Pewnie mnie zjecie, ale dla mnie Julka to kopia PJ Harvey i Florence (nie jest to złe, ale jednak kopia). Takie wrażenie odniosłam po pierwszym odsłuchu, więcej się rozpisze w odpowiednim wątku
Queen, bardzo duży kawał mojego życia. Jeden z tych zespołów, które dawały mi wiarę, siłe, nadzieję, wtedy, kiedy jej nie było. Szmat czasu ich nie słuchałam, nawet niedawno śmiałam się sama z siebie, że jak ja mogłam ich tak uwielbiać. Ale mogłam i nadal mogę. Wprawdzie już nie tak intensywnie, ale wczoraj włączając sobie cały koncert z Montrealu a potem fragmenty Wembley, wiedziałam już, że to uwielbienie nie przeszło (było uśpione po prostu). Za dużo ten zespół dla mnie znaczy, żeby o nim tak sobie ot zapominać.
Dido. Przypomniał mi o niej film "Mama", który bardzo mocno polecam. Film z gatunku tych ciężkich i dających dużo do myślenia, i nagle ścieżka dźwiękowa z mainstreamu (Dido, Oasis). Chyba udało mi się rozkminić, czemu akurat taki zabieg.
Ja po serii z The National potrzebuję jednak czegoś bardziej in plus. Mam
http://www.youtube.com/watch?v=OhuiWm2CRfA