Ostatnio nam się spodobało/nie spodobało
#1062
Posted 04 grudnia 2009 - 18:59
my delirium gorzej, właściwie po przesłuchaniu nic z tego nie pamiętam, poza mostkiem z ładnym wejściem gitary, tak i po całej płycie - nie zostało mi z niej praktycznie nic. słowem, przehajp. moim skromnym.
Edited by acr, 04 grudnia 2009 - 19:12 .
#1063
Posted 04 grudnia 2009 - 20:18
Nie ma zgody.
Rewela:
Magic
My Delirium
Też polecam, ja poznałem ją z coveru Britney, bardzo z charakterem trzeba przyznać, klimat jest
Womanizer by Ladyhawke
#1064
Posted 05 grudnia 2009 - 12:08
The Whitest Boy Alive, przecież, czyli Erlend Oye (ten z Kings Of Convenience, taki skandynawski zespół), Marcin Oez (ten z Torunia, takie polskie miasto), paru berlińczyków itd. Bardzo zacny projekt, bardzo interesujący ze względu na nazwiska, jak i również ze względu na muzykę. W tym roku wydali znakomity album Rules i tu są znakomitości tejże przykłady:
Keep A Secret
High On The Heels
Intentions
Klimatyczne, równe, dobre. Pierwszoklaśny twardy, gęsty bas i zawodowe elektroniczne smaczki, wszystko w wyczuciem i świetnie wyprodukowane, czasem buja, czasem bardzo ładnie niesie po melodiach z sympatycznym, ciepłym głosem. Często funk'ująco-jazz'ująco. Jest dobrze, jest bardzo dobrze. Whitest Boy Alive > Kings Of Convenience w tym roku, jeśliby porównać projekty pana Oye'a. Czek disałt, ziomy.
Aha, oczywiście muszę sieknąć jakimś kosmicznym skojarzeniem tak coby tradycji stało się za dość. No to tak - The Car Is On Fire na wysokości Lake & Flames. W sensie, bas! perka i gitarki tu i ówdzie. Podobnie budowane, tylko lepiej jednak chyba. W sumie tak mogłaby brzmieć ich tegoroczna płyta gdyby kontynuowali tamtą koncepcje, a nie świrowali Ombarropsami.
Edited by acr, 05 grudnia 2009 - 12:20 .
#1065
Posted 05 grudnia 2009 - 15:01
Junior Boys > The Whitest Boy Alivejuż dawno miałem napisać i się jakoś zapomniało.
The Whitest Boy Alive
Dla mnie zdecydowanie. Pisali o nich w machinie, jakoś w kwietniu chyba... Ściągnąłem, posłuchałem kilka razy i muszę wrócić, aby ostatecznie wyrobić sobie zdanie, ale nie powala mnie to w takim stopniu, jak nowa płyta JB. Urzekająca klimatem, melodiami i pięknym, lekkim, popowym wokalem. Jest też na niej trochę ejtisowych klawiszy, a to mnie urzeka i ja to kupuję.
#1066
Posted 05 grudnia 2009 - 20:40
Niby w jakimśtam sensie podobne płyty, ale bez rygoru robienia zestawienia, jakoś zupełnie nie myślę o nich porównawczo, bo i o co innego chyba w nich chodzi, uderzają w inną estetykę, inny feeling no i na dziś mi właśnie Whites Boy Alive bardziej pasuje. Delikatniejszy jest, sympatyczniejszy, no i bardziej piosenkowy, a że ostatnimi czasy wymęczałem uszy różnymi dziwadełkami, to dobrze mi to robi. Hm, WBA jest fajnie ciepłe, a JB na teraz trochę jednak zbyt duszne. Wszystko to oczywiście odczucia subiektywne, wynikające z chwilowych potrzeb, tak sobie piszę.. aa, mniejsza.
Ale wrócę, wrócę, zobaczymy co wygra, wynik rozgrywki będzie widoczny zapewne w zestawieniu rocznym, gdzie obydwa albumy na pewno znajdą dla siebie zasłużone miejsce
Edited by acr, 05 grudnia 2009 - 20:40 .
#1067
Posted 05 grudnia 2009 - 22:01
To właśnie jest Regina.
Ale ja akurat powróciłam do jej starszych nagrań, np tego:
http://www.youtube.c...h?v=7W1IHRKP6Z8
Jak coś to polecam.
Music can change the world, because it can change people.
#1071
Posted 05 grudnia 2009 - 23:13
Dawno nie siedzialem w post-rocku i teraz, w odpowiednim momencie skosztowalem ich debiutu. Jest swietny, polecam-> "They'll come they come"
Jesli kogos to interesuje, to w lutym graja kilka koncertow w Polszy, m.in. w Poznaniu, Wroclawiu i Chorzowie a bilety pewnie beda za grosze.
#1072
Posted 06 grudnia 2009 - 00:11
Immanu El. Znali?
Dawno nie siedzialem w post-rocku i teraz, w odpowiednim momencie skosztowalem ich debiutu. Jest swietny, polecam-> "They'll come they come"
Jesli kogos to interesuje, to w lutym graja kilka koncertow w Polszy, m.in. w Poznaniu, Wroclawiu i Chorzowie a bilety pewnie beda za grosze.
Hm fajne to. Masz jak się podzielić? Bo jakoś nie wyczaiłem opcji zdobycia tej muzyki.
of Future Past
the magician longs to see...
one chants out
between two worlds
Fire - walk with me.
#1074
Posted 06 grudnia 2009 - 15:40
Zdania na jego temat nie zmienię, jest wtórny i słaby (może gdyby nie ten refren...), ale ostatnio wsłuchałem się w słowa (przy okazji oglądania teledysku, też słabego, ale współgrającego z treścią piosenki) i uderzyło mnie to, jak wiele dystansu i samokrytyki mają ci goście do swojej twórczości. No bo ile jest zespołów które w tak otwarty sposób przyznają że się 'wypalili'? No, chyba że to tylko 'fikcja literacka', ale teledysk (ujęcia z koncertów, zza kulis itp.) pokazuje, że chyba jednak napisali to o sobie samych...
Generalnie przełamałem się do ich ostatniego LP, no i faktycznie nie ma tam nic oryginalnego, ale miło się tego słucha. Taki "Count of Tuscany" na przykład robi wrażenie, jednym słowem - klasyka.
#1075
Posted 06 grudnia 2009 - 17:26
Generalnie za DT nigdy nie przepadałem, taka sztuka dla sztuki, w muzycznym wymiarze często o popisowe grafomaństwo hacząca. Niby tyle sie dzieje, ale ostatecznie o nic nie chodzi, tylko o to, żeby się działo. Przyznaję, nie dałem ich zbyt wielu szans, no ale po prostu mnie nie zachęcili w żaden sposób.
Edited by acr, 06 grudnia 2009 - 17:27 .
#1076
Posted 06 grudnia 2009 - 17:34
Po kilku latach nieobecności na mojej playliście ponownie zagościła panna Regina Spector. Nieznający tej zacnej dziewczyny i tak znają jej jeden utwór. Bo któż nie kojarzy ścieżki przewodniej jesiennej ramówki TVN?
To właśnie jest Regina.
Ale ja akurat powróciłam do jej starszych nagrań, np tego:
http://www.youtube.c...h?v=7W1IHRKP6Z8
Jak coś to polecam.
a znacie zacna kobieto najnowszy album? bo mi Regina tylko w kawalkach podchodzi i nie wiem czy sie brac czy nie..
#1078
Posted 06 grudnia 2009 - 19:44
Tylko tu się pojawia pytanie - po co w takim razie nagrywać dalej?
Ja bym to ujął inaczej: czy na pewno jest sens nagrywać płyty tak często? Wiele zespołów ma okres 'wypalenia', ale wtedy może trzeba zrobić sobie przerwę i wyjść do ludzi naprawdę jak się będzie miało coś ciekawego do pokazania.
Możliwe, że DT po prostu preferuje bardziej 'klasyczny' etos pracy, tzn. "jesteśmy kompozytorami, to musimy komponować, bo tym zarabiamy na chleb". Nie wszystkie dzieła Chopina czy Mozarta są tak samo dobre czy rewolucyjne, ale w muzyce czasem chodzi o to, żeby po prostu zrobić coś ładnego, co cieszy ucho. Zawsze lepiej pokazać na koncercie nowy utwór niż stary.
Inna sprawa, że:
1) jednak DT funkcjonuje w kręgu szeroko pojętej muzyki popularnej, gdzie wymiarem wielkości muzyki jest oryginalność, więc pod tym względem takie podejście do muzyki (jakie preferuje DT) jest poniekąd skazane na porażkę
2) inaczej niż 100-200 lat temu, mamy rejestrację dźwięku, więc "po co mam słuchać nowej płyty, skoro mogę posłuchać starszej, lepszej?" (a kiedyś słuchało się tego co akurat było grane na koncertach)
3) nie siedzą oni na kasie tak jak np. U2, nie mogą sobie pozwolić na za długie przerwy, tym bardziej że zawsze znajdą się nowi fani, którzy mało oryginalną płytą będą się jarać jakby odkryli Amerykę (i trudno mieć o to do nich pretensje), więc jest kogo doić, i słusznie, bo należy im się jednak
Niby tyle sie dzieje, ale ostatecznie o nic nie chodzi, tylko o to, żeby się działo.
Nie będę Cię na siłę 'oświecał', zresztą to nie temat na dyskusję na forum chyba, może uda się przy okazji gdzieś kiedyś pogadać na ten temat, niemniej jednak parę rzeczy (moim zdaniem) NAPRAWDĘ wybitnych (i jednak sensownych) zrobili, myślę że gdyby nie takie różne zawirowania ze strony wytwórni, dziś byliby naprawdę wielką gwiazdą, a przynajmniej zespołem kultowym.
#1080
Posted 06 grudnia 2009 - 23:27
Mhm, albo spróbować zrobić coś nowego-innego.Ja bym to ujął inaczej: czy na pewno jest sens nagrywać płyty tak często? Wiele zespołów ma okres 'wypalenia', ale wtedy może trzeba zrobić sobie przerwę i wyjść do ludzi naprawdę jak się będzie miało coś ciekawego do pokazania.
Inna sprawa, że: 3) nie siedzą oni na kasie tak jak np. U2, nie mogą sobie pozwolić na za długie przerwy, tym bardziej że zawsze znajdą się nowi fani, którzy mało oryginalną płytą będą się jarać jakby odkryli Amerykę (i trudno mieć o to do nich pretensje), więc jest kogo doić, i słusznie, bo należy im się jednak
No generalnie trochę wyidealizowałem rzeczywistość, zarabiać na życie też muszą, no i w sumie właśnie szacun, że nie oszukują, że mają do siebie dystans jednak i szczerze walą jak jest, kiedy tak jest.
Nie będę Cię na siłę 'oświecał', zresztą to nie temat na dyskusję na forum chyba, może uda się przy okazji gdzieś kiedyś pogadać na ten temat, niemniej jednak parę rzeczy (moim zdaniem) NAPRAWDĘ wybitnych (i jednak sensownych) zrobili, myślę że gdyby nie takie różne zawirowania ze strony wytwórni, dziś byliby naprawdę wielką gwiazdą, a przynajmniej zespołem kultowym.
Na jakimś piwie, na jakimś czymś, bardzo chętnie podyskutuję i się dowiem co i jak Do tego czasu powinienem pewnie trochę nadrobić braki w znajomości, bo przyznaję szczerze - kontakt miałem z nimi ograniczony do odsłuchów raczej u kolegi na zasadzie "posłuchaj tego, jakie solo! już prawie umiem grać początek!" i szczerze powiedziawszy mi się więcej zwyczajnie nie chciało po takich, no, licznych dośc jednak epizodach. Przyłożył się pewnie do tego fakt że w tym czasie byłem stanowczo zmęczony takimi koncepcjami muzycznymi i szukałem czegoś zupełnie innego, prostego, piosenkowego etc. No zobaczymy, zobaczymy, nie upieram się przy swoim, jak mi coś polecisz z tych wybitnych momentów, chętnie się podejmę próby weryfikacji poglądów
A co do kultowości - w ograniczonym sensie, środowisku, z tego co zaobserwowałem, jakaś jednak kultowość się ich trzyma, niszowa bardziej niż większa, ale
Edited by acr, 07 grudnia 2009 - 00:24 .
Reply to this topic
1 user(s) are reading this topic
0 members, 1 guests, 0 anonymous users