6!
Proszszsz...
Zielonego pojecia nie mam pojecia o czym jest ten kawalek.
90% to 2-sylabowe wersy. No jak to ugryzc 'po polskiemu', zeby choc resztki rytmu ocalic... 'we fly'... no, niee...
Niemniej, jesli nie wiem o czym to jest i jesli nie medrca szkielko i oko – to czucie i wiara, a przynajmniej intuicja i wlasne wspomnienia, przemowic przeze mnie powinny.
Kind of blue – moglby to byc ‘rodzaj smutku’, przybicia, zamyslenia, ale moze chodzi o blekit nieba, a moze...
Hmm... przypominaja mi sie noce spedzane samotnie za Oceanem; te ‘przypadkowe’ jak i ‘celowe’ (codzienne, monotonne, przechodzace w rutyne i te jakims cudem specjalne, wyjatkowe, zapadajace w pamiec) przejazdy samochodami po ichniejszych autostradach. Przejazdy bez celu, czy nie – ale prowadzace (prawie) zawsze do ogladania bialo-czerwonych rzek samochodow, ciagnacych sie po horyzont, dazacych gdzies bez widocznego celu.
A zaraz pozniej przeblysk z „Goraczki”. Jest tam taka cudna scena, z najpiekniejszym i najdoskonalszym oddaniem tego kim sam jestem; scena na balkonie, gdzie 2ka bohaterow poznaje sie blizej – w tle miasto, ocean swiatel, tetniace zyciem wyspy zyjace wlasnym rytmem...
I takie wlasnie widoki widzi autor – nad miastem konczy sie noc, budzi nowy dzien; autor mowi do... hmm... do kogo... do drogi? do miasta? do NIEJ? Nie wazne, nastroj melancholijny oddajacy jego nieopisany stan.
Wiec czym jest to nieopisanie? Nie wiem... mi sie to, wybitnie indywidualnie kojarzy z tym stanem w jaki wprawiala mnie daleka emigracja; a z czym Wam powinno sie kojarzyc? Who knows – it’s a different kind (your kind) of blue…
Błękitu inny blask
Tych aut
Tyle.
Małych,
O, tam.
Już stąd,
W górę,
Z prądem,
Lecim.
Dzień nowy właśnie wstał.
Błękitu inny blask.
Świateł,
Znaków,
Złotych,
Nowych,
Małych,
W górze,
W dole,
Teraz.
Dzień nowy właśnie wstał.
Błękitu inny blask,
Dzień nowy właśnie wstał.
Błękitu inny blask.
pozdro, Wiercioch