Jump to content


Photo

Trasa Zoo Tv


341 replies to this topic

#21 Yasiu

Yasiu

    .

  • Members
  • 2 675 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Kraków

Posted 08 listopada 2007 - 21:52

Tak jakby miał drewniane ręce:)
Była znakomita. Larry przestał grać sztywno, pozwolił sobie na więcej luzu. Przesłuchaj Mysterious Ways - delikatnie wybijany rytm i ostre akcenty - tak samo jak w Zoo Station. Albo zakręcony One - podkład perkusyjny wprost rewelacyjny. Acrobat to natomiast ukłon w stronę starszych kawałków (WTSHNN) lecz zagrany z większą gracją, miękko i bez nerwów.
Nie twierdze broń boże, że Larry na AB grał lepiej niz kiedykolwiek. Jednak zdecydowanie lepiej niż na Zooropie i Pop.

Achtung Baby znajduje sie w moim prywatnym rankingu na 5 miejscu, wiec nie jestem jakimś tam fanatykiem tej płytki :)


Ja nie mówię o kompozycji czy samej muzyce... Od strony muzycznej to czad, ale zauważ że cześto jest jakaś przymulona albo źle ją słychać (nagranie?)... Już np. Until z ET czy ZooStation i Fly z VT to master :) Fakt faktem Larry ma tam świetne partie, ale mi chodzi o to że zarówno na płycie jak i na koncertach ZooTV słabo je słychać, o wiele słabiej niż na PopMarcie.

Ale to już jest rozmowa do wątku o Larrym :)


Odnośnie ZooTV...
czy The Eye Of The Fly było wydane i w ogólnej sprzedaży czy to jakiś fanowski mix 2 niepełnych soundboardów? :)

#22 eveglider

eveglider

    she travels outside of karma

  • Moderatorzy
  • 930 posts
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:'out of this world'

Posted 09 listopada 2007 - 09:21

Ja nie mówię o kompozycji czy samej muzyce... Od strony muzycznej to czad, ale zauważ że cześto jest jakaś przymulona albo źle ją słychać (nagranie?)... Już np. Until z ET czy ZooStation i Fly z VT to master :) Fakt faktem Larry ma tam świetne partie, ale mi chodzi o to że zarówno na płycie jak i na koncertach ZooTV słabo je słychać, o wiele słabiej niż na PopMarcie.

Mam podobne zdanie na ten temat.

A co do samej trasy ZooTv - mieli pomysł, pewne idee jakie chcieli przekazać, zrealizowali to i to się liczy. Tylko czasem nasuwa się pytanie czy rzeczywiście niektóre środki przekazu były niezbędne? Szczerze mówiąc jeszcze więcej takich wątpliwości mam co do tra$y POPmart ;)
Na szczęście zachwyt nad ZooTv dawno mi już minął i jakoś lepiej się z tym czuję ;)

Mam alergię na wszystko co jest związane z Pop. :)

Nie jesteś stracony ;) bo alergie mają to do siebie, że słabną i w końcu mijają jak tylko uzmysłowimy sobie co jest "źródłem". Naprawdę tak z góry oceniasz wszystko co związane jest z tą płytą? Jeśli tak to współczuję bo coś tracisz ;) ale dla pocieszenia powiem, że jakieś 8 lat temu miałam alergię na pyłki i różnoraką sierść i wiesz, przeszło mi ;))

Edited by eveglider, 09 listopada 2007 - 09:22 .

wszystko co genialne jest proste
heartland
szukam sponsora do wystrzelenia mnie w kosmos!..


#23 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Posted 09 listopada 2007 - 12:40

Zoo TV Tour 1st Leg - show nr.1

02/29/1992 Lakeland Arena - Lakeland, Florida, USA

Zoo Station, The Fly, Even Better Than The Real Thing, Mysterious Ways, One, Until The End Of The World, Who's Gonna Ride Your Wild Horses, Tryin' To Throw Your Arms Around The World, Angel Of Harlem, Satellite Of Love, Bad / All I Want Is You (snippet), Bullet The Blue Sky, Running To Stand Still, Where The Streets Have No Name, Pride (In The Name Of Love), I Still Haven't Found What I'm Looking For;
encores: Desire / Not Fade Away (snippet), Ultra Violet (Light My Way), With Or Without You / Shine Like Stars (snippet), Love Is Blindness
;

Zoo Tv opening night ! Pierwsze koncerty są zawsze trudne, również i podczas tego zespół nie jest jeszcze do końca zgrany, zwłaszcza Larry gra bardzo niepewnie, upraszczając maksymalnie większość partii. Bono zdaje się być w niezłym humorze, przerwy między pierwszymi utworami poświęca na zachwalanie czegóż to oni na Zoo Tv nie mają, " satellite dish " itd.itp., ale też i w jego głosie słychać lekkie zdenerwowanie. Nie wiem, czy jest to wina nagrania ( słabo słyszalny Edge ), czy po prostu Achtunga :P ale zagrane w pierwszej części koncertu utwory z AB wypadły wyjątkowo niemrawo ( może poza bardzo piękną wersją One ), " prawdziwy " koncert U2 zaczął się dopiero wraz z doskonałym ( choć nieobfitującą w snippety ) wykonaniem Bad, w którym obudziła się także publika - chóralne " let it go ! go ! go ! go ! " zapewne rozniosło salę.. kolejne numery poszły już z rozpędu ( moc " Streets " osłabiła jednak w dalszym ciągu ledwo słyszalna gitara Edge'a ), refren " Pride " śpiewała już, wyręczając wyraźnie rozochoconego Bono, głównie publiczność.

To dopiero początek - channel hopping chyba był, ale bezdźwięczny ( na bootlegu niczego nie słychać ) :P przejścia między One a Untilem brak, Until skrócony o końcówkę, Satellite Of Love krótkie i bez Lou Reeda, przejście między Running a Streets totalnie szczątkowe ( choć dzięki temu Bono mógł sobie dłużej poharmonijkować ), żadnych Zoo confessions, żadnego telefonu, żadnego Can't Help na koniec. Ciekawostki to Even Better zagrany jeszcze w tonacji znanej z AB, i niepoustawiane jeszcze solówki Edge'a, który w MWays, Wild Horses, Bullecie czy WOWY pozwala sobie na całkiem daleko idące improwizacje. Jak pisałem, utwory z tej płyty nie porażały - Methiu chyba napisał, że Zoo Tv to dopiero był rock'n'roll.. no ja jakoś tego rock'n'rolla nie bardzo dosłyszałem np. w Wild Horses, gdzie na początku zdecydowanie za głośno słychać było podkład klawiszowy wygenerowany zdaje się z jakiegoś dziecięcego Casio ( dalibóg Papa Dance mieli lepsze aranżacje ), albo we wstępie do Ultraviolet, który równie dobrze mógłby być wstępem do jakiegoś przeboju Kylie Minogue. Cóż, mają jeszcze 157 koncertów na przekonanie mnie :P

czy The Eye Of The Fly było wydane i w ogólnej sprzedaży czy to jakiś fanowski mix 2 niepełnych soundboardów? smile.gif


Jedynym koncertowym albumem U2 dostępnym w ogólnej sprzedaży wciąż pozostaje Under A Blood Red Sky.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#24 Fledge

Fledge

    Admin

  • Members
  • 1 019 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Poznan

Posted 09 listopada 2007 - 18:37

Jeśli tak to współczuję bo coś tracisz ;) ale dla pocieszenia powiem, że jakieś 8 lat temu miałam alergię na pyłki i różnoraką sierść i wiesz, przeszło mi ;))


Przekonam sie do tej płyty w dniu w którym stracę słuch. Na razie sie nie zapowiada.

Fakt faktem Larry ma tam świetne partie, ale mi chodzi o to że zarówno na płycie jak i na koncertach ZooTV słabo je słychać, o wiele słabiej niż na PopMarcie.


Musiałbym być bardzo zaślepiony, żeby nie przyznać Ci racji. Granice miedzy poszczególnymi instrumentami sa na AB mocno rozmyte, co tez mi do pewnego stopnia przeszkadza. Dlatego własnie album jest u mnie na 5 miejscu, a nie na przykład na pierwszym:)
Całościowo jednak Zoo Tv to zajebista trasa.

Do Johnnego: Za dużo kombinujesz. Tak jak czasami ja sam ;)
U2

#25 Yasiu

Yasiu

    .

  • Members
  • 2 675 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Kraków

Posted 10 listopada 2007 - 13:09

ja tylko chciałem wyrazić opinię, że ZooTV to trasa która najbardziej się postarzała przez te wszystkie lata..

Pare dni temu oglądałem z kumplem (początkujący bardzo fan) show z Sydney na DVD... pare minut wcześniej oglądaliśmy sobie Mexico, więc materiał porównawczy naprawde ciekawy.

Moją opinię opieram na tym, że na ZooTV było mnóstwo pierdułków-nowinek technicznych, które dziś wyglądają śmiesznie (m.in. pilot-cegła z antenką na pół metra; kamera z która biegał po scenie, jej wygląd i widoczny kabel...), i nie mówie że były złe, bo cały czas mi się podoba cała koncepcja Zootv. Ja wiem, wtedy była to nowość i słusznie Zootv było czymś absolutnie nowym czymś czego na koncertach rockowych jeszcze nie było(chyba). Ale patrzac na to z perspektywy lat i dzisiejszej techniki wydawało mi się to śmieszne. Oczywiście, od strony muzycznej, scenografii, dramaturgi, ZooTV jest świetne.

i teraz porównując to z PopMartem, PopMart się w ogóle nie postarzał. Nie widać że show jest sprzed 10 lat. Na tej trasie nie było żadnych nowinek technicznych oprócz ekranu i sceny, które jednak radziły sobie bardzo dobrze... A cytryna czy dyskotekowe światła nadal sprawiają wrażenie nowoczesnych, a zespół zrezygnował z tych pierdołków (Bono ciągle ma coś w rękach) i popmartowy koncert nie daje po sobie poznać wieku.

Ogólnie, mam wrażenie że na Zootv było zbyt dużo dodatków technicznych, które dzisiaj wydają się smieszne, i niestety... Widać że pare lat minęło.

#26 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Posted 10 listopada 2007 - 13:45

Ja mam jedno podstawowe zastrzeżenie do Zoo TV, i w ogóle tamtego okresu. Jak słucham UABRS to słyszę U2. Jak oglądam R&H, widzę U2. Oglądam Mexico, i widzę U2. Oglądam Chicago, i widzę U2. Natomiast jak słucham koncertów z Zoo TV, to nie wiem, co to jest za zespół, ale na pewno nie moje U2.. Cały czas jakieś udawanie, Bono nie jest sobą, Edge nie jest sobą.. kiedyś przeczytałem na U2 @pl opinię, że Popmart, paradoksalnie, był bardziej " ludzki " od Zoo TV. Dokładnie ! Trudno powiedzieć nawet, na czym to konkretnie polega - ale słuchając Popmartu nie mam tego dojmującego wrażenia obcości. Popmart to prawdziwe U2, które się po prostu dobrze bawi, a jednocześnie chce coś przekazać. Zoo TV to czterech facetów z U2, którzy starają się być czymś innym. Na tym polega podstawowa różnica. U2 z okresu Zoo TV nie jest moim U2. Nie wiem, jak to sensownie wytłumaczyć. Bono wygłupiający się podczas Discotheque jest najprawdziwszym Bono - Bono jako MacPhisto nie wiem kim jest, ale na pewno nie jest Bono. A ja jestem fanem U2 i Bono, a nie fanem tego, czym stali się w okresie Zoo TV. U2 jest moim ulubionym zespołem, a nie Zoo TV Band, choć złożony z tych samych facetów. Nie wiem, może po wysłuchaniu pozostałych 157 koncertów Zoo Tv zmienię zdanie..
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#27 acr

acr

    mam tu fajne drzewko

  • Moderatorzy
  • 17 741 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:skądinąd.

Posted 10 listopada 2007 - 15:23

albo we wstępie do Ultraviolet, który równie dobrze mógłby być wstępem do jakiegoś przeboju Kylie Minogue.


Eja, masz coś? Wmordę?! :D
Od razu zaznaczę, że lubiłem Kylie, ZANIM zacząłem czytać niezal-rezki i serwisy :D
Akurat Ultraviolet mi się tam bardzo podobał, na tych pierwszych koncertach. Intro właśnie, a co, i wejście gitary, gdy dopiero potem wchodzi cała reszta. Nawet lepiej niż na tym koncercie brzmi to zdaje się na jakimś rehearsal'u.

Co do całokształtu Zoo - dehumanizacja to dobry argument, bardzo dobry. Dawno nie słuchałem koncertów tej trasy, znudziły mi się, nie chciało mi się, nie wywoływały większych emocji.
W sumie jedyny koncert którego naprawdę lubię słuchać, to Dublin 28.08.1993 (nie walnąłem się w dacie?). Może właśnie dlatego, że to Dublin, a tamtejsze koncerty zawsze są.. no wiecie jakie ;)

#28 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Posted 10 listopada 2007 - 17:57

03/01/1992 Miami Arena - Miami, Florida, USA

Zoo Station, The Fly, Even Better Than The Real Thing, Mysterious Ways, One, Until The End Of The World, Who's Gonna Ride Your Wild Horses, Tryin' To Throw Your Arms Around The World, Angel Of Harlem, Satellite Of Love, Bad / All I Want Is You (snippet), Bullet The Blue Sky, Running To Stand Still, Where The Streets Have No Name, Pride (In The Name Of Love), I Still Haven't Found What I'm Looking For
encores: Desire / Not Fade Away (snippet) / I Didn't Know I Loved You ('Til I Saw You Rock 'n' Roll) (snippet), Ultra Violet (Light My Way), With Or Without You / Shine Like Stars (snippet), Love Is Blindness


Zaczyna się problem - boom box na którym słucham koncertów z mp3 właściwie nie ma wyświetlacza, a często " oszukuje " - nie mam więc pewności, czy na pewno słuchałem tego właśnie koncertu, zwłaszcza, że Bono łobuz nie raczył się ani razu odezwać w temacie miejsca, w którym właśnie gra :P Zakładając jednak, że słuchałem show z Miami, mamy tu wyraźny " syndrom drugiego koncertu " - o ile na opening night zespół wychodzi prosto z prób, więc, mimo nerwów, jest już jakoś zaprawiony, to podczas koncertu drugiego musi już wejść w cykl " trasowy ", nie ma zmiłuj. Wskutek tego w Miami większość piosenek rozłaziła się zespołowi w rękach ( Mysterious Ways to totalny chaos ), a Bono miał problemy z większością tekstów. Nadrabiał jednak wysoką formą wokalną, uskuteczniając miejscami bardzo fajne improwizacje ( szczególnie ładne w One - który znowu wypadł najlepiej z achtungowego repertuaru - i w Ajstylu ). Lepiej brzmiały Zoo Station i The Fly, niestety już Until wypadł totalnie niemrawo ( jak miało być inaczej, skoro zamiast Edge'a słychać jedynie jakieś pierdykanie w tle, i bynajmniej nie jest to wina bootlegu ), a Wild Horses po raz kolejny okazało się totalnym nieporozumieniem ( New Year's Day ! New Year's Day ! niestety, jeszcze daleko do tego.. ). Co gorsza, straciły również starsze numery - jeszcze Bad się broni, ale już Streets ( znowu nie ma Edge'a, na dodatek Larry gubi rytm na początku ) i Pride nie dorastają do pięt wykonaniom z Lakeland. Takie se wrażenie na szczęście odbijają sobie panowie w finale - pod koniec Love Is Blindness Larry i Edge ( nareszcie go słychać ) naprawdę dają czadu.. ogólnie koncercik przeciętny, nadal bezdźwięczne channel hopping, ( za to Satellite Of Love tym razem w pełnej wersji ), nadal nie ma Zoo confessions ( za to przejście z Running do Streets już płynne - choć zarazem Bono zrezygnował z harmonijki.. ). Ale nie ma co rozpamiętywać - lecimy do Charlotte..
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#29 Daniel84

Daniel84

  • Members
  • 3 657 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Warszawa

Posted 10 listopada 2007 - 18:39

Nie przepadam za Zoo TV nie tylko ze względu na kiepskie brzmienie oraz słabe aranżacje niektórych piosenek z Achtunga (nawet Mysterious Ways, niby najbardziej rozbudowane, nie zachwyca mnie tak, jak na późniejszych trasach). Dla mnie ta trasa jest po prostu przegadana - nie bawią mnie ani wyznania fanów z taśmy, ani rozmowy telefoniczne. W sumie na tę otoczkę przeznaczona jest wcale niemała część koncertu - w dodatku staje się on niespójny, rwany. Lepiej by było, gdyby u2 po prostu grali w tym czasie jakąś piosenkę. Bardzo kiepsko wypada również Desire, to jedna z najgorszych aranżacji U2. O niebo, niebo lepiej prezentuje się druga połowa koncertu z czasów Zoomerangu, z utworami z Zooropy.

Imponuje mi mrówcza próba zrecenzowania wszystkich koncertów z trasy. Tym bardziej, że opisy są bardzo ciekawe.

#30 Fledge

Fledge

    Admin

  • Members
  • 1 019 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Poznan

Posted 10 listopada 2007 - 19:23

Cały czas jakieś udawanie, Bono nie jest sobą, Edge nie jest sobą..


Bono z wygolonym łbem na Pop Mart był zapewne sobą. Edge z debilnym wąsem i kiczowatym kapelusikiem zapewne tez. No i Clayton w roboczych ciuchach, z maską na twarzy i kosmiczną gitarką.
Rock&Roll w całej rozciągłości.
U2

#31 Yasiu

Yasiu

    .

  • Members
  • 2 675 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Kraków

Posted 10 listopada 2007 - 19:35

Bono z wygolonym łbem na Pop Mart był zapewne sobą. Edge z debilnym wąsem i kiczowatym kapelusikiem zapewne tez. No i Clayton w roboczych ciuchach, z maską na twarzy i kosmiczną gitarką.
Rock&Roll w całej rozciągłości.


No i owszem, gdybym sie teraz obciął na łyso i ubrał w strój robotniczy, nie byłbym sobą?
Wygląd a charkter dwie różne rzeczy. A już z tym debilnym wąsem i kiczowatym kapelusikiem to się popisałeś...
W ogóle co ma piernik do wiatraka? PopMart był zdecydowanie dużo bardziej normalny niż Zootv, był dużo mniej przegadany, poza tym jak chcesz oceniać wyższość jednej trasy nad drugą na podstawie wyglądu muzyków?

#32 Fledge

Fledge

    Admin

  • Members
  • 1 019 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Poznan

Posted 10 listopada 2007 - 20:03

Wygląd a charkter dwie różne rzeczy


Jestem zgoła odmiennego zdania.
U2

#33 Max

Max

    nocny tabaskowicz

  • Moderatorzy
  • 9 091 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:The Joshua Tree National Park, CA

Posted 10 listopada 2007 - 20:25

Ja również. Ale to temat na jakiś osobny wątek topikowy.

Nie podzielam zachwytów nad Zoo TV Tour. Do tego o czym pisze Daniel84 dorzuciłbym zupełnie niepotrzebne covery z tej trasy, grane przez zespół. Przecież swoje piosenki mogliby zagrać...
'Pride' chyba najbardziej kiepskie w historii tras koncertowych zespołu.
'WTSHNN' ze skróconą solówką Edge'a na początku. No sorry, ale żeby tak gwałcić najwspanialsze intro w historii muzyki rozrywkowej? Nie mówię już o jakiś niedogranym do końca "with or without you". Na chwilę obecną wydaje mi się, że całe 'przesłanie telewizyjne', Elvisy, MacPhisto i inne cuda w znaczący sposób przyćmiły muzykę.
Być może jestem ortodoksyjnym zwolennikiem puryzmu muzycznego, a zwłaszcza tego granego 'live'. Dlatego też zdecydowanie wole lata 80 jeśli chodzi o aspekt koncertowo - trasowy.

#34 Margot

Margot

    Użytkownik

  • Members
  • 1 132 posts
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:Warszawa

Posted 10 listopada 2007 - 21:51

Osobiscie trase Zoo Tv baardzo lubie. Zgadzam sie ze pod wzgledem muzycznym byly tam wpadki ('Pride z Sydney nie moge sluchac') ale bylo tez wiele przepieknych momentow jak np 'Love Is Blindness' :rolleyes:

Przeciwnie do opinii wiekszosci osob na tym forum, bardzo podobaja mi sie rozne 'dodatki' do trasy. Mr. Mcphisto jest zdecydowanie moim faworytem :lol: Nie zgadzam sie takze ze stwierdzeniem ze U2 z Zoo tv nie bylo prawdziwym U2. Ja dostrzegam w tej trasie jak najwieksze zaangazowanie zespolu a na scenie widze radosc jaka przychodzila im z grania.

#35 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Posted 11 listopada 2007 - 12:05

Bono z wygolonym łbem na Pop Mart był zapewne sobą. Edge z debilnym wąsem i kiczowatym kapelusikiem zapewne tez. No i Clayton w roboczych ciuchach, z maską na twarzy i kosmiczną gitarką.


O co chodzi ? W czym gorszy jest Bono z wygolonym łbem, od Bono z rogami ? Już wolę wygolony łeb od makijażów.. Zresztą mi nie o wygląd biega ( nie tylko w każdym razie.. )

Rock&Roll w całej rozciągłości.


Popmart był trasą o wiele bardziej rockową od Zoo Tv.

Po wysłuchaniu koncertu w Miami mam kolejne zastrzeżenia - owszem, gdy miałem 14 lat strasznie mnie jarały okrzyki w stylu " bring that sucker bitch ! " czy coś w tym rodzaju, krzyże przechodzące w swastyki, te wszystkie atrakcje itd. Słuchając tego dzisiaj, mam jednak wrażenie, że był to totalny koniunkturalizm ( nie bardzo wiem, jak to lepiej nazwać ).. nie wiem, gdzie mam na Zoo TV szukać tego rocka - na Zoo TV ( w przeciwieństwie do Popmartu ! ) nawet rock sprawia wrażenie udawanego.

Tym bardziej, że opisy są bardzo ciekawe.


Dzięki, jednak w związku z ilością koncertów do opisania raczej nie ma szans na to, że każdy opis będzie ciekawy - będę się jednak starać.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#36 Atomic_Mario

Atomic_Mario

    Użytkownik

  • Members2
  • 5 734 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Świnoujście :)

Posted 11 listopada 2007 - 12:24

A ja Zoo TV Tour bardzo lubię jako ważny etap w rozwoju artystycznym zespołu. Bez Zoo TV nie byłoby Popmartu i Elevation, ba śmiem twierdzić że nie byłoby już dzisiaj zespołu. Po szczerości w ich twórczości i występach w latach 80 Zoo TV dało im możliwość zrzucenia z siebie pewnego balastu, dało większą swobodę artystyczną. Założenie "maski" na tej trasie było zabiegiem celowym, cała koncepcja trasy bardzo mnie przekonują. Nie podzielam zdania JKrola, że używane gadżety sprawiają że przez to trasa nabrała z dzisiejszej perpektywy cech śmieszności. To tak jakby zarzucać, że śmiesznym było wyznalezienie żarówki przez Edisona. Zespół na trasie miał wiele bardzo wizjonerskich pomysłów, które przetrwały próbę czasu. Upływ czasu wręcz wzmacia geniusz koncertowego przesłania.

Johnny99 świetna inicjatywa z opisem tych koncertów. Będzie fanie porównać swoje odczucia gdy dojdę do tej trasy (przede mną teraz Lovetown Tour) :D
Dołączona grafika

#37 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Posted 11 listopada 2007 - 12:27

Zespół na trasie miał wiele bardzo wizjonerskich pomysłów, które przetrwały próbę czasu.


Jestem ciekaw czy prawdą jest, że na Zoo TV po raz pierwszy w historii rocka pojawiła się idea " małej sceny " ?
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#38 Atomic_Mario

Atomic_Mario

    Użytkownik

  • Members2
  • 5 734 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Świnoujście :)

Posted 11 listopada 2007 - 12:28

Jestem ciekaw czy prawdą jest, że na Zoo TV po raz pierwszy w historii rocka pojawiła się idea " małej sceny " ?


Z wypowiedzi członków zespołu wynika że tak właśnie było :)
Dołączona grafika

#39 Yasiu

Yasiu

    .

  • Members
  • 2 675 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Kraków

Posted 11 listopada 2007 - 13:43

Nie podzielam zdania JKrola, że używane gadżety sprawiają że przez to trasa nabrała z dzisiejszej perpektywy cech śmieszności. To tak jakby zarzucać, że śmiesznym było wyznalezienie żarówki przez Edisona. Zespół na trasie miał wiele bardzo wizjonerskich pomysłów, które przetrwały próbę czasu. Upływ czasu wręcz wzmacia geniusz koncertowego przesłania.


Ja nie twierdzę, że trasa była przez to gorsza, czy śmieszna. Po prostu postarzała się najszybciej i najbardziej.

#40 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Posted 12 listopada 2007 - 10:38

03/03/1992 Charlotte Coliseum - Charlotte, North Carolina, USA

Zoo Station, The Fly, Even Better Than The Real Thing, Mysterious Ways, One, Until The End Of The World, Who's Gonna Ride Your Wild Horses, Tryin' To Throw Your Arms Around The World, Angel Of Harlem, Satellite Of Love, Bad / All I Want Is You (snippet), Bullet The Blue Sky, Running To Stand Still, Where The Streets Have No Name, Pride (In The Name Of Love), I Still Haven't Found What I'm Looking For
encores: Desire, Ultra Violet (Light My Way), With Or Without You, Love Is Blindness


Opuściliśmy Florydę - a Bono nadal nie interesuje się lokalizacją koncertów :P Jeszcze nie przetrawił sytuacji " bycia w trasie " ? A może po prostu ja nie dosłyszałem - bo bootleg jest, niestety, kiepskiej jakości, choć bywają gorsze ( już się tego boję, nawiasem mówiąc.. cóż, jakoś sobie będziemy radzić :P ). Tym razem wokalista nawet nie wziął do ręki pilota - Even Better wystartowało tuż po The Fly, co ciekawe, już w " normalnej " tonacji ( może właśnie dlatego ? channel hopping mógłby wszak muzyków rozproszyć przed tak poważnym wyzwaniem :P ). I, oczywiście, nie udało się zmiany przeprowadzić bez wpadki - Edge pogubił się w solówce, a Bono we fragmencie " take me higher ", do którego wyraźnie nie wiedział jak podejść. Za to solo Edge'a w Mysterious Ways zaczęło się już wyraźnie " klarować " do znanej nam postaci. Przed One Bono po raz pierwszy nie pochwalił się publice, że w trakcie prób zespołowi udało się połączyć z rosyjskim kosmonautą na stacji Mir, nie powiedział zresztą w ogóle nic, natomiast w końcówce mieliśmy do czynienia z pierwszym podejściem do " hear me coming Lord ", na razie jeszcze wyraźne improwizowanym - niestety, w związku z kiepską jakością nagrania słów nie dosłyszałem, poza ww. fragmentem. Jak się okazuje bywa jednak, że słaby bootleg wychodzi słuchaczowi na dobre.. po ( już nieco wydłużonym ) Untilu nastąpiło Wild Horses, i.. tym razem dało się słuchać ! Nie tylko dlatego, że jakość nagrania skutecznie zagłuszyła kiczowaty podkład, ale także ze względu na bardzo fajne solo Edge'a, którego nareszcie było dobrze słychać. Konsekwentnie ( i podobnie jak w Miami ) gitarzysta niemal całe Tryin' zabawiał się w improwizacje, co uczyniło ten kawałek jednym z centralnych punktów achtungowego setu. Śmieszna sytuacja miała miejsce podczas Angel Of Harlem - jak wiadomo, podczas pierwszej części Zoo Tv Larry zapodawał wtedy na bongosach. W pewnym momencie, będący przez cały koncert w znakomitym humorze Bono zakrzyknął: " drum solo ! " i.. przestał grać, co w ślad za nim uczynił także The Edge. Na szczęście perkusisty to nie skonfudowało :D Sytuacja powyższa wprawiła wokalistę w jeszcze lepszy nastrój, przez co następujące po maksymalnie tym razem skróconym Satellite Of Love Bad zniszczył on dokumentnie, śpiewając tekst w zupełnie dowolnym porządku. Niestety, podobna wpadka miała miejsce w Bullet The Blue Sky - świetnie rozwijająca się solówka ( brylującego zresztą przez cały koncert - to musi być wspaniałe uczucie nareszcie być słyszalnym :P ) The Edge'a została przez wokalistę zakrzyczana zbyt wczesnym wejściem do tych wszystkich " bring that sucker " ( nie wiem, kiedy on się zdążył przebrać - może jeszcze wtedy się nie przebierał ). Gitarzysta próbował to sobie odbić w dalszej części utworu, próbując ( pierwszy raz ) odtworzyć solo znane z albumu, co wyszło mu całkiem nieźle ( wyszłoby jeszcze lepiej, gdyby rozkrzyczany Bono pozwolił mu dokończyć ). Gwiazda zrehabilitowała się pięknymi improwizacjami na harmonijce pod koniec Running To Stand Still, niestety, zaraz potem stało się to, o czym pisał Max - The Edge wszedł w Streets dopiero pod sam koniec organowego wstępu. Grzech ! Za to już Pride zabrzmiało fantastycznie, przede wszystkim dlatego, że nareszcie obudziła się, zajęta wcześniej głównie dyskusjami, publika ( w Miami przynajmniej w One ładnie klaskali.. ). Chóralny refren, i następujące pod koniec chóralne " o - oo - o " autentycznie przypomniały czasy Rattle & Hum..

Powyższa setlista nie kłamie - zarówno Desire, jak i WOWY obyły się tym razem bez snippetów. Nie znaczy to jednak, że nie działy się w nich ciekawe rzeczy. W tym pierwszym numerze Bono ( o ile coś mi się nie pokićkało ) po raz pierwszy skorzystał z harmonijki ( mowa oczywiście o Zoo TV ), natomiast WOWY zakończyło się zupełnie niecodziennie. Otóż wskutek kolejnej pomyłki tekstowej wokalisty skonfudowany Larry skończył grać nieco przedwcześnie ( w środku frazy " I can't live.. " ), więc Bono z Edgem dokończyli ją sami, co dało śliczny efekt. Nie dość jednak na tym - gdy wydawało się, że to już definitywnie koniec, odezwał się Adam, który jak gdyby nigdy nic ponownie zaczął grać swój motyw basu, reszta zespołu nie miała więc innego wyjścia, jak się dołączyć - i w rezultacie publika otrzymała kolejne " oooo " do zaśpiewania. Magic ! Było to jedno z najciekawszych wykonań tej piosenki, jakie słyszałem.. przy okazji bisów warto jeszcze zauważyć, że po raz pierwszy na Zoo TV Larry wszedł w Ultraviolet we właściwym miejscu :P

Ogólnie - mimo wpadek i niskiej jakości nagrania, koncert zdecydowanie bardzo dobry, najlepszy z dotychczasowych. Wsiadamy w samolot, otwieramy wino, następny przystanek - Atlanta !
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.



Reply to this topic



  


0 user(s) are reading this topic

0 members, 0 guests, 0 anonymous users