Survivor Albumowy (edycja 2) - No Line On The Horizon
#162
Posted 15 grudnia 2010 - 14:24
#164
Posted 15 grudnia 2010 - 15:38
#166
Posted 15 grudnia 2010 - 17:02
Crazy lubię, bardziej remix niż albumową, alee. Stand up jest niefajne.
#167
Posted 15 grudnia 2010 - 17:12
coś jest mocno nie tak z tym nielubieniem Crazy.
Wersja albumowa jest beznadziejna, zagrana jak na pavulonie, zaśpiewana z przyklejonym plastikowym uśmiechem na ustach. Do tego coś jest schrzanione zaraz na początku, nie wiem czy przy nagraniu czy produkcji, ale na tym poziomie nie powinno się zdarzać. Sam utwór potrafi być fajny, ale oceniamy wersję albumową, przy której nawet Sweetest Thing wypada zadziornie i całkiem rockendrollowo
See through in the sunlight
#168
Posted 15 grudnia 2010 - 17:16
Crazy, o dziwo, pewnie wcale by mi się nie podobało, gdyby nie wyszło na singlu. Jakoś się dzięki temu lepiej z tym osłuchałem. Nie wiem czy jest lepszą piosenką niż Stand Up, na pewno dużo lepiej pasuje do płyty.
Crazy lubię, bardziej remix niż albumową, alee.
Ja chyba też, ale jakby na albumie wylądował remix, to byłaby to absolutnie pierwsza piosenka do odstrzału. W ogóle to co zrobili z Crazy - 2 różne wersje (w pewnym sensie wręcz 2 różne piosenki - pamiętam że mój brat strasznie z tego lał ), jedna pasująca do albumu, druga na koncerty - to mistrzostwo świata. Nie mogliby tak zrobić z Butami? Nie uratowaliby piosenki (bo jest strasznie słaba i wtórna), ale sprytną aranżacją mogliby chociaż wpasować ją w kontekst, tak żeby nie gwałciła uszu.
#169
Posted 15 grudnia 2010 - 17:22
Hm, no z tym się nie zgadzam. Na NLOTH są gorsze rzeczy.Ja chyba też, ale jakby na albumie wylądował remix, to byłaby to absolutnie pierwsza piosenka do odstrzału.
#170
Posted 15 grudnia 2010 - 17:30
#171
Posted 15 grudnia 2010 - 17:30
Hm, no z tym się nie zgadzam. Na NLOTH są gorsze rzeczy.
Ależ oczywiście że są, tyle że to zupełnie by nie pasowało. To jest jeden z tych przypadków gdy gorsza wersja piosenki pasuje do płyty bardziej niż lepsza. Gdyby wrzucili remix na płytę to prawdopodobnie zawsze bym go skipował żeby nie psuć sobie klimatu (tak jak teraz robię z GYOB i Stand Up).
#172
Posted 15 grudnia 2010 - 19:43
Wersja albumowa jest beznadziejna, zagrana jak na pavulonie, zaśpiewana z przyklejonym plastikowym uśmiechem na ustach.
Eee tam. Plastiku trochę jest, owszem, ale ten album w ogóle ma bardzo syntetyczne brzmienie w wielu miejscach, ale akurat wokal? Hm, hm, nie wiem. Nie czuję tego co mówisz
Do tego coś jest schrzanione zaraz na początku, nie wiem czy przy nagraniu czy produkcji, ale na tym poziomie nie powinno się zdarzać.
Na tak starannie wyprodukowanej (poza Stand Upem który na masteringu chyba oberwał od jakiegoś przychlasta co lubi zasuszać brzmienie:P) płycie to nie jest schrzanione, znając Eno to jest najzupełniej celowo pozostawione i moim zdaniem bardzo fajne, występując zaraz po Unknown Caller antycypuje trochę przejście z Fez-Being Born (w sensie takie zgrzyty, 'dźwięki konsoli', rewind taśmy czy coś - na zmianę nastroju kolejnych piosenek, powinno przed GOYB być jakieś takie intro też).
Sam utwór potrafi być fajny, ale oceniamy wersję albumową, przy której nawet Sweetest Thing wypada zadziornie i całkiem rockendrollowo
Eee tam, raz że bzdura a dwa że nie ma co być takim rockersem
W kawałku tym jest natomiast najfajniejsze "bejbe bejbe bejbe" w dziejach, idealna back-perka (tak to nazywam, taka cofająca się po schodkach, nie pamiętam jak to profesjonalnie nazwać;p) wspaniale dookreślona ścieżką gitary akustycznej, fajowo wkomponowane w ten rytm potem smyki (ja kocham jak tak wszystko ze sobą gra, dogrywa się do siebie, uzupełnia!), świetne wejścia i wyjścia z czepliwych esencjonalnie jutowych refrenów, w ogóle świetna popowa a nieoczywista do końca gładko a nie nudno płynąca kompozycja w której się dzieje dzieje i - nie powiecie mi że "shoutin' through the darkness, squeeze that sparks of light!" to nie jest kozacki fragment! Naprawdę nie rozumiem o co Wam chodzi. A może to ze mną coś nie tak, ale ok, the right to be ridiculous is something I hold dear..
@Crazy Remix a Crazy Album - no dwie różne piosenki właściwie, ale obydwie lubię tak samo, osobiście. I poważnie nie wiem dlaczego to ma być piosenka w tej wersji zła, niedobra, gorsza. Tłumaczcie mi dalej
@Get On Your Boots a sprawa remixów - polecam Justice Remix, tak by to mogło brzmieć!
#173
Posted 15 grudnia 2010 - 20:02
#174
Posted 15 grudnia 2010 - 20:25
#175
Posted 15 grudnia 2010 - 20:25
#176
Posted 15 grudnia 2010 - 20:35
Wg mnie remix Crazy jest o-kro-pny, w przeciwieństwie do wersji albumowej, która jest super, a którą właśnie chcecie wywalić, bo jesteście po prostu głusi tudzież dziwni
PS
W kawałku tym jest natomiast najfajniejsze "bejbe bejbe bejbe" w dziejach, idealna back-perka (tak to nazywam, taka cofająca się po schodkach, nie pamiętam jak to profesjonalnie nazwać;p) wspaniale dookreślona ścieżką gitary akustycznej, fajowo wkomponowane w ten rytm potem smyki (ja kocham jak tak wszystko ze sobą gra, dogrywa się do siebie, uzupełnia!), świetne wejścia i wyjścia z czepliwych esencjonalnie jutowych refrenów, w ogóle świetna popowa a nieoczywista do końca gładko a nie nudno płynąca kompozycja w której się dzieje dzieje i - nie powiecie mi że "shoutin' through the darkness, squeeze that sparks of light!" to nie jest kozacki fragment! Naprawdę nie rozumiem o co Wam chodzi. A może to ze mną coś nie tak, ale ok, the right to be ridiculous is something I hold dear..
Ten opis jest tak adekwatny, że powinien wylądować na Wikipedii, albo gdzieś tam jeszcze
If I'm close to the music and you are close to the music, then we are close to each other
#178
Posted 15 grudnia 2010 - 21:01
albumowe prowadzi do deprechy, ciężkiej w dodatku.
#179
Posted 15 grudnia 2010 - 23:07
Ale tylko jedno - nie chodzi o nie wiadomo jaki czad ale na albumie ten kawałek zupełnie nie ma mocy, pewnie miało być na luzie, a wyszło bez siły, przekonania, jakby im się tego dnia nie chciało grać akurat tego kawałka. Za delikatnie, bez dynamiki, czy tylko ja to tak odbieram ? A Bejbe bejbe bejbe jest ładne ale gdzie im tam do Beatlesów, jak już mówimy o dziejach.
See through in the sunlight
#180
Posted 15 grudnia 2010 - 23:26
Nosz kuchhhhhhhhhwa, a zresztą...
Dobrze, źle się wyraziłem - pioseneczki na nlocie mają kolorki, jasne, ale często schowane, nieoczywiste. I o ile nie jest to samo w sobie niczym złym, o tyle cieszy mnie obecność jednego kawałka, który próbuje być ostrym rozwalaczem jakim GOYB nie dało rady być - i dla mnie jest nim właśnie Stand Up. Po prostu to mocniejsze uderzenie w środku albumu jest przydatne, potrzebne, kluczowe - jeśli się wywali zarówno Buty jak i Stand Upa jak wy byście chcieli to środek albumu pozostaje pusty, nie wsparty niczym i cała płyta się rozpada. Dlatego właśnie Stand Up mi się podoba, bo oferuje odmianę i mimo, że nie jest ona super zrobiona, to przynajmniej jest, a często jej to wychodzi lepiej niż reszta bardziej subtelnych, schowanych i "ambitnych" smaczków dla wymagających Bo na nloth jest właśnie dla mnie parę tego typu potworków - GOYB nie ma barwy absolutnie żadnej, druga część zielonej Anki Koler składa się z samych niepasujących do siebie elementów (ta gitara na 4.48, ałaaaaaaaaaaaaaa), FEZ-Being Born samo nie wie czym chce być i się rozjeżdża, a Breathe ma obecny kolor warszawskiego zimowego nieba. Dlatego obecność prostego, niewymagającego, wyrazistego Stand Upa jest dobra i potrzebna i słuszna, wreszcie coś konkretnegokażda piosenka ma kolor, barwę, nastrój w samej muzyce zapisany, mimo miejscowych niedociągnięć, lirycznych mielizn tu i ówdzie, właśnie takie 'rozjazdy' i 'przeciągnięcia' mi się bardzo podobają.
No to jest akurat oczywiste, początek Crazy jest najzupełniej świadomy i zamierzony.Na tak starannie wyprodukowanej (poza Stand Upem który na masteringu chyba oberwał od jakiegoś przychlasta co lubi zasuszać brzmienie:P) płycie to nie jest schrzanione, znając Eno to jest najzupełniej celowo pozostawione i moim zdaniem bardzo fajne
Nie jest. Ta piosenka jest po bandzie i bezczelu przesłodzona, nawet jak na styl U2, ma debilny i bezsensowny tekst i nic mi po niej nie zostaje. Zła nie jest bo U2 raczej nie są zespołem, który potrafi nagrać jakikolwiek ZŁY kawałek, ale jej prostolinijność i pretensjonalność zwyczajnie przeginają pałę. Owszem, barwę ma (pomarańczowo-złotą jak dla mnie), ale jest to barwa wyjęta z wyretuszowanej i wyfotoszopowanej pocztówki ze zdjęciem przedmieścia Mountain City ze ślicznymi uśmiechniętymi ludźmi i różowym napisem "To nie górka, to góra".W kawałku tym jest natomiast najfajniejsze "bejbe bejbe bejbe" w dziejach,
Toteż dlatego Crazy
5 user(s) are reading this topic
0 members, 5 guests, 0 anonymous users