Skocz do zawartości


Zdjęcie

No Line On The Horizon


2962 replies to this topic

#2801 hannah

hannah

    blue sadness

  • Members
  • 937 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 31 lipca 2009 - 18:47

;)

Ekhm nie mam się z czego tłumaczyć jak sądzę :blink: Zacznę od tego że pierwsza rzecz jaką musi u mnie powodować płyta którą będę uwielbiać to tzw. dreszcze albo je mam albo nie. Po przesłuchaniu tego tworu dreszczy nie miałam . Płyta jest zwyczajnie nudna. Muzycznie nic ciekawego, nic nowego. Więc argument że zespół ewoluuje i zmienia styl uważam za pobożne życzenia. Zresztą za dużo tam Eno. Płyta pełna jest cytatów z wcześniejszych płyt ale przy takiej ilości autocytatów zaczynam się zastanawiać nad tym czy chłopakom po prostu nie skończyły się pomysły. Bono wokalnie mnie nie powala tym razem. Teksty takie sobie, nie ma w nich nic co by przykuło moja uwagę na dłużej. "I was born I was born to be with you", "It?s not of I believe in love But if love believes in me", "You don?t know how beautiful You don?t know how beautiful you are" itd. bla bla bla. Dodam na koniec że jestem wielką fanką U2, i słucham ich w zasadzie od urodzenia. I tym bardziej uważam że należy im się surowa krytyka bo tak dobry i tak wielki zespół nie powinien wypuszczać takich gniotów. ;)

Aaa i jeszcze jedno skoro dziwicie się że mi się nie podoba i żądacie rzeczowych argumentów to ja też proszę o takowe tyle że w drugą stronę. Dlaczego Wam się ta płyta podoba??? :unsure:

Wywołana do tablicy odpowiadam na pytanie. NLOTH ma swoje zalety i wady, nie jest dziełem na miarę np TJT. Ale podoba mi się dlatego, że zarówno subiektywne, jak i obiektywne kryteria oceny płyty wypadają mi jednak na plus. Jest w niej wiele naprawde dobrze zgranych utworów, dających całej płycie rozpęd. Wymieńmy choćby Breathe (wspaniała solówka the Edge, Bono wyśpiewujący trudne do wyartykułowania zwrotki), Magnificent (dynamiczne, pulsujące, idealnie zgrane), NLOTH (siła wykonania plus wpadająca w ucho melodia). Z ballad wyróżnia się White as snow (i tu, nawiasem mówiąc, przy słuchaniu melodii, wokalu i gitary człowiek dostaje dreszczy).

Jeśli teksty nie robią na tobie wrażenia, to wróć chociaż na chwilę do Cedars of Lebanon (świat oczami innego człowieka) i Stand up comedy (tu weź słownik i sprawdź gry słów - pozory mylą!)

Ta płyta brzmi, jakby skomponowali ją 2o latkowie z 50 letnim doświadczeniem (co w pewnym sensie odpowiada prawdzie). Perkusista przeżywał tu chyba swoje drugie War, szacun! Dynamizm i siła szybkich utworów plus refleksyjność wolniejszych daje niezły wynik. Jest sporo powodów dla których nie nazwałabym NLOTH "gniotem"
The world belongs to the enthusiast who keeps cool

#2802 Owłos

Owłos

    Użytkownik

  • Members
  • 5 525 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Órsynuw

Napisano 31 lipca 2009 - 18:58

Dla mnie NLOTH jest najlepszym albumem od czasu Achtung Baby, a co! Po ATYCLB i Bombie miałem złe przeczucia, że zaczyna się marsz w dół, ale tą płytą naprawdę mnie zaskoczyli, myślałem, że to będzie jakieś Vertigo bis, ale tak zwyczajnie nie jest. A co do country, to jak musieli się czuć fani Metallicy kiedy usłyszeli Mama Said :D Przecież znakiem rozpoznawalnym U2 jest flirtowanie z niemal każdym stylem muzycznym i to jest w nich piękne i wartościowe. Nieskładnie to może napisałem, ale z serca.
"I went out there
in search of experience
to taste and to touch
and to feel as much
as a man can
before he repents"

#2803 lena77

lena77

    Użytkownik

  • Members
  • 78 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 31 lipca 2009 - 21:51

Stand Up Comedy i White as Snow to kiepski żart ze strony U2


Ludzie, czemu wy tak się czepiacie tego Stand Up Comedy? To jest całkiem fajny kawałek jak dla mnie. Po wielokrotnym przesłuchaniu całej płyty to właśnie tą piosenkę włączam jako pierwszą. A zaraz za nią White as Snow.
Myślę, że wiele osób jej zupełnie nie docenia.

#2804 Polannd

Polannd

    Użytkownik

  • Members
  • 90 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Toruń

Napisano 31 lipca 2009 - 23:14

Jestem fanką U2 ale to nie znaczy że będę do nich podchodzić bezkrytycznie. To że ich uwielbiam nie zwalania mnie z myślenia. Płyta jest jakaś taka mało jutowa i wysilona. Oczywiście rozumiem że komuś się ta płyta podoba(żeby było jasne każdego jara co innego). Myślałam że mogę tu wyrazić swoją opinię a nie wygłaszać jedyne słuszne poglądy na sprawę. Nie mam nic przeciwko temu żeby U2 flirtowało z różnymi stylami. Uważam jednocześnie że Bono & Co przyzwyczaili nas do pewnego poziomu poniżej którego nie powinni schodzić, tak dobry to zespół że wręcz nie wypada. A krytyka nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

#2805 acr

acr

    mam tu fajne drzewko

  • Moderatorzy
  • 17 742 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:skądinąd.

Napisano 01 sierpnia 2009 - 02:55

Dobra, wszyscy już robili takie coś, to ja też zrobię bo nie chce mi się spać.
Subiektywnie bardzo. Skala U2'owa.

No Line On The Horizon - 8.5/10.0 (okoliczności morskiej nocnej plaży pomagają doznać i zrozumieć. uważam też, że to generalnie jedyny naprawdę bardzo nowatorski (w sensie U2'owym) kawałek na tej płycie)

Magnificent - 9.5/10.0 (tak. nadal uważam, że to jeden z TYCH utworów, definiujących muzycznie ten zespół).

Moment Of Surrender - 7.0/10.0 (ale nie myślcie sobie, że to mało. to mega dużo, bo to nadal Whiter Shade Of Pale i Stairway To Heaven tego stulecia)

Unknown Caller - 7.5/10.0 (ooo-oooo-oo! ale nie tylko o to chodzi, a kto nie rozumie, niech spada ;) (czyli ine ma to jak silne argumenty :P ) )

Crazy Tonight - 7.0/10.0 (squeeze that sparks of light! razem z tekstem, ich najlepszy singiel w tym dziesięcioleciu, zaraz po Magni)

Get On Your Boots - 3.5/10.0 (ale muszę zaznaczyć, że oceniam w kontekście albumu. oddzielnie broni się lepiej.)

Stand Up Comedy - 2.0/10.0 (po prostu nie mogę. jest suche, wydaje mi się strasznie naciągane, wymuszone, blablabla)

Fez - 7.0/10.0 i Being Born - 4.0/10.0 (nie mogę ich nie rozdzielać, ze względu na kontrast ocenowy. zaczyna się idealnie, potem zaczynają rżnąć byle intensywniej i więcej tam zmieścić. fajnie, bardzo ok, ale jak na U2, you know..)

White As Snow - 5.0/10.0 (jakie to pretensjonaaalneeee... ale ma momenty i czasem nawet łapię klimat. czasem.)

Breathe - 7.0/10.0 (uplifing się ceni, tekstowy i muzyczny, czad się ceni, niebanalny pomysł melodyczny i te pe się ceni. jest zajebiście.)

Cedars Of Lebanon - 8.0/10.0 (I'm here, 'cause I don't wanna go home. żeby jeszcze tylko końcówkę trochę pociągnęli, a ostatnia zwrotka tekstowo nie zaniżała lekko poziomu wcześniejszych... no, byłby z punkcik wyżej. by the way - najbardziej przemówił do mnie razem ze zdjęciami Wierciocha z Kamerunu. jeszcze raz wielkie dzięki za nie. naprawdę poruszająca kombinacja obrazu z dźwiękiem, jakimś dziwnym sposobem..)


Czyli generalnie na początku jest genialnie, potem płyta zjeżdża w dół i znów się wyciąga an dwa ostatnie tracki. Szkoda też że intro Fez zostało zmarnowane w pewien sposób doczepieniem do niego średniawego Being Born. Możnaby to lepiej wykorzystać.
Dziwnie tak z ta płytą. Gdyby wyciachać te kawałki z notą 5.0 i niżej, mielibyśmy genialną mini-płytę (teraz takie 36'cio minutowe też się wydaje) i być może poważnie zastanawiałbym się, czy to na pewno ATYCLB jest na dzień dzisiejszy ich najlepszym dziełem od czasów Joshua Tree (bo jest! :D ).
Do tego, mam już w miarę spójną koncepcję, o czym dokładnie jest ta płyta. Niestety nie współgra to z trasą, szkoda.
Ale na opisanie tego jeszcze przyjdzie czas.

Użytkownik acr edytował ten post 01 sierpnia 2009 - 14:01


#2806 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 01 sierpnia 2009 - 08:42

Do tego, mam już w miarę spójną koncepcję, o czym dokładnie jest ta płyta. Niestety nie współgra to z trasą, szkoda.


Dawej tę koncepcję, jeżeli nie współgra z trasą tym gorzej dla trasy :D

Wrócę sobie dzisiaj do tej płyty, dawno nie słuchałem, ciekawe czy coś się zmieniło po tych kilku koncertach..
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#2807 hannah

hannah

    blue sadness

  • Members
  • 937 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 04 sierpnia 2009 - 10:21

Myślałam że mogę tu wyrazić swoją opinię a nie wygłaszać jedyne słuszne poglądy na sprawę. A krytyka nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

Nikt tutaj nie ma jedynie słusznej racji. Po prostu wyraziłaś swój pogląd na NLOTH, w odpowiedzi ktoś inny określił swój i tak normalnie zaczęła się dyskusja. Na tym polega forum. Nawet zagorzały fan może mieć krytyczne spojrzenie i jasno je wyrażać. A inni użytkownicy mają prawo riposty. Nie zniechęcaj się tak łatwo. Kulturalna dyskusja, nawet zażarta, wiele uczy.

No i dzięki twojemu postowi acr zamiast spać miał co pisać w nocy ;)
The world belongs to the enthusiast who keeps cool

#2808 bebok

bebok

    Użytkownik

  • Members
  • 265 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Rybnik

Napisano 04 sierpnia 2009 - 11:35

...
Stand Up Comedy - 2.0/10.0 (po prostu nie mogę. jest suche, wydaje mi się strasznie naciągane, wymuszone, blablabla)
...


A ja bardzo lubię ten kawałek, chciałbym go usłyszeć w wersji live! Ale pewnie się nie doczekam :angry:

#2809 user420

user420

    Użytkownik

  • Members
  • 5 213 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 04 sierpnia 2009 - 12:13

Ja sobie wlaczylem wlasnie NLOTH i juz na samym poczatku przezylem szok. Wersja albumowa tytulowego kawalka jest cholernie wolna w porownaniu do tego, co graja na zywo. Tak jak ten kawalek ocenialem zawsze bardzo wysoko, tak dopiero teraz w pelni zrozumialem moc tego kawalka na koncertach :]

#2810 Lmollu

Lmollu

    Użytkownik

  • Members
  • 1 003 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Gliwice

Napisano 04 sierpnia 2009 - 12:43

Pewnie wszczynam znowu stary temat, ale nie rozumiem, jak fan może nazywać płytę U2 " gniotem ". Wiadomo, jedne się bardziej podobają, inne mniej, ale na litość ! Co to dla mnie znaczy, że jestem fanem ? To znaczy, że lubię muzykę U2. Znaczy: lubię brzmienie gitary Edge'a, lubię głos Bono, lubię perkusję Larry'ego, lubię styl gry Adama na basie. Na każdej płycie U2 oczywiście to wszystko dostaję. Więc jakby już z tego względu żadna dla mnie nie zasługuje na miano " gniota ". Dlaczego miałaby być dla mnie gniotem płyta, na której grają moi ulubieni muzycy, w stylu, który też jest moim ulubionym ? Zawsze, rzecz jasna, ma się nadzieję, że nowa płyta U2 przebije Joshuę i War. Z biegiem czasu ta nadzieja jest coraz mniejsza, fakt, ale przecież i tak będzie to płyta U2, na której Bono zaśpiewa w swoim stylu, Edge zagra w swoim stylu, podobnie Larry i Adam, a piosenki będą napisane w stylu U2. No to dlaczego miałoby mi się to nie podobać ? Naprawdę, im jestem starszy, tym mniej rozumiem, dlaczego mam nazywać jakąś piosenkę U2 " kiepskim żartem ". Co jest niby " kiepsko żartobliwego " w Stand Up Comedy ? Czy to jest źle zagrane ? Czy to nie jest melodyjne ? Czy to jest, nie wiem, zafałszowane, niezrozumiałe ? O co chodzi ?? Kiepskim żartem to raczej określiłbym fanów nie potrafiących zaakceptować tego, że ich ulubiony zespół chce czasem nagrać funk albo country. No to o co właściwie chodzi w byciu fanem ? Czy fan to ktoś, kto siedzi sobie z marsową miną, i rzuca: " ja wam płacę, więc macie mi nagrać to co ja chcę, a nie to, co wy chcecie - i nie życzę sobie żadnego country, zrozumiano ?? ". Czy raczej fan to ktoś, kto potrafi się zdobyć na POZYTYWNE podejście do nowego materiału ulubionego zespołu, i może spróbować otworzyć kilka nowych klapek w głowie ? Nigdy nie ukrywałem, że nie darzę specjalnym uczuciem albumu Achtung Baby - ale nigdy, przenigdy nie nazwałem go " gniotem " ( no, może w żartach ), i nikomu nie pozwoliłem twierdzić, że ja tej płyty " nienawidzę ", " nie znoszę ", że uważam ją za " beznadziejną " itd. itp. U2 nie nagrali ani jednej " beznadziejnej " piosenki ! Każda jest warta poznania ! I nie obchodzi mnie, że ktoś mnie teraz oskarży o bezkrytyczność. Ci, co mnie znają, doskonale wiedzą, że nie mam żadnych oporów przed krytykowaniem mojego ulubionego zespołu, jeżeli tylko uważam że na to zasłużył. Ale podstawową cechą fana jest, moim zdaniem, pozytywne podejście, a nie krzyczenie o jakichś " gniotach " czy " kiepskich żartach ". Ja już się naprawdę nie zdziwię, kiedy wyjdzie taki ktoś i powie, że jest wielkim fanem U2, oczywiście, tyle tylko, że gitara Edge'a to gniot, a głos Bono to kiepski żart. Lmollu napisał kiedyś, że na forum The Cure spotykał takich, którzy zdawali się być fanami za karę. Czy to jest jakaś moda ? Sorry za ekspresyjny post, ale lubię czasem z siebie to wyrzucić.


Otóż to. Podobnie to wszystko widzę i o ile nie rusza mnie tak żarliwa krytyka z zewnątrz, to z obozu poza fanowskiego mierzi mnie okrutnie "sranie we własne gniazdo". Są ludzie, którzy U2 nigdy nie polubią, choćby stworzyli coś znacznie lepszego niż ich obecne szczytowe dokonania i nimi się nie mam czasu i ochoty zajmować, bo być może nawet brakłoby mi merytorycznych argumentów w dyskusji z nimi. Ale co do fanów MUZYKI (to słowo jest tutaj najważniejsze) U2, nie fanów okładek, butów na kortunie, kolorowych scen i wideoklipów, to czasem nie wiem, o co niektórym chodzi. Nie znam piosenki U2, której nie mogę słuchać. Nie znam piosenki U2, której nie lubię słuchać. Każda mnie jakoś pozytywnie ruszy. Mniej, czy więcej. To samo mam z przytoczonym The Cure. Co z tego, że "4:13 Dream" jest słabszą płytą od tych najlepszych, skoro dostaję na niej to, co dostać przede wszystkim chcę - wokal Roberta, jego styl pisania tekstów, jedyny w swoim rodzaju bas Simona, którego nie uświadczyłem nigdzie indziej. A, że nie ma tam drugiego "Just Like Heaven?" Że na NLOTH nie ma drugiego "Acrobat"? Nie ma, ale po co ma być? Dzięki tym kawałkom m.in. stałem się fanem. Kocham ich pomimo tego, że takie utwory się nie zdarzają, albo zdarzają już coraz rzadziej. Nie potrzebuję codziennie dostawać czegoś nowego i zakochiwać się w nich na nowo. To uczucie już jest, je wystarczy pielęgnować, a to nie jest trudna sprawa.

#2811 Prosiak

Prosiak

    Użytkownik

  • Members
  • 9 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Radom

Napisano 04 sierpnia 2009 - 13:56

Stand Up Comedy - 2.0/10.0 (po prostu nie mogę. jest suche, wydaje mi się strasznie naciągane, wymuszone, blablabla)


A dla mnie jest genialne! Mieści się w mojej pierwszej piątce. Rytmiczne, energiczne, popróbowali chłopcy z innym, niejutowym klimatem i wyszło bardzo smacznie :) a fragment od: "soul rockin' people moving on" to prawdziwe cudeńko :) Nie wiem, mnie ta piosenka baaaardzo rusza :D

A ja bardzo lubię ten kawałek, chciałbym go usłyszeć w wersji live! Ale pewnie się nie doczekam :angry:


Ja też czekam :) I wierzę, że się doczekam ;) Oddałabym za niego np. NLOTH (nie czuję tej piosenki kompletnie, dla mnie jedna z najgorszych na płycie) albo Unknown Caller.

#2812 Polannd

Polannd

    Użytkownik

  • Members
  • 90 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Toruń

Napisano 12 sierpnia 2009 - 10:34

Po koncercie jakoś mi się NLOTH lepiej słucha :D I bardziej mi się podoba :D Co te koncerty robią z ludźmi :lol:

#2813 yloona

yloona

    Użytkownik

  • Members
  • 57 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Bydgoszcz

Napisano 12 sierpnia 2009 - 11:07

Po koncercie jakoś mi się NLOTH lepiej słucha :D I bardziej mi się podoba :D Co te koncerty robią z ludźmi :lol:


hehe, no ja jakoś dziwnie na koncercie Unknown Caller przyjęłam entuzjastycznie, nawet to przeklęte oooooooo :D

#2814 derka

derka

    Lady with the spinning head

  • Moderatorzy
  • 5 611 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:z krainy Oz

Napisano 12 sierpnia 2009 - 11:23

Hehe ja tak samo- coraz przyjemniej słucha mi się NLOTH-a. I nawet polubiłam tytułową piosenkę i MOS-a xD

There's always a chance as long as one can think
this is music : last

#2815 thhenry

thhenry

    Użytkownik

  • Members
  • 37 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Nibylandia

Napisano 12 sierpnia 2009 - 11:36

I na tym własnie polega "trasa promująca płytę":)

#2816 thomassoo

thomassoo

    Użytkownik

  • Members
  • 22 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:łódź

Napisano 12 sierpnia 2009 - 18:19

Pewnie wszczynam znowu stary temat, ale nie rozumiem, jak fan może nazywać płytę U2 " gniotem ". Wiadomo, jedne się bardziej podobają, inne mniej, ale na litość ! Co to dla mnie znaczy, że jestem fanem ? To znaczy, że lubię muzykę U2. Znaczy: lubię brzmienie gitary Edge'a, lubię głos Bono, lubię perkusję Larry'ego, lubię styl gry Adama na basie. Na każdej płycie U2 oczywiście to wszystko dostaję. Więc jakby już z tego względu żadna dla mnie nie zasługuje na miano " gniota ". Dlaczego miałaby być dla mnie gniotem płyta, na której grają moi ulubieni muzycy, w stylu, który też jest moim ulubionym ? Zawsze, rzecz jasna, ma się nadzieję, że nowa płyta U2 przebije Joshuę i War. Z biegiem czasu ta nadzieja jest coraz mniejsza, fakt, ale przecież i tak będzie to płyta U2, na której Bono zaśpiewa w swoim stylu, Edge zagra w swoim stylu, podobnie Larry i Adam, a piosenki będą napisane w stylu U2. No to dlaczego miałoby mi się to nie podobać ? Naprawdę, im jestem starszy, tym mniej rozumiem, dlaczego mam nazywać jakąś piosenkę U2 " kiepskim żartem ". Co jest niby " kiepsko żartobliwego " w Stand Up Comedy ? Czy to jest źle zagrane ? Czy to nie jest melodyjne ? Czy to jest, nie wiem, zafałszowane, niezrozumiałe ? O co chodzi ?? Kiepskim żartem to raczej określiłbym fanów nie potrafiących zaakceptować tego, że ich ulubiony zespół chce czasem nagrać funk albo country. No to o co właściwie chodzi w byciu fanem ? Czy fan to ktoś, kto siedzi sobie z marsową miną, i rzuca: " ja wam płacę, więc macie mi nagrać to co ja chcę, a nie to, co wy chcecie - i nie życzę sobie żadnego country, zrozumiano ?? ". Czy raczej fan to ktoś, kto potrafi się zdobyć na POZYTYWNE podejście do nowego materiału ulubionego zespołu, i może spróbować otworzyć kilka nowych klapek w głowie ? Nigdy nie ukrywałem, że nie darzę specjalnym uczuciem albumu Achtung Baby - ale nigdy, przenigdy nie nazwałem go " gniotem " ( no, może w żartach ), i nikomu nie pozwoliłem twierdzić, że ja tej płyty " nienawidzę ", " nie znoszę ", że uważam ją za " beznadziejną " itd. itp. U2 nie nagrali ani jednej " beznadziejnej " piosenki ! Każda jest warta poznania ! I nie obchodzi mnie, że ktoś mnie teraz oskarży o bezkrytyczność. Ci, co mnie znają, doskonale wiedzą, że nie mam żadnych oporów przed krytykowaniem mojego ulubionego zespołu, jeżeli tylko uważam że na to zasłużył. Ale podstawową cechą fana jest, moim zdaniem, pozytywne podejście, a nie krzyczenie o jakichś " gniotach " czy " kiepskich żartach ". Ja już się naprawdę nie zdziwię, kiedy wyjdzie taki ktoś i powie, że jest wielkim fanem U2, oczywiście, tyle tylko, że gitara Edge'a to gniot, a głos Bono to kiepski żart. Lmollu napisał kiedyś, że na forum The Cure spotykał takich, którzy zdawali się być fanami za karę. Czy to jest jakaś moda ? Sorry za ekspresyjny post, ale lubię czasem z siebie to wyrzucić.


O nie!
Jasne trzeba wszystko chwalic... Nawet jak U2 poda 'gowienko' (czyt: plyte, koncert itd) w sreberku... Aha to jest sie fanem tylko wtedy jak sie wszystko lyka... Ja zupelnie mam odmienne zdanie.

Dobra z innej strony: jestem kibicem pilkarskim jednej z druzyn (i reprezentacji Polski) i np przegrywa 0-3, albo gra beznadziejnie i co mam ich chwalic? Nie moge krytykowac? Krytykuje ich, ale ciagle im kibicuje... A zeby zostac fanem to nie mozna mowic ze mecz, czy utwor to gniot...? przeciez to chore... Dla mnie fan to ten co cos kocha, ale nie ma klapek na oczach i uszach...

A wracajac do tematu, nowa plyta jest dobra, jak dla mnie pierwsza 3:
1 Unknown Caller (genialne)
2 Moment of Surrender (zajebioza, to jest U2!)
3 Get On Your Boots (jakby z innej planety)

#2817 Lmollu

Lmollu

    Użytkownik

  • Members
  • 1 003 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Gliwice

Napisano 12 sierpnia 2009 - 18:30

Drużyna może mieć w danym sezonie nieskutecznego napastnika, zawodzącego bramkarza, ruszających się jak mucha w smole obrońców, mało kreatywnych pomocników i zagubionego trenera, ale nie zmienia faktu, że to dalej Twoja drużyna, pewne rzeczy są stałe i nawet, jeżeli w tym konkretnym momencie czujesz zawód - powinieneś wierzyć, że następne podejście będzie udane. Ale nawet, jeśli idziesz na mecz i Twoja drużyna przegrywa 0:4 to chyba przyznasz, że wolisz od czasu do czasu zobaczyć taki "popis" swoich idoli niż omijać mecze szerokim łukiem. Zawsze są to jakieś pozytywne emocje.

#2818 acrobatka

acrobatka

    Użytkownik

  • Members
  • 44 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 12 sierpnia 2009 - 18:36

Po koncercie jakoś mi się NLOTH lepiej słucha :D I bardziej mi się podoba :D Co te koncerty robią z ludźmi :lol:


Mam to samo ;) i pokochałam Unknown Caller tak samo jak nienawidziłam tego kawałka przed koncertem, jak go słucham to mam Chorzów przed oczami i od razu mi się weselej robi.

#2819 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 12 sierpnia 2009 - 18:43

Jasne trzeba wszystko chwalic... Nawet jak U2 poda 'gowienko' (czyt: plyte, koncert itd) w sreberku... Aha to jest sie fanem tylko wtedy jak sie wszystko lyka...


Najlepiej jest sprowadzić wszystko do paru prostych zdań, i już sprawa jest wyjaśniona. Ja się nie zastanawiam, kiedy jest się fanem i nie twierdzę, że wszystko trzeba chwalić. Nikt nikomu nie każe, nie trzeba. Ale może jednak żadna płyta U2 nie jest " gówniana " ? Mógłbyś, tylko hipotetycznie, przyjąć taką możliwość ? Czy byłbyś w stanie także przyjąć możliwość, że płyta U2 która Ci się nie podoba nie jest tym samym " gówniana ", tylko po prostu jeszcze do Ciebie nie trafiła, i może powinieneś podejść do niej inaczej niż do pozostałych, zamiast od razu wyrzucać do kosza ? Ja nie chcę wyrzucać do kosza płyt U2. Jeżeli jakaś płyta U2 mi nie może " wejść ", to zawsze odczuwałem to jako pewnego rodzaju stratę - w końcu jestem fanem U2, i zależy mi na tym, by móc czerpać radość z całej ich twórczości. A zatem tego, co mi mniej odpowiada nie wyrzucam i nie nazywam gównem, tylko próbuję zrozumieć. Z innymi artystami tak nie mam. Nie jestem np. fanem Radiohead, więc jak mi się któraś z ich płyt nie podoba, to daje sobie z nią spokój - nie jest mi potrzebne do szczęścia lubienie całej twórczości Radiohead. A U2 jestem fanem, i mam do nich pozytywne podejście, odpowiada mi ich twórczość, odpowiada mi ich styl, są twórcami moich ulubionych piosenek - a zatem zawsze zakładam, że to, co stworzyli jest w jakimś sensie " dla mnie ", i powinno mi odpowiadać, a jeśli tak nie jest, to wina leży po mojej stronie: jeszcze nie odkryłem, co mogę w tym dla siebie znaleźć. Nieistotne jest zresztą, po czyjej stronie jest wina - mi po prostu zależy na tym, by nowa płyta U2 mi się podobała, ponieważ chcę słuchać nowej płyty U2, i chcę się nią cieszyć. Jak mówiłem - jeśli ktoś uzna to za bezkrytyczność, to jego sprawa i jego problem, ja mam to kompletnie gdzieś, dla mnie nie jest najważniejsze by być " krytycznym ", tylko by czerpać przyjemność ze słuchania muzyki. A czasem wydaje mi się, że wielu osobom się to pomieszało.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#2820 timewind

timewind

    Użytkownik

  • Members
  • 639 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 12 sierpnia 2009 - 19:07

Ale często się mówi, że jakaś płyta jest "gówniana" i "do dupy", ale nie w sensie, że jest żałosna, posiada złe brzmienie czy kiepskie melodie, ale automatycznie tak się nazywa nagrania, które w pewien sposób rozczarowały.

Sam powiedziałem np. że "nowa Metallica to dno", ale przecież nie miałem na myśli, że muzyka jest źle nagrana tylko to, że mi nie odpowiada. Poza tym płyty ocenia się porównując z poprzednimi. Jeżeli ta jest dużo słabsza od ostatniej to automatycznie jest "gówniana". Nie jest to może zbyt logiczne, ale czasem się tak reaguje.



Dodaj odpowiedź



  


Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych