kilka refleksji po przeczytaniu solidnej dawki postów:
1. odnośnie pomyłek: Chwała Bogu że chłopaki się mylili!!! Mam dzięki temu pewność, że byłem na występie żywego zespołu w którym żywi ludzie grają na żywo! Jeśli coś jest idealne i bez skazy to jest produktem sztampowym, wyjętym z foremki, za każdym razem takim samym. Każda ręczna robota posiada indywidualne wtrącenia i skazy. I za to płaci się ekstra! Dla mnie małe pomyłki są na plus - takie smaczki
2. odnośnie komerchy: Ciągle w nas pokutuje przekonanie, że zarabianie dużych pieniędzy jest złe. Jeśli coś wiąże się z pieniędzmi to musi być (w naszym przekonaniu) nieautentyczne, wymuszone, wyreżyserowane i obliczone. Jednocześnie sami gonimy za kasą i próbujemy robić kariery. Jesteśmy więc w pewien sposób zakłamani. A ja uważam, że sukces komercyjny tej trasy i autentyczność zespołu na scenie to 2 różne sprawy.
3. odnośnie gestów Bono: Gesty z samej swojej natury są "na pokaz".. są po to, żeby w sekundę pokazać coś, o czym trzeba by długo mówić. Gesty nawet nie muszą być spontaniczne. Mogą być zaplanowane wcześniej i też jest OK. Ważne żeby pokazywały to co ktoś naprawdę myśli - czyli żeby były szczere. A wierzę, że gesty Bono _były_ szczere. Nawet (a może przede wszystkim) to uklęknięcie i przeżegnanie się. Stosunek Bono do Boga i wiary widać w tekstach - wystarczy się ciutkę wgłębić. Chciał to pokazać i mógł to pokazać - bo nie wszędzie taki gest zostałby dobrze przyjęty. Podobnie ma się sprawa z innymi gestami - chyba każdy fan U2 wie, że Bono wierzy w mistyczną siłę muzyki a na ziemi jest utrzymywany przez innych członków grupy
4. do "natek_kwiatek".. w czasie braw po Stand By Me rzeczywiście mówi "incredible... unbeliveable people"
5. odnośnie hymnu: Gdyby Bono chciał żebyśmy odśpiewali Mazurka to byśmy odśpiewali. Poradziłby sobie z nami z łatwością. I tyle w temacie. Wtrącenie "marsz marsz Dąbrowski" było kolejnym gestem.
6. tak w ogóle to zobaczyłem U2 grające z radością i luzem. Widać było, że po prostu przyjemnie im się ten koncert gra. Przyjemności z oglądania bawiącego się calutkiego stadionu nie można kupić za żadne pieniądze z najdroższych nawet biletów. To może wiele wyjaśniać. Zresztą na wszystkich zagranicznych forach ludzie zaznaczają, że takiej atmosfery nie doświadcza się na codzień.
hm.. jestem naiwny?
aaaaaaa!! i jeszcze odnośnie Snow Patrol.. koleżka Gary był szczęśliwy jak pan młody. Dawno nie widziałem tak rozpromienionego oblicza. Czegoś takiego nie da się wyćwiczyć - choćby trenował całe 15 lat od powstania grupy.