35 replies to this topic

[soulmate.]

2005 - Green Day "American Idiot"
2002 - Interpol "Turn on the Bright Lights"
2001 - Depeche Mode "Exciter"
1997 - POP

[Paweł =]

1998

 

Madonna - Ray Of Light

 

 

Zajebista płyta, taki "Pop" Madonny.

[Indian Summer]

1998
 
Madonna - Ray Of Light
 

 
Zajebista płyta, taki "Pop" Madonny.

Opus magnum Madonny. Tej poprzeczki nigdy już nie przeskoczyła.

[soulmate.]

2005 - Green Day "American Idiot"

ale...
Kate Bush - Aerial
i
1980 - Never for Ever

[derka]

Ile ja się tejże Madonny kiedyś nasłuchałam.

2001: The Avalanches - Since I Left You

[acr]

Ale pojechałyście obydwie (bo ja się nie zgadzam, nie)

 

Pierwszy (albo drugi, poważnie) raz w życiu prawie zgodzę się z Pawłem= za to. Ray of Light to genialne popowe arcydzieło. Ale czy aż tak żeby płytą roku ogłosić? Pomyślę czy się kłócić bo już mało pamiętam co dokładnie jeszcze wyszło kiedy w tym czasie

[derka]

Ej, ale Avalancze świetną płytę wydali, co chcesz Mam odpowiedzieć, że nie znasz się?

[Paweł =]

 

 

Pierwszy (albo drugi, poważnie) raz w życiu prawie zgodzę się z Pawłem= za to. Ray of Light to genialne popowe arcydzieło. Ale czy aż tak żeby płytą roku ogłosić? Pomyślę czy się kłócić bo już mało pamiętam co dokładnie jeszcze wyszło kiedy w tym czasie

 

No widzisz, ja się z Tobą zgodzę co do Time.

Dla mnie numer 1 ELO.

 

Ray Of Light słuchałem niedawno w nocy, genialna rzecz.

Dla mnie najlepszy album Madonny, najbardziej dojrzały, dopracowany i przemyślany.

To wystarczy na tytuł płyty roku.

Deklasuje jakieś tam Massive Attacki

[margo]

2002 to moim zdaniem jednak rok A Rush of Blood to th Head

 

a potem Flaming Lips z Yoshimi, album uwielbiam, ale jednak Martin i spółka ich zmietli

 

[The Fly]

do 87' dołożyłbym Document R.E.M.-u, i Strangeways Here We Come Smithsów

 

 

a 75' to był dopiero rok:

- Wish You Were Here Floydów

- Another Green World Eno

- Blood on the Tracks Dylana

- Born to Run Springsteena

- A Night at the Opera Queen

- Physical Graffiti Zeppów

- Horses Patti itd, itd xd

z tego chyba nie da się wybrać jednego najlepszego

 

 

 

żartowałem - Eno

[depe]

Da się.
Dla mnie bardzo prosty i jedyny wybór: Wish You Were Here

[acr]

Tak. Bam, Wish You Were Here, proste. Dla mnie też oczywistość. Wiem że wyszło wtedy 50 płyt 10/10 ale to jest absolut ponad, mimo że nawet jakimś największym fanem Flojdów nie jestem. W roczniku Dark Sajda za to nie wiem czy bym tak uznał

[Johnny99]

Ale pojechałyście obydwie (bo ja się nie zgadzam, nie)

 

Pierwszy (albo drugi, poważnie) raz w życiu prawie zgodzę się z Pawłem= za to. Ray of Light to genialne popowe arcydzieło. Ale czy aż tak żeby płytą roku ogłosić? Pomyślę czy się kłócić bo już mało pamiętam co dokładnie jeszcze wyszło kiedy w tym czasie

 

Gdybym kolegi nie znał, to bym pomyślał, że kolega mało popowych arcydzieł w życiu słyszał, ale że kolegę znam, to się tylko zdziwię tą opinią

[acr]

Takie moje odwieczne guilty pleasure jedno z największych to jest, może stąd nieco clouded judgement

[kade]

1991
Wtedy U2 dla mnie schowali się w cieniu na parę ładnych miesięcy. Tak, AB jest wielkim albumem. Ale Pearl Jam wydali TEN. I wtedy nie miałam wątpliwości. Teraz trochę mam.

[pablo]

Poprzedni rok czyli 2018  - tragedia. Nic ciekawego. Jeśli już coś bym miał na silę wskazać na płytę roku to Muse.

 

Natomiast ten rok 2019 dopiero się zaczął aż już są 3 "zarąbiste" albumy:

- Within Temptation

- White Lies

- RPWL

 

Albumy wciągają, słucha się je po kilka razy i nie ma dość.

Polecam!

 

 

.