Jump to content


Photo

War Tour - 2nd leg, US


3 replies to this topic

#1 Max

Max

    nocny tabaskowicz

  • Moderatorzy
  • 9 091 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:The Joshua Tree National Park, CA

Posted 10 lutego 2021 - 22:03

Z uwagi na sezon ogórkowy:
 zupełnie przypadkiem stałem się posiadaczem „oldschoolowej” koszulki, na której na plecach umieszczona została rozpiska trasy War Tour US Spring 1983 czyli tak de facto 2nd Leg. Oczywiście to jakiś „reprint” koszulkowy, na oryginał za bardzo mnie nie stać (tzn stać, ale teraz inne wydatki na pierwszym planie), a i szukać mnie się nie chce po aukcjach ebayowych itp. Odezwał się we mnie bootlegowo-koncertowy belzebub, ogień na nowo rozpłonął („some fires you can’t put out, this is the unforgettable fire!” - cytat z którejś wersji live), przypomniały mi się czasy kolekcjonerstwa, drążenia, czytania, oglądania, szukania no i przede wszystkim słuchania. W związku z tym, tak dla sportu, też w celu jakiegoś tam sprawdzenia się, dla funu i sentymentalnej podróży w młodzieńczą przeszłość, rozpoczynam cykl wspominkowy każdego poszczególnego koncertu z tego legu - coś w stylu J99 i jego ZooTV (oczywiście nie wiem czy udźwignę ciężar koncertowych sprawozdań, poprzeczka przez kolegę J99 została podniesiona wysoko, ale może nie będziecie się nudzić). Aha, jeszcze dwa słowa - raczej skupiać się będę na historiach około koncertowych, relacjach uczestników, ciekawostkach, itp., z analizy i rozczłonkowywania poszczególnych utworów na części pierwsze zrezygnuję gdyż wypadłem z wprawy, poza tym są lepsi ode mnie w tym.



 

23/04/1983 - Chapel Hill, North Carolina, Kenan Stadium

1. Gloria
2.  Threw A Brick Through A WIndow
3. A Day Without Me
4. New Year’s Day
5. Sunday Bloody Sunday
6. The Cry/The Electric Co./Send in the Clowns (snippet)/Singin’ in the Rain (snippet)
7. I Fall Down
8. October
9. Tomorrow
10. 11 O’Clock Tick Tock
11. I Will Follow



 

Występ odbył się w ramach corocznego „UNICEF Benefit Concert - The Carolina Concert for Children”. Dość nietypowo jak na start trasy po USA, ale tu mamy kolejny argument w klasycznych potyczkach internetowych z ludźmi, którzy zarzucają (głównie Bono), że jego działalność charytatywna (jak i całego zespołu) nie ma nic wspólnego z faktyczną pomocą, a służy jedynie promocji/żerowaniu/jest hipokryzją itp. Tymczasem wyjeżdżamy takiemu typowi z informacją, że już w kwietniu 1983 zespół wszedł na ścieżkę „niesienia pomocy” i tutaj raczej nikt z nich żadnego interesu nie ma.
Historia pierwszego koncertu w US na trasie War Tour jest dość ciekawa - zespół został zabookowany za pięć dwunasta na ten uniwersytecki event. W line-upie mieliśmy „współ-headlinera” Todda Rundgrena i opener bands: Grandmaster Flash & the Furious Five (to ponoć jakiś prastary rapowy skład) and The Producers. Późny booking był tak bardzo późny, że koncert ten nie został w ogóle uwzględniony w rozpisce trasy na koszulkach oficjalnego mercha zespołu. Fani myśleli, że start trasy rozpocznie się 24 kwietnia w Norfolk, tymczasem taki psikus. Wjazd na event 11$ (w sieci jest foto biletu) - zabawa zaczęła się już od godziny 12:00 w południe (sobota). W trakcie całego koncertu mocno padało i generalnie było bardzo zimno, oczywiście największa ulewa z piorunami miała miejsce w trakcie występu U2. Doczytałem, że połowa stadionu udostępniona była na cele festiwalowe, a szacunkowa liczba uczestników to ok. 4 tysiące, więc w zasadzie malutko. Może przez pogodę? Zespół ponoć wbił na stadion z buta, w przeciwieństwie do pozostałych artystów, który podjeżdżali jakimś śmiesznym vanem pod scenę. Było  mokro, zimno, Bono przewrócił się prawie parę razy. Jeden gostek pisał, że akurat kończył trening, szatnie były tuż koło sceny więc po przebraniu się wszedł za free na koncert, a spuentował to tak, że na ostatniej trasie musiał zapłacić za ticketa 250$, a w 1983 roku wszedł za darmoszkę. Times they are changin’.
 Set krótki, bo festiwalowy. Nagranie zaczyna się od uciętej „Glorii”, nie mam punktu (jeszcze) odniesienia do pierwszego legu trasy, więc raczej nie prześledzę ewolucji wykonań. W każdym razie pierwsza „paczka” utworów do „The Electric Co.” Bez jakichkolwiek zaskoczeń. No, można w sumie wspomnieć, o krótkim, pełnym entuzjazmu speechu Boniasa na „A Day Without Me”:
 Somebody over here said to me: it’s raining. I don’t believe it! The sun is out, it’s shining! This is summer! 
Przed „Sunday Bloody Sunday” klasyczna gadka: This song is not a rebel song, this song is to discuss, this song is called Sunday, Bloody Sunday! 
W zasadzie każdy kto był na koncercie pisze (z dostępnych relacji), o dobrze nam - starym wyjadaczom - znanej wspinaczce Bono po rusztowaniu na „The Electric Co.”. Ktoś nawet użył stwierdzenia, że było to pierwsze „stage-climbing” na ziemi amerykańskiej Boniasa. Grozę całej sytuacji podbił deszcz oraz strzelające pioruny. Wisząc tak kilkanaście metrów nad ziemią, w strugach deszczu i przy rozbłyskach piorunów, poleciał snippet „Singin’ in the Rain” ochoczo podchwycony przez ludzi. Bardzo ciekawie wyszło przejście z „October” do „Tomorrow”, przed „11 O’Clock Tick Tock” Bonias podziękował za możliwość otwarcia trasy po US właśnie w tym miejscu oraz za deszcz - który pomógł im poczuć się jak w domu (żart). Koncert kończył „I Will Follow”. Chyba tyle z takich ciekawych rzeczy.

Kolejnym głosem, który często się powtarza w relacjach to ten, który mówi, że po występie U2 większa część stadionu zawinęła się do domu i biedny headliner Todd Rundgren grał dla jakichś niedobitków. Sporo ludzi pisze też, że nigdy nie słyszeli U2, pierwszy raz widzieli ich na oczy, ale ich występ tak ich zelektryzował i zaszczepił bakcyla, że zostali fanami i są nimi po dzień dzisiejszy. Ktoś napisał, że setki ludzi tego dnia zostało „nawróconych”.
Bootleg jak na warunki atmosferyczne, w których powstawał nie brzmi źle. Nagrał go Fred Mills, niestety nie pisze jakim sprzętem. Po tym koncercie zaczął wydawać fanzin U2/USA. Ponoć krąży jakaś druga wersja nagrania, które poczynił jego kolega (właściciel record store), który miał wejściówkę na backstage. 
Z koncertu zachowało się przepiękne zdjęcie. Popatrzcie tylko na tych ludzi w płaszczach na drugim planie. Co za klimacik!


 

1-15206711146385-size3.jpg



#2 derka

derka

    Lady with the spinning head

  • Moderatorzy
  • 5 611 posts
  • Płeć:Kobieta
  • Skąd:z krainy Oz

Posted 11 lutego 2021 - 18:22

Bardzo fajny pomysł, z ciekawością będę śledzić ;)
Heh, te uczucie, kiedy oglądasz sobie U2, jeszcze nie tak mega znane superstars, stojąc i moknąc w płaszczu przeciwdeszczowym, gapisz się, jak Bono wspina się na instalacje i zastanawiasz się, co ten facet wyczynia.

There's always a chance as long as one can think
this is music : last

#3 Max

Max

    nocny tabaskowicz

  • Moderatorzy
  • 9 091 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:The Joshua Tree National Park, CA

Posted 11 lutego 2021 - 20:40

Dzięki Derka.

W ogóle cały ten leg amerykański to jedna wielka bajka i coś nierealnego dla fana U2, patrzącego na to z dzisiejszego punktu widzenia - prawie wszystkie koncerty odbywały się w jakichś audytoriach, salkach przyuniwersyteckich, odpowiednikach naszej warszawskiej Stodoły czy krakowskiego Studia, nierzadko w miejscach na 400-500 osób.



#4 Yarpen

Yarpen

    Użytkownik

  • Members
  • 973 posts
  • Płeć:Mężczyzna

Posted 11 lutego 2021 - 22:13

Super pomysł! Jakoś nigdy nie polubiłem się z tym pierwszym okresem działania zespołu, więc może będzie to jakimś pomysłem na ogarnięcie początków. 

 

Uwaga techniczna: możesz dodawać do postów linka do koncertów audio? Ten znalazłem na youtube, reszta też pewnie będzie gdzieś dostępna, ale tak będzie łatwiej, jak będzie wszystko w Twoim poście 


http://sit-and-wonder.blogspot.com/



Reply to this topic



  


0 user(s) are reading this topic

0 members, 0 guests, 0 anonymous users