Kiedyś temat śpiewania po angielsku poruszyliśmy na studiach (germa), powody padały różne, te o kojarzeniu z II WŚ również. Według mnie głównym argumentem jest chęć wypłynięcia na wody pozakrajowe. Niektórym się udaje, bo taki chociażby Milky Chance wypłynął, a jest Niemcem. Następni też nie chcą być gorsi.
Przywołałaś stokrotko BPBitch Control, kopalnia świetnych wykonawców. Mój ukochany Telefon Tel Aviv, Moderaci, Modeselektor, Kalkbrenner, inni
No to lecimy dalej. Krótki blick w historię moją. Czasy liceum, 7 godzin niemieckiego w klasie maturalnej + do tego korepetycje. Nie było szans by się nie zetknąć z niemiecką muzą (sporo już znałam, ale bardziej tych rockowych klasyków) i nagle na korkach znajoma podrzuca mi Falco. A ja zdumiona, przecież znam doskonale Rock Me Amadeus, znałam też Jenny, odsłuchując płytę stwierdzam, jakże inny jest Falco od tych hiciorów. Dziś go już słucham bardziej z sentymentu. Piszę to dlatego, że jakiś miesiąc temu raperzy z grupy Nazar wzięli na tapetę falkową "Królową Eshnapur", zmixowali i wyszło im coś takiego.
Współczesne rapowanie niemieckie mi nie podchodzi, ale tutaj się jeszcze jakoś broni. Jednak "come back" pana F. wyśmienity
http://www.youtube.com/watch?v=5OiNv9z8V6o