Skocz do zawartości


Zdjęcie

Płytowy Kanon Joshua Forum


38 replies to this topic

#21 acr

acr

    mam tu fajne drzewko

  • Moderatorzy
  • 17 742 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:skądinąd.

Napisano 30 stycznia 2008 - 20:52

http://www.obly.webd...nepiosenki.html (się mi o tym dzisiaj przypomniało ;))


O to to. A może jakieś introdakszyn dla mnie zorientowanych w najważniejszych wydawnictwach niezal-podziem-underunderground'owych wielkich projektów? Coby ludzie wiedzieli, z CZYM obcują;)

#22 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 30 stycznia 2008 - 20:54

O F, dlaczego ja nic o tym nie wiem ?????
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#23 acr

acr

    mam tu fajne drzewko

  • Moderatorzy
  • 17 742 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:skądinąd.

Napisano 30 stycznia 2008 - 20:58

O F, dlaczego ja nic o tym nie wiem ?????


Dawno to już było, z rok temu bodajże.. no ale żeby Iguany Frani nie znać.. co Ty wiesz o zabijaniu..;)

#24 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 30 stycznia 2008 - 21:00

No właśnie zaraz nadrobię zaległości !! To ja słucham jakichś Panda Bearów, a tu mi coś takiego przechodzi koło nosa ! Achhhhhhhhh !
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#25 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 12 lutego 2008 - 12:08

Dołączona grafika

The Chemical Brothers " Surrender " ( 1999 )

Acra teksty o boskim Soulsavers ( i nie tylko to zresztą ) natchnęły mnie do napisania o tej płycie. Kiedy słucha się muzyki w ilościach zdecydowanie przekraczających zakres zwykłej, ludzkiej percepcji, człowiek jednocześnie uodparnia się zupełnie na 90% docierających do niego dźwięków ( a mieszczących się poniżej pewnej " krytycznej ", nomen omen, granicy ), reagując na nie beznamiętnym uśmiechem, i stwierdzeniem typu: " sprawy szóstkowe ", " no, wyżej czwóreczki to to nie wejdzie ", " typowa piąteczka " itd. Oraz najczęściej utratą zainteresowania danym wykonawcą, do czasu, aż wyda on kolejną płyte, którą w ramach przesłuchiwania 500 albumów rocznie będzie pasowało " zaliczyć ". Z drugiej strony jednak, gdy już natrafi się na album, który tą cienką linię dzielącą słabość, przeciętność, znośność, pożądność, całkiemniezłość, nodobredobre'ość, od " tego, co nas podnieca " raczy przekroczyć, pojawia się reakcja zupełnie odwrotna - bezrozumna euforia. Zatracenie. Że mi przypomina, i że się odwołuje do tego i tamtego. Rozwala i emocjonalnie skojarza. Nie ma szans się tej muzyce oprzeć, ani tym bardziej uczciwie ją ocenić. Każdy zapewne ma takie płyty, żal tych, którzy takich płyt nie mają.

Dla mnie jedną z takich płyt jest właśnie " Surrender " The Chemical Brothers. Szereg konkretnych wspomnień, szereg konkretnych odczuć. Nawet zapachy. To chyba jedyna płyta wywierająca na mnie podobny wpływ, co opowiadania Schulza - oddziałuje na mnie fizycznie. Nie wiem czy zauważyliście, ale każdy człowiek posiada swój osobny, odrębny zapach. Tym zapachem przesiąknięte są wszystkie jego rzeczy osobiste. Wszystkie Wasze kasety i płyty pachną Wami. Wszystkie moje kasety i płyty pachną mną, a kaseta " Surrender " pachniała osobą, od której ją pożyczyłem. Ciągle pamiętam ten zapach, mam wrażenie, jakby muzyka również nim emanowała, czuję go, gdy jej słucham. To muzyka gorąca, upalna - czuję ten upał, gdy jej słucham. Czuję otaczające mnie rozgrzane, wilgotne powietrze, pochłaniające wszelkie dźwięki z otoczenia, pogrążające w letargu cały świat. Przynajmniej na czas trwania tej płyty..

Której nie chce mi się dokładnie opisywać. Zresztą w ogóle straciłem już ochotę na bezproduktywną pisaninę o muzyce. Ja napiszę o jakiejś genialnej linii basu, czy wspaniałym przejściu perkusyjnym, a i tak niektórzy zaraz odpowiedzą, że to gówno i tyle. Ja napiszę, że drugi kawałek na " Surrender " to czysta hard-techniawa, a ktoś na to, że techno to gówno. Że numer " Out of Control " kojarzy mi się z.. Mofo ( a nazywa się tak, jak pierwszy singiel U2 - oczywiście, że to przypadek, i co z tego ?? ). Albo że " Asleep From Day " to jedno z najwspanialszych na świecie zestawień delikatnego, kobiecego ( a'la Mazzy Star ) z dwuakordowym akompaniamentem w zwrotce, i nakręcającym się powoli " refrenem ". Uwierzy ktoś ? Nie. Trzeba posłuchać, i albo się to poczuje, albo nie. Ale czy ten cały kontekst umniejsza wartość całej płyty ? No cóż, wszędzie gdzie zaglądnąłem jest ona oceniana wysoko. Czyli chyba warto. No, chyba, że techno to dla Was gówno, i tyle. Cóż.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#26 hannah

hannah

    blue sadness

  • Members
  • 937 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 27 listopada 2009 - 19:28

Oglądałam kiedyś program na VH1 o najlepszych albumach ever. Wybrano kilkadziesiąt, ciekawie je przedstawiając. Nie mogłam się oderwać, bo wielu z propozycji jeszcze nie słuchałam, więc program dał mi do myślenia. Niestety, włączyłam go dopiero pod koniec i pozostał niedosyt. Ile jeszcze muzyki jest do odkrycia? I nie czarujmy się, że znamy już wszystko.. Na forum było kilka prób założenia podobnego tematu, przeczytałam wszystkie, jednak niedokładnie o to mi chodzi. Stąd propozycja:
- w poście przedstawiamy jeden, w naszej opinii wart uwagi album
- wklejamy jego okładkę
- recenzujemy go lub po prostu opisujemy
- jeśli ktoś ma własną historię związaną z danym albumem, niech się nią podzieli - będzie ciekawiej, wszak muzyka oddziałuje na nasze życie
- mile widziane linki dla zainteresowanych

Dire Straits - Brothers in Arms

Dołączona grafika

Album z połowy lat 80, bodaj najlepszy w historii grupy. Zaledwie 9 piosenek, ale maksimum treści. Najbardziej znana jest oczywiście tytułowa czy np Walk of life. Do tego przełomowy teledysk do piosenki Money for nothing w raczkującej wtedy technologii 3D. Z mniej znanych kawałków wyróżnia się The man's too strong - po prostu ciary! Ten album to brzmienie zespołu w szczycie formy, połączenie doświadczenia muzyków i świeżości w pisaniu songów. Przesłuchanie BIA to po prostu mus. Ale oprócz silnego przekonania o jakości tej płyty, mam z nią i własne wspomnienia..

Gdy dostałam tę płytę, z dużym opóźnieniem rzecz jasna, chodziłam do podstawówki (byłam więc berbeć mały, jak się domyślacie :) ) Miałam w zwyczaju słuchać muzyki na tarasie, który był dla mnie jak własny pokój. A mieszkaliśmy wtedy na wzgórzu, na szczycie wieżowca z niesamowitą panoramą miasta. Widok nieziemski, zwłaszcza nocą! Kto przesłuchał choć raz Brothers in arms to wie, że najlepiej przyswaja się go po zmroku, klimat songów wybornie odpowiada tej porze. Zatem wyobraźcie sobie tę muzykę jako fonię, dodajcie wizję w postaci panoramy miasta nocą, a efekt będzie niesamowity. Byłam tak pochłonięta, że nie usłyszałam wołania matki. Jednego, drugiego, bo trzeciego już nie było... Matka w domu zamarła z przerażenia, bo uznała, że skoro się nie odezwałam, to wypadłam przez balustradę i nie ma już dziecka! Po chwili wyprowadziłam mamę z błędu, nieświadoma niczego zdejmując słuchawki i niewinnie pytając - chcesz posłuchać?

Tym była dla mnie ta płyta - szczerze polecam!
The world belongs to the enthusiast who keeps cool

#27 TUFKAK_U2

TUFKAK_U2

    BejsmenT

  • Members
  • 2 607 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:There is no place like home ;)

Napisano 27 listopada 2009 - 20:41

Świetny topic hannah ! Mam kilka takich naj płyt, tylko muszę się wziąć za napisanie kilku ciekawych zdań o tych albumach ;)

#28 pigol

pigol

    akinori gensai

  • Members
  • 556 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:miasto świętej wieży ...

Napisano 27 listopada 2009 - 22:53

cudny temat ....
pozwolicie ze i ja sie podlacze z jedna z moich ukochanych plyt ? ...

a mianowicie ....
Dołączona grafika

Genesis
"Wind and Wuthering"

to dziewiąty album Genesis, który miał premierę 27 grudnia 1976 (całkiem niedługo rocznica)
w składzie:
Tony Banks - instrumenty klawiszowe, mellotron
Phil Collins - perkusja i instrumenty perkusyjne, vocal
Steve Hackett - gitary elektryczne i klasyczne
Mike Rutheford - gitary basowe i instrumenty basowe

na albumie znajdziecie:
1. Eleven Earl of Mar
2. One for the vine
3. Your own special way
4. Wot gorilla ?
5. All in a huouse's night
6. Blood of thr rooftops
7. 'Unquiet slumbers of the sleepers
8. ... in that quiet earth'
9. Afterglow

całość trwa: 50'18"

To wyjątkowa płyta, wyjątkowa dla mnie ...
choć nie pochodzi w tego najlepszego okresu Genesis gdy nagrywali takie kawałki jak "Watcher of the skies" czy "The musical box" lub kultowe już "Supper's ready". Zagrana zdecydowanie delikatniej niż wcześniejsze albumy, jednak dotyka w jakiś sposób tej największej istoty muzyki progresywnej.
To jednak to jest z ich najlepszych płyt (przynajmniej dla mnie), pełna maleńkich niuansów i drobnych smaczków, które słychać gdy bardzo tego chcemy i skupimy się na dźwiękach jakie do nas docierają. Kiedy indziej jest to świetna płyta do samochodu nie pozwalająca zasnąć za kierownicą. Za każdym wysłuchaniem zdaje się być inną, za każdym razem wydaje się odkrywać jakieś nowe pokłady dźwięków.
Każdy utwór to opowieść, to historia którą można w wyobraźni przeżywać jeszcze długo po wybrzmieniu ostatnich dźwięków.
Wszystkie dźwięki jakie dobywają się ze słuchawek (bo tak jej najlepiej słuchać !) roztaczają prze oczami duszy niesamowite krajobrazy malowane dźwiękami wybitnych instrumentalistów no i fenomenalnym głosem Collinsa - kompletnie innym niż to co znane jest z jego bardziej popowych dokonań.

... nie będę się rozckliwiał się nad płytą, każdy kto będzie chciał znajdzie ją i przesłucha .... (służę pomocą !)

zapalcie świece .... przygaście światła .. nalejcie sobie lampkę wytrawnego wina - tak pięknie wygląda w świetle świecy... i łatwo pozwoli wrócić do rzeczywistości po podróży w niesamowite i nieznane obszary własnej wyobraźni ...



.. dla mnie ta płyta to wspomnienie przyjaciela, którego znałem głównie tylko z głosu .. głosu radiowego - choć raz miałem przyjemność porozmawiać i bardzo długo korespondować ..
to wspomnienie kogoś kto ukształtował mnie muzycznie w całości i bez żadnych wyjątków,
człowieka, który tragicznie i aż boleśnie wierzył w miłość...
i potrafił jak nikt inny podać muzykę - tak by stała się pasją i udręką, miłością i nienawiścią życia ....
to wspomnienie o Tomku Beksińskim, który zaraził mnie muzyką ....

...

mam nadzieję że nie smuciłem zbytnio ....

wokół mnie świece, w głośnikach "Blood of the rooftops" a pod ręką lampa mocno wytrawnego wina ... by świat nie uciekł zbyt daleko ....
 

koszulki dla fanów::

 logo.jpg

oraz autorskie projekty:

maska02.jpg

 

 
 

#29 Witas

Witas

    Użytkownik

  • Members
  • 7 064 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 27 listopada 2009 - 22:56

Jest już taki temat, ale trzeba być prawie archeologiem, żeby się do niego dokopać, toteż piszę to tylko jako informację dla ciekawskich. A link tutaj: http://u2forums.com/...1...t=0&start=0




========================



skoro tematy, połączone to proszę o usunięcie tego posta:)

#30 el_f

el_f

    Użytkownik

  • Members
  • 1 967 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:a different city

Napisano 27 listopada 2009 - 23:37

Genesis
"Wind and Wuthering"


Sorry za wpis niewiele wnoszący do dyskusji, ale zgadzam się że to faktycznie świetna płyta... jest dobrym (może najlepszym) przykładem na to, że warto szukać takich 'perełek' w dyskografiach nawet tych największych. Bardzo często jest tak że na jakiś zespół patrzymy z perspektywy 1 czy 2 albumów, a inne, niemal tak samo dobre (czasem nawet lepsze), jakoś tak się pomija...

A, no i jakiś czas temu pisałem o swoim TOP 10, i "W&W" też tam się znalazła. Oj, chyba zabiorę się za inną płytkę ze swojej listy i skrobnę jakąś mini recenzję, ale to nie dzisiaj raczej. W ogóle dobry pomysł na temat, niby było ale warto odświeżyć.

#31 Małgosia

Małgosia

    U2 and 80's addict

  • Members
  • 1 106 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Szczecin

Napisano 28 listopada 2009 - 00:20

Kiedyś współpracowałam z takim szczecińskim portalem i jakąś recenzję też się napisało.. ;) W sumie napisane z 5 lat temu, więc tylko kopiuje tamtą treść. Jako, że to szło dla większej liczby odbiorców, to recenzje musiały być zwięzłe. Tak więc.. Moja kolej..

ROXY MUSIC - AVALON

Dołączona grafika

Płyta ,,Avalon” była ostatnim albumem w karierze Roxy Music. Nagrana w 1982 roku przez trójosobowy skład zespołu: Ferry, Manzanera i Mackay (m.in. bez legendarnego multiinstrumentalisty Briana Eno) jest stylistycznie o wiele bardziej zbliżona do solowych nagrań głównego wokalisty Bryana Ferry, niż do twórczości Roxy Music.
Nie ma tu eksperymentowania z muzyką, specyficznych i różnorodnych dźwięków tak charakterystycznych dla zespołu. Muzyka jest jakby wygładzona i jednolita. Nie oznacza to jednak, że płyta jest zła. Ma ona swój szczególny subtelno-romantyczny klimat, który doskonale współgra z głosem Ferry’ego.
Nie usłyszymy zbyt wielu szybkich kawałków, z wyjątkiem otwierającego płytę nostalgicznego ,,More Than This”, hipnotyzującego ,,The Space Between Us” oraz ,,Take A Chance With Me”. Natomiast dużo tu muzyki spokojniejszej z przepięknymi balladami, jak tytułowy ,,Avalon”, ,,True To Life” czy trącący nihilizmem ,,While My Heart Is Still Beating”; oprócz tego dwa utwory instrumentalne: ,,India” i ,,Tara”.
Nie ma na płycie złych momentów – każdy utwór jest integralną częścią całości. Mimo iż album różni się bardzo od wczesnego Roxy Music i nie daje pełnego obrazu twórczości tej grupy, to na pewno spodoba się tym, którzy lubią samodzielne nagrania Bryana Ferry i jego charakterystyczny niski głos.

http://www.u2.szczecin.pl


#32 Haftung Bejbe:P

Haftung Bejbe:P

    Użytkownik

  • Members
  • 431 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Poznań (jeszcze;p)

Napisano 28 listopada 2009 - 10:36

To może i ja wtrącę swoje trzy zdania ;)

Płyta która wywarła na mnie ogromny wpływ...


THE RISE AND FALL OF ZIGGY STARDUST AND THE SPIDERS FROM MARS
Dołączona grafika


Nie wiem co mogę nowego napisać o tej płycie.Jest to tak zwany Concept Album. Historia przybysza z innej planety, który znalazł się na Ziemi. Historia jego wzlotów i upadku (jak mówi sam tytuł). Pierwsza tak ważna płyta Bowiego i pierwsza która odniosła tak spektakularny sukces...
Długo broniłam sie przed D.Bowie. Dlaczego? No cóż, kojarzył mi sie ze złotymi latami 70' i erą disco lat 80' i oczywiście Let's Dance. Dopiero za namową ojca (dzięki Ci tato!) zakupiłam Ziggy'ego.
Pierwsze odsłuchanie-szok. Słyszałam o tej płycie ale...nie sądziłam że tak ją polubię. Razem z tatą słuchaliśmy Ziggy'ego w aucie, tata sobie podśpiewywał a ja z nim. Idąc za ciosem od razu zakupiłam Man who sold the world, również świetny album (moim skromnym zdaniem na tej płycie Bowie flirtuje z wczesnym hard rockiem-momentami riffy przypominaja Black Sabbath!!), ale czy tak ważny jak Ziggy? Nie.

Ziggy zmienił wszystko. Rudowłosy Ziggy rozpoczął rewolucję. Rewolucje która zmieniła oblicze muzyki.
Od tej płyty rozpoczęła się era Glam Rock'a.
Muzycznie Ziggy i jego drużyna z Marsa bronią się do dzisiaj. Mick Ronson na gitarze i Bowie tworzyli szalony duet (co można zobaczyć na koncertach z tamtych lat), a nieskrępowany niczym Bowie/Ziggy staje się ikoną popkultury.
Utwory to perełki-nie ma słabego utworu na tej płycie.
Polecam wszystkim którzy jeszcze nie zetkneli się z Ziggy'm. Naprawdę warto !
we can be heroes...just for one day

#33 U2roopa

U2roopa

    Użytkownik

  • Root Admin
  • 6 527 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Wawa

Napisano 29 listopada 2009 - 00:10

Jest już taki temat, ale trzeba być prawie archeologiem, żeby się do niego dokopać, toteż piszę to tylko jako informację dla ciekawskich. A link tutaj: http://u2forums.com/...1...t=0&start=0


Mimo wszystko myślę, że warto scalić oba tematy, co właśnie zrobiłem.

#34 TUFKAK_U2

TUFKAK_U2

    BejsmenT

  • Members
  • 2 607 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:There is no place like home ;)

Napisano 29 listopada 2009 - 01:03

Ok czas na mnie ;)

Na mojej półce leży kilka świetnych płyt, które chciałbym opisać w tym dziale. Ale zacznę od:

Dołączona grafika

PRINCE AND THE REVOLUTION - PURPLE RAIN (1984)

1."Let's Go Crazy" 4:39
2."Take Me with U" 3:54
3."The Beautiful Ones" 5:13
4."Computer Blue" 3:59
5."Darling Nikki" 4:14
6."When Doves Cry" 5:54
7."I Would Die 4 U" 2:49
8."Baby I'm a Star" 4:24
9."Purple Rain" 8:41

All songs composed and arranged by Prince; except "Computer Blue", words by Prince music by Prince, John L. Nelson, Wendy & Lisa, and Dr. Fink.

* Prince: Guitars, bass guitar, keyboards, piano, drums, lead singer
* Brown Mark: Bass guitar, vocals
* Lisa Coleman: Keyboards, piano, sitar, vocals
* Wendy Melvoin: Guitars, vocals
* Dr. Fink: Keyboards, organ, vocals
* Bobby Z.: Drums, percussion
* Apollonia Kotero: Vocals on "Take Me with U"
* David Coleman: Violin
* Suzie Katayama: Violin, viola
* Novi Novog: Violin, viola

... i po świetnym roku 1999 nastaje przełomowy rok 1984. Tak 1984, to nie jest żadna pomyłka ! Prince Roger Nelson, nieprzyzwoity do szpiku kości, kurdupel na obcasach, muzyczny erudyta, najpłodniejszy artysta, kobieta ukryta w ciele mężczyzny - jak byśmy nie nazwali Księcia jest on jedyny w swoim rodzaju, a rok ten był dla niego przełomowy ! (Można powiedzieć, że było wiele lepszych/równie znakomitych (zdarzały się i słabe, nie zaprzeczam) płyt: Sign O' The Times, Diamonds and Pearls, O(+>,The Black Album .... i tak dalej i tak dalej - można dłuuugo wymieniać, ale ta wg mnie jest najgenialniejsza ze wszystkich !). na czym polega jej geniusz ? Heh... głupie pytanie. ;)


Dearly beloved
We are gathered here today
to get through this thing called life

Electric word life
It means forever and that's a mighty long time
But I'm here to tell you

There's something else
The afterworld

A world of never ending happiness
You can always see the sun, day or night


I te słowa rozpoczynające "Let's Go Crazy" opisują dokładnie to co znajdziemy na tym albumie. Podniosłe intro, zamienia się w rockowe szaleństwo. Prince sypie riffami + 2 znakomite solówki, w tym jedna na koniec - po prostu rozwalają na łopatki i pokazują, że Książę ogromnie inspirował się grą Jimiego Hendrixa.

http://www.dailymoti...e-rain-to_music


Take Me With U - znakomite intro (i outtro) perkusyjne (nie muszę mówić czyje ;) ), piękny duet z Apollonią (ówczesną 'divą' Prince'a).

http://www.dailymoti...-tour-198_music

The Beatufil Ones - jedna z najpiękniejszych ballad w dorobku Księcia okraszone solem gitarowym.
http://www.dailymoti...rain-tour_music

Computer Blue - komputery też mają humory ! (czego każdy z nas doświadczył, prawda ?) przechodzi gładko w...

Darling Nikki ? czyli mocno erotyczna pieśń (teksty w stylu: I knew a girl named Nikki
I guess u could say she was a sex fiend / I met her in a hotel lobby / Masturbating with a magazine
czy Come back Nikki, come back / Your dirty little Prince / wanna grind grind grind grind grind grind grind grind grind połączone ze spazmatycznymi postękiwaniami Prince'a i melodią rodem z klubów Go Go może być dla niektórych gorszące ;)
No i to niezwykle intrygujące outtro (zagrane od tyłu ? Prince śpiewa tam: Hello, how r u? I'm fine. 'cause I know that the Lord is coming soon, coming, coming soon.)
http://www.dailymoti...tour-1985_music

When Doves Cry - jedna z najbardziej znanych pieśni Prince'a w ogóle. Świetne arcyszybkie (wręcz popisowe) intro gitarowe - potem klawisze biorą górę nad całą kompozycją (kapitalny bridge !). bridże utworem wiąże się pewna historia - otóż nie ma w niej partii basu ! Została wyrzucona z ostatecznego mixu, ponieważ nie pasowała Prince'owi do całości utworu. (Na koncertach grana jest już z basem).
Ponadto przypomniała mi się jeszcze jedna sprawa a propos basu ;) Prince puszczał swoje utwory Milesowi Davisowi. Ten stwierdził, że w muzyce P. praktycznie nie ma basu... P. stwierdził, że oczywiście jest, ale służy tylko jako tło. Dodał też, że gdyby w jego muzyce ktoś usłyszał bas, to oznaczałoby, że jego muzyka umarła :P Ciekawe?
Pieśń przechodzi w ...
http://www.mojvideo....cee6342494500af

I Would Die 4 U - przepiękne "wyznanie" - znakomita piosenka ! Jedna z moich naj Prince'a. 3 minuty i po wszystkim, ale co można zmieścić w 3 minutach ! Sprawdźcie sami ;) Przechodzi gładko w...

http://www.livevideo...4-u-baby-i.aspx

Baby I'm a Star - czyli dyskoteka pełną gębą - fajny utwór disco w klimacie z tamtych lat. Na płycie nagrany na żywo podobnie jak...

PURPLE RAIN - tego utworu nie trzeba chyba nikomu przedstawiać - przepiękna, wzruszająca ballada - chyba jedna z najpiękniejszych jaka kiedykolwiek powstała. Utwór trwa ponad 8 minut. Znakomite outtro, przepięknie łkająca gitara + wyśmienita orkiestra dopełniająca tą niezwykłą kompozycję.
http://www.veoh.com/...06505789Dg9X55X

CO TU DUŻO GADAĆ - TEJ PŁYTY TRZEBA POSŁUCHAĆ ! Kwintesencja muzyki Księcia - znakomity głos, mieszanka różnych stylów, wirtuozerskie solówki (nie tylko gitarowe) a przede wszystkim znakomite kawałki. Jedna z najlepszych (najlepszych dla mnie najlepsza) płyta Prince'a.

Kupiłem tę płytę w czasie kiedy byłem bardzo zakochany w pewnej dziewczynie i takie piosenki jak take me with u czy i would die 4 u bardzo przypominają mi wspaniałe chwile z nią - czas pokazał, że nie dane nam było być długo razem... Hmm... Było, minęło...

Pozycja obowiązkowa dla każdego !

#35 acr

acr

    mam tu fajne drzewko

  • Moderatorzy
  • 17 742 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:skądinąd.

Napisano 30 listopada 2009 - 13:33

Zacząłem pisać ten tekst ponad rok temu, kiedy album się ukazał, tak celem hajpu mojej płyty roku, przy okazji lansując inny album i sam zespół, robiąc taki przyczynek do - jakby to na screenagers okreslili - hagiografii zespołu. Jakoś tak został w notatniku jako szkic, dziś go odkopałem, pomyślałem - czemu nie, dopiszę, wkleję. Ostatnio znów wróciłem do tej płyty i te same emocje i przemyślenia wróciły razem z nią. Nie nazwałbym tego 'kanonem', ale jest to coś, co warto moim zdaniem znać. 

Robert Forster - The Evangelist.

robert_forster-the_evangelist.jpg

Z góry walnę, że 9.0/10 co znaczy, że jest to jedna z lepszych płyt tej dekady, zgodnie z moją nową, urealnioną podziałką skali.

Trochę faktów. Robert Forster znany jest głównie z The Go-Betweens, legendy australijskiej muzyki alternatywnej. Tak w skrócie, bez latania po szufladkach.
Zespół tworzył razem z genialnym songwriterem, Grantem McLennanem, a ich współpraca kompozytorska, wykonawcza, to jeden z najlepiej zgranych, najefektywniejszych i nierozbijalnych duetów w historii tego co nazywamy muzyką popularną. Z przerwą na początku lat 90ych, wywołaną osobistymi zawirowaniami między członkami i ówczesnymi członkiniami zespołu, tworzyli razem przez grubo ponad dwadzieścia lat. Tak zwane 'artystowskie' zacięcie Forstera, który mimo że był głównym wokalistą, rzadko śpiewał, raczej pół-recytował, fenomenalne proste i ruszające często teksty, idealnie uzupełniało się z melodyjną świadomością McLennana, który nadawał tym lirycznym epizodom prostych, gitarowych, miejscami Dylanowskich piosenek, czasem tekstowych pocztówek, niesamowicie singlowy, prawie przebojowy szlif. 
Szczyt osiągnęli w roku '88, wydając 16 Lovers Lane, (mała dygresja, ale dzieło zdecydowanie warte wspomnienia) sztandarowy album ich dyskografii i zaryzykuję postawienie tezy, że jedną z najlepszych rzeczy, jakie Australia kiedykolwiek dała światu (licząc Dead Can Dance, Cave'a, Kylie i Łowcę Krokodyli).
Album nie mający ani jednego słabego punktu, wypełniony idealnymi, trafiającymi bezbłędnie 'w punkt' podręcznikowo "ładnymi" piosenkami, o "banalnym" temacie który sugeruje tytuł albumu, ale napisanymi w bardzo lirycznie wysmakowany, poetycki, choć jednoczesnie bardzo oszczędny w bezsensowne ozdobniki sposób. 
16LL najlepiej oddaje możliwości tych dwóch facetów jako dwóch półkul jednego muzycznego mózgu (ważne zdanie). 
Oczywiście nie tylko jedną płytą stoją. Na przestrzeni lat wydali naprawdę sporo materiału i wszystko co komponowali, trzymało swój wysoki poziom, momentami wzbijając się bardzo, bardzo wysoko w swojej kategorii. Ale nie czas o tym. Ważne, że to właśnie ta muzyczna, artystyczna zażyłość i wzajemne uzupełnienie pozwoliły stworzyć tyle świetnej muzyki, która zaprowadziła ich na szczyt tego, co właściwie mogli nią osiągnąć. Wydawali również solowe albumy, dobre albumy, na których jednak czuć było brak tego drugiego pierwiastka.
  
Dlaczego o tym piszę? Bo to wszystko bardzo ważne, jeśli chce się zrozumieć The Evangelist. To nie jest tak, że starszy już pan wszedł sobie do studia i nagrał kilka ładnych piosenek kiedy znudziło mu się łowienie ryb i spacery po plazy w Melbourne. Ten album jest świadectwem, zdjęciem, zamkniętym obrazem pewnej chwili w jego życiu, jednoczesnie ruszającym tematykę uniwersalną z bardzo konkretnej perspektywy. Wszystko na przestrzeni dziesięciu pięknych, ładnych, prostych piosenek. Dlatego ten album warto nie tylko poznać, ale i zrozumieć.
Ostatni studyjny album The Go-Betweens wydali w roku 2005. Świetne Ocean's Apart zbliżające się poziomem do najlepszych ich albumów. Kolejnej płyty razem nie było dane im stworzyć gdyż Grantowi zmarło na zawał serca, w czasie snu, w nocy z 6 na 7 maja 2006 roku. Zdążył zacząć kilka piosenek, ale z oczywistych względów poszły się kurzyć do archiwum. 
  
"Tracąc muzyczną połówkę która zdeterminowała wszystko do czego doszedł i co osiągnął, a osiągnął niemal wszystko, co było do osiągnięcia". Wcześniej zaznaczyłem jedno zdanie, jako ważne. Teraz je sobie przypomnijcie. Została mu wydarta nie tylko ta druga połowa muzycznego mózgu, ale zabrano mu też wspaniałego przyjaciela, niesamowicie bliską osobę. Oczywiście nie mogło to nie znaleźć odbicia w muzyce zwłaszcza że kilka utworów zaczął wspólnie z Grantem i to bardzo słychać. Album nie jest oczywiście jedynie hołdem dla przyjaciela. Poza dominującym w poprzednich akapitach wątkiem zażyłości między panami, staram się tu nakreślić ogólne położenie pięćdziesięcioletniego już faceta, który napisał co było do napisania, zrobił to wspaniale, nie musi już nic udowadniać, właściwie o nic walczyć etc. 
  
Evangelist jest przede wszystkim niesamowicie dojrzałą pochwałą stabilności, codzienności, doceniania prostych spraw i radości. Forster świadomie bawi się konwencją tytułu - staje się singer-songwriterem ewangelistą który muzycznymi przypowieściami chce nam przekazać wszystko co najważniejsze, czego sam się w życiu nauczył. Od pierwszego utworu. If It Rains z najprostdzymi sekwencjami akordów później podkręślającymi pół-melodię charakterystycznego Forster'owego pół-śpiewu-pół-recytacji definiującego w paru prostych linijkach to, z czym mamy do czynienia dalej, wprowadzającego nas w tę konkretną przestrzeń i czas, dalej przez mroczne emocjonalne Demon Days które zostawiają ten ślad i rysują po nas na zawsze ciemną kredką - ale mijają. O tak. Potem krzepiące i inspirujące Let Your Light In, Babe etc. etc. po kończące przepełnione tęsknotą "From A Ghost Town" dedykowane Grantowi, z tymi piownowo wbijajanymi uderzeniami klawiszy, wbijanymi centralnie w serce, jest pogodzeniem się z. Jest zebraniem wspomnień, jest podsumowaniem, wielką życiową rekapitulacją dojrzałego poety (choć sam o sobie śpiewał - I'm not a playboy or a poet, jest nim), muzyka, artysty, jakkolwiek pretensjonalnie to nie zabrzmi - po prostu człowieka. Jest w tym coś, co wyczuwałem też zawsze na znajomym nam wszystkim ATYCLB. Coś co sam w jakiś sposób chciałbym kiedyś osiągnąć. I chyba dlatego też ten album jest ważny. Jest też codą, podsumowaniem wszystkich lat działalności zespołu który bardzo mi się wrósł w życie i zdefiniował bardzo mocno gust i to, czego w muzyce szukam.
   
Miałem napisać więcej o muzyce na tej konkretnie płycie, ale właściwie to co o muzyce Go Betweens wyżej, znajdziecie też tu, a specyficzną estetykę i feeling konkretnie tego albumu możecie poznać sami jak posłuchacie, nie wymaga nie wiadomo jakiego skupienia, po pierwszym razie muzycznie wszystko jest jasne. Pomyślałem że warto jednak rzucić trochę światła na to, czego nie słychać, nie widać, nie wiadomo od razu, a w czym tak naprawdę tkwi znaczenie tej muzyki.

EDIT: oczywiście zapomniałem o próbkach muzyki. Pogratulowałem sobie serdecznie i przystąpiłem do szukania na youtube. Oto wyniki poszukiwań:
Let Your Light In, Babe
From Ghost Town
If It Rains
I smutne w sumie, ale więcej na YT nie ma.


Użytkownik acr edytował ten post 23 kwietnia 2020 - 23:16


#36 hannah

hannah

    blue sadness

  • Members
  • 937 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 06 marca 2010 - 21:25

Dołączona grafika

Use Your Illusion I / II

Kto nie zna tego albumu, pytanie chyba retoryczne.. Mnie dziś wzięło na retrospekcje, płyta nie schodzi z odtwarzacza. Wiecie, jest coś w muzyce, której słuchało się w dobrych chwilach życia - bo kiedykolwiek wróci się do takiej płyty, wraz z nią powraca kawałek siebie. Tak mam z Use Your Illusion.

Gunsi wydali ją w 2 częściach, chyba po to, żeby ludzie się spierali, którą z nich lubią bardziej. A wybrać niełatwo, bo na jedynce znajdziecie:
  • Right Next Door To Hell
  • Dust N' Bones
  • Live and let die
  • Don't cry
  • Perfect Crime
  • You Ain't The First
  • Bad Obsession
  • Back Off Bitch
  • Double Talkin Jive
  • November rain
  • The Garden
  • Garden Of Eden
  • Don't Damn Me
  • Bad Apples
  • Dead Horse
  • Coma

Nic nie ryzykuję twierdzeniem, że 10tka to numer wszechczasów - idealnie skomponowana, świetnie wykonana, drapieżna i melodyjna, długo by wymieniać. W 10 minut ma się wrażenie, jakby przeżyło się 10 lat. Niektórych zmiażdżą tu gitary, mnie - fortepian. A jeśli dodamy wizję w postaci teledysku, jednego z najlepszych zresztą w latach 90, to mamy naprawdę coś. Moment przejścia białego bukietu panny młodej w czerwony spadający na jej trumnę to piękny sposób na pokazanie makabry, nie sądzicie? http://www.youtube.c...h?v=8SbUC-UaAxE Skoro można w nieskończoność pisać o jednej tylko piosence, to można być pewnym, że wśród pozostałych 15 znajdzie się następne perełki. Dla mnie np króluje Don't damn me. Ta piosenka na poziomie muzycznym jest jak kwintesencja dobrego seksu - szybka, ostra, no a ten finał ;)

Dla wybrednych jest jednak cz 2 UYI (okładka powyżej). Wielu twierdzi, że jest lepsza od jedynki. Dołączam do chórku, choćby z powodu zabójczego otwarcia w postaci 4 pierwszych songów:
  • Civil War
  • 14 Years
  • Yesterdays
  • Knockin' on Heaven's Door
  • Get In The Ring
  • Shotgun Blues
  • Breakdown
  • Pretty tied up
  • Locomotive
  • So Fine
  • Estranged
  • You could be mine
  • Don't cry
  • My World
Choć Estranged jest moim faworytem wśród mniej znanych piosenek z tej płyty, nie sposób powiedzieć choćby kilku słów o ostatnim songu. Po wysłuchaniu rockowego albumu, człowiek nie spodziewa się na zakończenie usłyszeć czegoś w stylu My world. A jednak chłopakom udaje się zaskoczyć słuchacza, do końca utrzymać jego zaciekawienie. A to dobry znak, bo mogliby przecież sfinalizować album w klimacie podobnym do pozostałych..

Use your Illusion jest finezją gniewu, podanego w poetyckim wydaniu - to moje własne określenie tej płyty. Ostre granie, dochodzące do psychodeliki, kiedy mózg już nie przyjmuje więcej gitar, poprzez niemal liryczne kawałki dające ukojenie plus parę eksperymentów. Całą 2płytówkę porównałabym w skrócie do jednego kawałka Don't Cry. Zaczynają rockową kołysanką z niskobrzmiącym głosem wokalisty, by w 2:12 niespodziewanie pokazać pazur! Niezapomniane solówki Slasha, skrzecząco-hipnotyzujące interpretacje Axla, majstersztyk. Szkoda tylko, że w dyskografii zespołu nie ma więcej takich albumów. I już nie będzie.
The world belongs to the enthusiast who keeps cool

#37 margo

margo

    Użytkownik

  • Members
  • 4 358 Postów
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:zielone wzgórze

Napisano 24 sierpnia 2015 - 04:08

Odkopanie przez acra watku poprzez inny watek to jest swietna okazja do kontynuowania go. Ja sama powoli powracam do tych plyt, ktore poznalam na poczatku i potem tez bytnosci na forum. Takie Flaming Lips, Arcade Fire, Animal Collective, czy takie War On Drugs chociazby. A to takie nasze forumowe kanony. Moze warto sobie te najlepsze plytki poprzypominać? Jest tez szansa poznania czegos nowego.
Ja sama sprobuje cos napisac. Nie dajmy temu watkowi zginac, co? :)

Music can change the world, because it can change people.
 


#38 acr

acr

    mam tu fajne drzewko

  • Moderatorzy
  • 17 742 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:skądinąd.

Napisano 23 kwietnia 2020 - 23:19

Pamiętacie jak chciało nam się tak pisać, zanim wrzucać tylko linki z opisem na góra dwa zdania, bo więcej nikt nie przeczyta? Ja do tego wiem że muszę wrócić koniecznie, także zachęcam może i Was ;)



#39 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 14 maja 2020 - 12:03

OD LAT przymierzam się do odkopania tego wątku, ostatnio mnie nawet bardzo naszło, ale niestety dopóki nie otworzo przedszkoli to nie ma szans..


Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.



Dodaj odpowiedź



  


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych