Nie buduję mitów i oczywiście zgadzam się, że bit to bit. Jednak te wydania brzmią świetnie. Proponuję posłuchać. Nie wiem jak Japończycy to robią, ale w grę może wchodzić tylko jakiś delikatny remastering dzięki któremu materiał ma większy zakres dynamiki i lepszy współczynnik PLR (Peak to Loudness Ratio) niż europejskie wydania będące często ofiarami loudness war. Trzeba byłoby porównać te wydania czy są identyczne bit do bita, stawiam że nie.
Natomiast eliminacja błędów odczytu z CD to dopiero jest voodoo i budowanie mitów
Po to odtwarzacze mają rozbudowane układy korekcji błędów, żeby takie rzeczy nie miały żadnego praktycznego znaczenia. Oczywiście tym właśnie chwalą się producenci płyt Platinum, SHM-CD, Blu-spec, HQCD, XRCD, K2HD itp. Tymczasem faktycznie chodzi o inne remastery z mniejszą kompresją dynamiki niż na standardowych wydaniach czy tzw. flat transfer bez korekcji z taśm matek jeśli tylko są dostępne - i to robi ogromną różnicę. Tak właśnie działała słynna wytwórnia Mobile Fidelity Sound Lab, tak też robi choćby JVC. Prześledź dla przykładu jak odbywa się proces masteringu płyt XRCD autorstwa JVC, które brzmią genialnie, to wszystko jest opisane w najdrobniejszych szczegółach.
Tyle że to za dużo tłumaczenia dla laików a eliminowanie błędów odczytu dobrze brzmi. Poza tym w ten sposób wmawiamy ludziom, że istotny jest sam nośnik więc po zgraniu SHM-CD na HDD czy CDR nie będzie już tak dobrze grać. Czyli walczymy w ten sposób z piractwem, szkoda tylko że w oparciu o mity i półprawdy.. Universal, który opracował SHM-CD wspólnie właśnie z JVC nie chwali się więc szczegółami samego przygotowania i obróbki materiału bo łatwiej sprzedawać magię ale kryje się za tym wszystkim solidna technologia JVC i dostęp do materiałów źródłowych Universala i to jest klucz.
Tak czy inaczej, proponuję posłuchać na naprawdę dobrym sprzęcie i tyle. Jeśli o mnie chodzi to pierwszy raz mogłem posłuchać bez bólu zębów The Miracle of Joey Ramone, które na wydaniu europejskim ma dopieprzoną taką kompresję, że uszy się same zwijają w kłębek. Tu różnica na korzyść japończyka jest ewidentna.
Natomiast poza brzmieniem, o którym można dyskutować to same wydania są bardzo ładne. Więc dla mnie tym bardziej warto.