6!
OK, sprawa tradycyjnie trudna. Tym razem jednak trudniejsza bo wybór padł na kawałek, którego nie tylko nie miałem zamiaru sam z siebie tłumaczyć, ale i o jego tłumaczonko zabiegało już tyle osób (i/lub – jedna, szczególna).
Sprawa wydaje się znów prosta: albo tekst o Elvisie, albo tekst o miłości pomiędzy Autorem a panią lekkich obyczajów, albo też tego i tego troszkę razem wymieszane.
Jak napiszę przekonująco, że tylko o Elivsie to zaraz będziecie pytać skąd pewność, skoro odwołań jest co najwyżej kilka... Jak napiszę bardziej wylewnie, że chodzi o prostytutkę, to zaraz będzie, że jestem bywalcem agencji (swoją drogą – kogo przekonuje przyrównanie ‘burdelu’ do ‘domu złamanych serc’?). Anyway...
Sam tytuł – ah, jaki smutny i zarazem piękny jest to kawałek w wykonaniu Króla. Choć 2 jego zwrotki po prostu cudnie się wpasowują w klimat wersji z miłością do pani (panny raczej) lekkich obyczajów:
“You make me so lonely baby,
I get so lonely,
(…)
Hey now, if your baby leaves you,
and you got a tale to tell.
Just take a walk down lonely street
to Heartbreak Hotel.”
No po prostu autopsja!
Ta Garland i Valentino psują nastrój; cóż takiego łączy ich z rokendrolem? Może sława, może wczesny początek kariery, może pogmatwane życie prywatne? Ona kilku mężów, on (ee... który on? Którego Valentino ma na myśli Bono?!? – obstawiam, trzymając się teorii w/w – że Rudolfa).
Dalej wkrada nam się tam tajemniczy zwrot “the mystery train”… bardzo tajemniczy – bo cóż to jest? Tajemnicza wycieczka (mają taki zwrocik w angielskim), tajemniczy kupujący, mystery – jako misterium... ale ‘pociąg’?
No tak, pociąg – znów ukłon do Elvisa i kolejnego kawałka o takim właśnie tytule. Tam też takie liryczne wyznanie ‘uczucia po przejściach’ mamy!
Tyle że... to by było na tyle z Elvisa; ktoś gdzieś rzucił hasło, że to wyrzut jaki Priscilla mogła zrobić Królowi – ale... to bardzo daleko idąca teoria, skąd Bono miałby to wiedzieć (OK, a skąd Bono miałby wiedzieć cokolwiek o relacjach prostytutki ze swoim klientem...)?
Ale jednak ta wersja o tym jednym pokoiku, w którym ona jego – i wielu innych - pewnie nie raz gości bardziej do mnie przemawia. Czy można się zakochać w prostytutce – to odwieczne pytanie zadawali już starożytni ale żeby nie rozwodzić się nad ich wywodami za bardzo – stwierdzę, że dlaczego by nie; w końcu miłość nie wybiera.
OK – zatem już wiemy, że on kocha ją. Problem jednak jest – intryga się zawiązuje – bo wychodzi na to, że albo ona o tym nie chce wiedzieć... albo nie umie tego poznać.
O... dobre... prostytutka, sprzedająca swoją ‘miłość’ może już nie umieć po prostu kochać. Nie że nie potrafi odróżnić tego co ‘oferuje’ od tego co naprawdę czuje, ale że nie potrafi tego uzewnętrznić, oddać.
Tam jest takie ciekawe słówko – landslide – idealnie pasujące do tekściarskich umiejętności Bono i – jak zawsze – pozwalająca dwuznacznie odczytać jego intencje.
Z jednej strony to... po prostu obsuwająca się ziemia, ruchome piaski uczuć na jakich miałoby rosnąć uczucie bohaterów. A z drugiej – landslide to słówko określające przygniatające zwycięstwo (some say that Jarek had a landslide victory over Olek; some say opposite).
A może po prostu on czuje, że oto ich (jego – albo jeszcze inaczej: jej brak odwzajemnienia) uczucie zbliża się do jakiegoś ważnego momentu, krawędzi za którą od pewnych spraw nie będzie powrotu.
Może jeśli ona wciąż nie będzie zauważać tego co on do niej czuje; jeśli wciąż dawać będzie z siebie wiele, ale tylko temu ‘opłaconemu’ uczuciu – to sama zatraci się kompletnie w tym swoim uczuciowym marazmie? Jeśli nie zdobędzie się na to żeby przyznać, że tu nie pieniądze, ale ‘grę o miłość’ można przegrać – to może zrozumie, że nie warto się zaprzedawać, że lepiej się zatrzymać, przystanąć, odetchnąć, spojrzeć sobie w duszę i serce.
Pozdrowka dla pewnej Brunetki, która chciała słuchać (nie Olive, nie D@rek, nie Zbychu i reszta, nie, nie, nie tej) – i oczywiście – schizofreniczne grożenie palcem dla mnie samego
Pokój w Hotelu Złamanych Serc
Stąd, właśnie stąd,
Widzę na wskorś Cię.
I, Piękna, wiem że Ty także,
Dobrze o tym sama wiesz.
To w oczach Twych gwiazd miliony,
Prawdy chcesz, a kłamstw potrzeba Ci.
Jak Judy Garland, jak Valentino
Kładziesz swe życie za rock’n’ roll.
O tak.
Stój!
Miłości krawędź tu jest.
Masz już wszystko czego chcesz,
Lecz potrzeb swych
Wyrzekasz się.
Za dzikość żądz,
I oddalenia dziwny ten stan.
Bo dzikość żądz,
To pokój w hotelu
Dla serc, złamanych serc.
To pokój w hotelu
Cierpiących serc.
To pokój w hotelu
Cierpiących serc.
Mówisz że miłość, nie kasa, liczy się
Lecz to dla Ciebie prawdziwym kosztem jest.
Twe sztuczki już ulica zna,
Pocałunków Twych gorzkawy smak.
To wiedzieć chcę,
Czy ryzykujesz znów?
Wiedzieć muszę,
Bo cena
Zbyt wysoka jest.
Za dzikość żądz,
I oddalenia dziwny ten stan.
Bo dzikość żądz,
To pokój w hotelu
Dla serc, złamanych serc.
Pokój w hotelu dla serc, dla serc,
Złamanych na wpół serc.
Wiercioch