"gdzie jesteś w życiu?" "gdzieś ciągle między popem a walizką"
tak. udając że z nas million dollar czasem. a czasem tylko stateless hotel.
dopsz, bo kac, a ja mam zespoł zakładać.
Napisano 19 lutego 2019 - 23:41
Piosenki U2, które trafiły do mojej spotifajowej playlisty:
- Pride (In The Name Of Love)
- Song For Someone
- Landlady
- Love And Peace Or Else
- Crumbs From Your Table
- Peace On Earth
- Heartland
- The Hands That Built America
- Window In The Skies
Dodałem te, a nie inne, kawałki pod wpływem jednorazowego impulsu "hej, to jednak dziwne nie mieć w playliście ulubionego zespołu". Nad wyborem nie zastanawiałem się, działałem intuicyjnie. Gdybym miał układać moje "TOP 10" U2, to raczej by tak nie wyglądało (choć kilka z nich na pewno by się w nim znalazło). I teraz sam się zastanawiam, jak ten zestaw interpretować. Taka prywatna ciekawostka.
Napisano 20 lutego 2019 - 01:12
Nijak inaczej niż "na co z U2 bym dziś miał ochotę, co by mnie trzasnęło, w co innego mam wbite" pewnie. Mówię oczywiście subiektywnie ze swojego doświadczenia, czasem mam ochotę posłuchać akurat tej piosenki U2 akurat teraz, a tydzień wcześniej nie przyszłoby mi to do głowy. Z tym że poza Spotkiem używam jednak Tubki i tak na cały regulator znów włączałem sobie Magnificent w wersji matrixowej z Mexico City bodajże co postkutkowało i Electrical Storm z Milanu i Okienkiem z Saitamy. Wszystkie te piosenki żyją tak głęboko w naszych głowach... są tam cały czas, czasem po prostu mają swoje lepsze dni i wykiełkują. Like a song is a bloom
Napisano 24 kwietnia 2019 - 03:45
Kite z Bostonu. Does it need saying? Albo Stateless. Dlaczego za piosenki definiujące U2 zawsze chciano uważać te nieśmiertelne, genialne, nie że nie, ale hiciory, ale nie pozwolono im iść w to. Już w Aniołki, singiel bez sukcesu. Nie że ja się dziś czuję, mam dziś względny ale komfort słuchania tych piosenek bez emocji bieżących i przecież to jest epickie. To jest 13/10. (trzynastka to taka moja kategoria na piosenki życia, nie szukajcie w tym akurat sensu)
BTW bawi mnie że U2 gra Experience, kiedy przecież wyczerpali temat doświadczenia życiem na Pop i ATYCLB, a cała reszta to już post-wszystko generalnie, prawda? Nieprawda? Ale może jako zespół czują to inaczej, Exp bycia bandem, może to i to, w sumie nie znam ich życia, to tylko oni bezczelnie zawsze znają moje i gdzieś pasują, chuje.
Całe życie mieszam i mieszałem mocno. Ale nadal stałą jest, nie umiem nie płakać i nie chcieć zdzierać gardła z Bono przy Kite z Bostonu. Jestem człowiekiem z Walizki.
Thanks for hanging (me) around.
EDIT: już wiem, sam żyję w swoim post-życiu trochę, już ich rozumiem, oj. Dlaczego nikt o tym nie napisał pracy naukowej, tylko te lamerskie for sale książki o zespole który był, pomijając że jest, pomijając po co jest i czemu i jak?
Napisano 24 kwietnia 2019 - 11:27
A jak wam się widzi wspólne słuchanie/ ogladanie na facebooku z U2 Eze Summer of love? Czasami fajnie jak wieczorem wskoczy info o tym, i wtedy już nic nie ma znaczenia. Rzucam wszystko i słucham, to nic że zmęczony i że rano trzeba wstać. Nie warto zasypiać skoro leci ...... i tak do późnej nocy.
Napisano 27 kwietnia 2019 - 16:27
https://www.youtube....h?v=zbNMwJNdPsg
Wciąż zapominam o tej trasie, a cholera...
jak oni wtedy GRALI!
To chyba jedyny moment kiedy naprawdę byli "the rock and roll band" z prawdziwego zdarzenia.
Napisano 28 kwietnia 2019 - 11:10
Napisano 12 maja 2019 - 09:44
Napisano 12 maja 2019 - 10:49
Ostatnio wleciał po dłuższej nieobecności Alex Descendents into piekło po flaszkę bez laktozy.
Perfekcja.
Napisano 20 maja 2019 - 18:49
Echh...mam ogromny sentyment do tego albumu.
https://www.youtube....h?v=WZ2zZqAVuCY
0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych