Skoro margo wywołuje do tablicy to i ja coś napiszę
Zacznę od tego, że zawsze uwielbiałam Roberta, ale po ostatnim tygodniu uwielbiam go jeszcze bardziej widać, że przy niektórych kawałkach totalnie odpływa, a przy innych świetnie (na swój sposób ;p) się bawi. Jego ruch sceniczny jest dość oszczędny, ale po wspólnych zeszłotygodniowych konsultacjach mogę napisać, że Pan Smith jest po prostu 'pocieszny' (tak właśnie ).
Zeszły tydzień był maksymalnie kjurowy, bo najpierw był koncert w Hamburgu, a później czwartkowa Łódź. Bardzo się cieszę, że trafiły mi się dwa różne zestawy w głównym secie - Open/End, Plainsong/Disintegration. Pod tym względem bardziej podpasowała mi Łódź. Genialne było też One Hundred Years. Hamburg rozwalił mnie jednak obecnością This Twilight Garden, Primary, Trust i Kyoto Song.
Bardzo czekałam na Burn,które było ok, ale nie takie, żeby powiedzieć Wielkie Wow, za to największe wrażenie wywarł na mnie The Forest, ta zieleń plus las rąk zrobiło dla mnie ten koncert.
W moim przypadku Burn bardzo zyskało na żywo. Zawsze lubiłam ten kawałek, ale po wspomnianych koncertach doświadczyłam go zupełnie na nowo. Fajnie, że trafiło się i w poniedziałek, i w czwartek. Jeśli chodzi o A Forest, to moja opinia zawsze będzie w tym przypadku mało obiektywna ;p Kocham ten kawałek i mogłabym go słuchać na okrągło. Zdecydowanie był to dla mnie jeden z najlepszych momentów na obu koncertach.
Z tych jeszcze do zapamiętania kawałków to Never Enough, który chyba najczęściej zapętlam.
Never Enough czy Wrong Number to dla mnie utwory, które mogłyby zostać całkowicie pominięte. Kompletnie ich nie czuję. W zamian wolałabym np. A Strange Day, Pornography czy Cold. W sumie to mogliby zagrać nawet całe Pornography i bym się nie obraziła ;p Na liście życzeń było też M, At Night, The Funeral Party i Faith. No, ale nie można mieć wszystkiego. Może innym razem się uda
Tak czy inaczej było świetnie. Każdemu zespołowi życzę takiej formy w tym wieku Towarzystwo na płycie w Łodzi było wyborne a trybuny w Hamburgu mnie mega zaskoczyły. Spodziewałam się pikniku, a była zabawa od początku do samego końca! Najlepszy był jednak w tym wszystkim widok mojej przyjaciółki, która została delikatnie przymuszona do tego koncertu ;P, a przez ponad trzy godziny świetnie się bawiła (mission accomplished)
Super było się z Wami wszystkimi zobaczyć i naładować akumulatory bo moje trochę wysiadły po dwutygodniowym maratonie na najwyższych obrotach ;P