Nie chcę wyjść na obrońcę pana recenzenta z Dziennika, ale trochę trudno mi zrozumieć tą ostrą reakcję na to co napisał i pogląd, że się ośmieszył.
Jak na taki krótki tekst facet przedstawił moim zdaniem całkiem sporo argumentów na poparcie swoich słów. Możemy się z nimi nie zgadzać (dla jasności, ja w większości się nie zgadzam), może nie podobać nam się też dobitny i złośliwy styl tego artykułu (wpisuje się on zresztą dobrze w styl całej gazety), ale trudno zaprzeczyć, że gość w kilku zdaniach stara się wyjaśnić, co mu się w NLOTH nie podoba. Jasne, że wolałbym przeczytać bardziej dogłebną analizę ostatnich dokonań Irlandczyków, ale byc może nie było na to miejsca. Zresztą coś mi się wydaje, że gdyby w równie krótkim tekście napisał w samych superlatywach o U2, nikt z nas nie miałbym tu już pretensji, że mało argumentów, krótko i same frazesy...
U Nas U2 jest numerem jeden i dla wielu ta muzyka jest nieporównywalna z niczym innym, dlatego powinno się temu bananowcowi podeptać ambicje. Ja na przykład nie porównuje U2 do innych artystów. Dla mnie to jest inny poziom, poziom ponad wszystko inne. Ponad wszelką muzykę. Nie znaczy to że neguje pozostałych, ale w tym przypadku, temu pseudo dziennikarzowi, należałby się porządny wpierdol gdzieś po ciemku na ulicy. Przepraszam za słowo, ale ta jego recenzja tak mnie wtłumiła.
Rozumując w ten sposób pisanie jakicholwiek negatywnych recenzji jakiegokolwiek artysty czy zespołu powinno być zabronione, bo zawsze narazi się komuś kto jest fanem i dla kogo dana muzyka jest "ponad wszystko inne". Chyba trudno oczekiwać, żeby dziennikarze nie porównywali U2 do innych zespołow bo dla kogoś zespół jest "świętością"?