>. Wygodnie się rozsiadam, zakładam słuchawki na uszy, wkładam ciemne okulary, zamykam oczy i odlatuje. Przeniosłam się na koncert, którego słuchałam. A do tej pory wydawało mi się, że jedynym miejscem i porą, gdzie można naprawdę doznać muzyki jest powiedzmy 1 w nocy w moim łóżku kiedy wszystko wokół już śpi.Albo nie macie tak, że jakaś muzyka jest związna z jakąś czynnością? Chyba na SF był wątek "muzyka na rower" i sama zorientowałam się, że gdy sobie sama jeżdzę, to słucham tylko Smashing Pumpkins albo Manic Street Preachers.
Jakby ktoś się wypowiedział, to byłoby miło, jak nie, to jakoś sobie z tym poradzę i może nie popełnię samobójstwa
chyba, że nie zauważyłam podobnego tematu 
