy dźwiękach ‘so let it rain’ w siną dal. Samolot do Lądka Zdroju – za parę godzin.
Aaa… ale jeszcze zanim się pożegnaliśmy – Olivka, poprzez nakręcenie Zbycha – zaanonsowała mi w Cardiff wizytę Antona…
Znowu - jedno zdjątko tu, reszta później:
http://wiercioch.spaces.live.com/
I zapraszam tu:
http://u2forums.com/...mp;#entry128505
pozdro, Wiercioch
#274
Posted 03 września 2009 - 15:14
Link: http://www.warez-bb....1...&highlight=
#275
Posted 14 października 2009 - 16:19
#276
Posted 14 listopada 2009 - 04:35
Multicam do ściągnięcia z u2start.
http://www.u2start.c.....ium Maksimir/
Widział gdzieś ktoś jkąś okładkę dvd do tego?
Na u2 gigs jest okładka tylko do koncertu z 09.08.2009.
edit: 14.11.2009 : już znalazłem na forum u2start (niezastąpiony STU :-) Jakbyy kto chciał to poniżej link:
http://www.u2start.c...c/6014//360/26/
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...
Reply to this topic
3 user(s) are reading this topic
0 members, 3 guests, 0 anonymous users