I’ll Go Crazy If I Don’t Go Crazy Tonight
#1
Posted 26 lutego 2009 - 21:28
Cóż to jest? Cóż to za bluźnierstwo dociera do uszu moich?
Zapomniałem już który, 30to sekundowy fragment jako pierwszy usłyszałem kilkanaście dni temu – ale kurka wodna – z czym to się je?
Z musztardą? Żeby trochę ostrości dodać, czy może z dziegdziem – żeby już w ogóle gorzki posmak został w ustach i głowie?
I tak sobie przypraw szukałem, aż kilka dni przed wyciekiem wpadły mi w ręce teksty – przeglądam je, wertuję intensywnie – myśl goni myśl (choć goni myślowych echo)… i w końcu odnajduję… Może nie w bezkresnym morzu takich sobie tekstów – choć w pierwszym wrażeniu tak jakoś to wyglądało – ale jednak, odnajduję jakiś okaz.
Jasne – nie perłę, niech będzie to ten węgiel (o którym chłopaki w grudniu mówili) – do diamentów się dokopię; zaczynam je widzieć.
Ten okaz to tekst banalny do granicy bólu; tyle tylko – i znów, po raz wtóry to napiszę – nie byłby to tekst U2, gdyby banał nie był przykrywką do czegoś ciekawszego i wartościowszego.
Czego? Co może mieć na myśli facet, który śpiewa o ‘palma mi odbije, jak nie zbzikuje’? To już samo w sobie jest przejawem szajby
Ale tu… zamieńmy sobie to 2gie ‘crazy - szaleństwo’ na jakiś inny wyraz/zwrot… na przykład na – „sprzedam się”. Albo dalej, mocniej: „sprzedam swój pomysł, mimo że wydaje się wam głupi”; jeszcze dobitniej: „poznajcie moją wizję, choć uważacie mnie za kretyna”.
„Skierujcie serca ku…”, „oddajcie dusze za…” – za co?
Za to co autor powtarza od lat wielu, a co dla wielu wydaje się tylko bełkotem, pustosłowiem skierowanym na pozyskanie taniego poklasku.
Tak, tak – banalny tekst o Afryce, biedzie, nierówności, EDUN, malarii, nawracaniu możnych tego świata, RED, wysyłaniu smsów.
O tym wszystkim co facet musi zrobić żeby w końcu, nie tylko ktoś go usłyszał – ale żeby ktoś coś zaczął z tym robić. Tak jak kropla drąży skałę, tak każdy „Can change the world in me”.
To krótkie podsumowanie i wytłumaczenie dlaczego tyle czasu poświęcane jest tym a nie innym sprawom; dlaczego żona (a może publiczność?) musi słuchać tych jego ‘pierdół’; dlaczego tyle czasu trzeba jeszcze będzie poświęcić i ile pracy zostanie do wykonania. Ile siebie trzeba będzie zaprzedać, ile razy w oczach innych trzeba będzie wyjść na durnia – żeby kiedyś móc zaprzeczyć początkowi wyżej zamieszczonego cytatu - że jednak nie jest prawdą, że „I can’t change the world”.
A tak poza tym – to jestem pod olbrzymim wpływem Czarnego Lądu i na połowę tej płyty patrzę przez prawie czarne okulary.
Ale to inna historia, do której wrócimy przy okazji następnego kawałka… czyli… hehe… zobaczycie ;P
Stracę zmysły, jeśli nocą w szał nie wpadnę dziś
Jest jak tęcza, kocha życia sielski bieg;
Wie że w obłęd wpadnę gdy nie zerwę smyczy dziś sam
Jakaś cząstka mnie w chaosie jest stała;
A cząstka Ciebie pragnie, buntu by chciała.
Każdy ronić łzy lub splunąć prawo ma,
Każdy łasuch łaknie choćby okruszka;
Każda piękność winna wyjść gdzieś z idiotą.
Jak widząc całą prawdę możesz nie dostrzec jej?
Odmienić serce, trudne to…
To nie spacer, to wyprawa,
Gdy wędrówkę zacząć czas.
Czy zaufasz mi, czy wiary brak Ci;
Do celu dotrzeć – to uda nam się.
Chociaż wiem, stracę zmysły jeśli w noc w szał nie wpadnę dziś!
Każde pokolenie szansę ma by zmienić świat;
Żal nacji co młodości dojść do głosu nie da, nie,
Bo jakiż głos jest słodszy nad młodości krzyk.
Prawdą jest, że miłość zmorą strachu jest?
By móc być śmiesznym – bardzo cenię sobie prawo to
Ah, otworzyć się – niełatwe to.
Trudniejsze to niż przypuszczasz,
Zrób krok a dowiesz się.
Wysłuchaj mnie, mego krzyku,
Uda nam to się, z jasnych przyszłość jest barw;
Za to wiem, oszaleję, jeśli się nie zatracę dziś!
Słońce moje drogie, nie jestem sam – to wiem;
Miła sercu memu, nie jestem sam – to wiem.
Pagórek… nie – to jest góra,
Tak, wyzwaniem będzie to.
Wołanie moje chciej usłyszeć;
Noc rozedrze krzyk, jasność wstanie z nim.
I wiesz, że razem w szał wpadniemy;
Że obłęd sięgnie nas;
Szaleństwo czeka nas, jeśli noc zapomnienia nie da!
Oo-ho
Dobrze już
Oo-ho
pozdro, Wiercioch
(wypijta za mnie polskie piwko w P-niu; na prawde mnie nie bedzie ;P
#4
Posted 27 lutego 2009 - 13:09
Ten okaz to tekst banalny do granicy bólu; tyle tylko – i znów, po raz wtóry to napiszę – nie byłby to tekst U2, gdyby banał nie był przykrywką do czegoś ciekawszego i wartościowszego.
... przypomniała mi się sytuacja sprzed paru lat, która głęboko zapadła w moje widzenia tzw "banału" --- jakiś wernisaż zdjęć, kolega artysta, oceniając zdjęcie zachodu słońca nad morzem mówi - "jakie to banalne, jak jelenie na rykowisku"!
Banalny zachód słońca, banalna miłość, banalna namiętność, wszystko staje się dla nas z czasem, gdy oceniamy to z boku, nijakie i zwyczajne, gdy to nazwiemy i zamkniemy w szufladkę. Dziecieńca radość widzenia świata umyka, gdy opowiemy dziecku co to jest i "z czym to się je".
Zatracamy chyba czasami emocjonalną możliwość postrzegania "banału", który stał się banałem z założenia.
A może właśnie czasem Ktoś mówiąc banalnie o banalnych sprawach chce nam pokazać, że dla Niego banałem to nie jest!
Nie wiem i nie jestem pewien swego, głośno tylko myślę!
#5
Posted 01 marca 2009 - 17:46
Jeszcze jedna mała uwaga, niektóre sformułowania w tłumaczonym tekście, np:
„To nie spacer, to wyprawa,
Gdy wędrówkę zacząć czas”
kojarzą mi się z harcerską piosenką a nie z utworem rockowego artysty.
Doceniam oczywiście Twoją pracę i mam nadzieję, że nie uraziłam ani Ciebie, ani Twoich wielbicieli moimi słowami, bo przecież prawdziwa cnota krytyk się nie boi:) Pozdrawiam.
#6
Posted 01 marca 2009 - 18:29
Z jednej strony - gdziez ja cokolwiek narzucam?Wybacz Wiercioch, ale do mnie to tłumaczenie nie przemawia. Jestem zwolenniczką takich tłumaczeń, które nie narzucają interpretacji ani nie są napuszone pseudo- poetyką. To było ogólne stwierdzenie nie dotyczące tylko Twojego tłumaczenia.
W kazdym z tlumaczen (no, moze prawie kazdym) - gdzies tam przewija sie zdanie/mysl, ze gdyby teksty U2 byly pisane wprost i jasno - to dopiero bylyby bez sensu Caly urok i wielkosc umiejetnosci teksciarskich Bono widac w tym wlasnie, ze proste (pozornie) zdanie mozna odniesc do miliona roznych sytuacji i przezyc; ze kazdy w (jego) tekscie znajdzie swoja poetyke, odniesienie do wlasnych historii i doswiadczen.
Z drugiej - narzucam, bo za kazdym razem, piszac we wlasnym imieniu - pisze o tym, co mi ten tekst mowi i jak ja widze swiat przez jego 'optyke'.
Jednak nigdy przeciez nie ujmuje tego w ramy, ktore absolutnie nie pozostawiaja watpliwosci ze dany tekst jest tylko i wylacznie o tym i o tamtym - a nawet jesli mozna takie wrazenie odniesc, to wystarczy nie czytac interpretacji i z samego tlumaczenia wysnuc wlasna wersje historii.
Taka furtka jest ciagle otwarta, przeciez moje tlumaczonka nie blokuja automatycznie dostepu do archiwum tekstow na u2.comdlaczego nie zostawić furtki czytającemu tekst w jego ojczystym języku
Ta furtka zamyka sie tylko i wylacznie w momencie, gdy ktos pod tekstem (i ewentualna) interpretacja nie dojrzy mojego podpisu. Jak podpis widzi - automatycznie musi wiedziec/czuc - ze to moje, a nie jego przemyslenia.
Wystarczy nie czytac moich wypocinCzyż nie lepiej samemu dotrzeć do sedna, odkrywać.
Moje tlumaczonka, ktore - jak sama widzisz - w wiekszosci przypadkow znacznie odbiegaja od tlumaczen doslownych nabieraja takich a nie innych ksztaltow, wydzwieku - bo tak, a nie inaczej - ja je w glowie slysze. Zmiany tekstow wynikaja z moich interpretacji i odwrotnie bez zmiany tekstu nie moglbym stworzyc interpretacji; albo 'lyka sie produkt, opatrzony moim podpisem, w calosci' - albo robi wlasne tlumaczenie i podpisuje wlasna reka.
Akurat tutaj mysle, ze pretensje mozna miec tylko i wylacznie do BonoJeszcze jedna mała uwaga, niektóre sformułowania w tłumaczonym tekście, np:
„To nie spacer, to wyprawa,
Gdy wędrówkę zacząć czas”
kojarzą mi się z harcerską piosenką a nie z utworem rockowego artysty.
Gdyby napisal to jakos ciekawiej, bez jakiegos tam wzgorza, gory, czy wspinaczki - to te wersy przetlumaczylbym raz a dobrze. Niestety fragment jest dosc banalny (i skautowski), przy tym sylabowo trudny do przelozenia na nasze - wiec az 3 rozne wersje zaproponowalem. Mozna sobie wybrac, ktora komu brzmi mniej harcersko, a bardziej Bonowo.
Choc w tym przypadku - to jedno i to samo.
edycja:
Aha... wlasciwie najwazniejszy argument - dlaczego moje wersje wygladaja tak, a nie inaczej. Moglby byc tylko on i nic wiecej
Przeciez ten watek ma w podtytule "Pomiedzy wierszami".
Sam tekst, jakby go nie przetlumaczyc - gow... (lub glupio) moze brzmiec, jesli nie dopowie sie czegos w osobnej interpretacji, lub nie zmieni oryginalnego brzmienia na zrozumiale dla odbiorcy.
Wezmy taki beznadziejny tekst jak Elevation. Znalezc wlasciwe znaczenie jednego zwrotu - to jak zdobyc Everest zima.
Albo... z podworka przyklad - Twoje "Breathe". No, ja nie wyobrazam sobie zostawienia 'dla wlasnej interpretacji czytajacego' takiego "Ju Ju mężczyzna".
Z tym trzeba coś zrobić - bo rola przekladajacego jest odkrycie piekna utworu, odsloniecie jakiejs na wpol przykrytej prawdy. Bez tego - kazdy, absolutnie kazdy moze zrobic sobie wlasne tlumaczenie, ze slownikiem w dloniach. Tyle ze niewiele z niego bedzie wynikac.
pozdro, Wiercioch
#8
Posted 03 marca 2009 - 11:15
Wybacz Wiercioch, ale do mnie to tłumaczenie nie przemawia. Jestem zwolenniczką takich tłumaczeń, które nie narzucają interpretacji ani nie są napuszone pseudo- poetyką. To było ogólne stwierdzenie nie dotyczące tylko Twojego tłumaczenia. Jasne, że aby zrozumieć intencje autora tekstu trzeba się wgłębić w każde możliwe do poznania okoliczności stworzenia danego utworu, ale na miły Bóg dlaczego nie zostawić furtki czytającemu tekst w jego ojczystym języku. Czyż nie lepiej samemu dotrzeć do sedna, odkrywać. Jesteś tu uwielbiany więc pewnie czeka mnie lincz, ale troszkę się dziwię, że tylu fanów lubi mieć wszystko podane na tacy.
Wiesz, przypomina mi się dyskusja na lekcji języka polskiego w liceum dawno temu.
Polonistka przedstawiła interpretację wiersza, nie pamiętam już konkretnie jakiego ale to w tym wypadku nieistotne, a ja pozwoliłem sobie wyrazić zdanie odmienne, wręcz inną interpretację, stawiając głośno pytanie - dlaczego z góry zakładamy "co poeta miał na myśli?". W odpowiedzi usłyszałem: "mądrzejsi od Ciebie nad tą interpretacją latami myśleli"!
Moje zdanie jest następujące - jeśli autor w otwarty sposób, poza danym utworem, przedstawi podłoże swego dzieła - nie ma o czym dyskutować. Jeśli pozwala nam się domyślać i snuć swoje wizje, nie obanażając wiersza - daje nam możliwość dowolnej interpretacji a wręcz namawia by zostać "twórcą własnych myśli".
A poszczególne piosenki Bono niejednokrotnie były odbierane w przeróżny sposób, sam Bono gubił się często w sprezyzowaniu przesłania utworów, wiele z nich po latach ma wieloznaczne odniesienia.
Po akcji z flagą w Chorzowie np, opowiadał później, że piosenka NYD zmieniła w trakcie upływu lat przesłanie i dopiero "flaga" przypomniała mu kiedy i w jakiej intencji pisał piosenkę.
Nawiasem mówić trochę to pokrętne, jeśli autor otwarcie mówi - a wysilcie swoje mózgi i interpretujcie po swojemu, cokolwiek w wierszach wyczytacie to będzie dobrze. Chyba troszkę jak ucieczka od odpowiedzialności za swoje słowa lub chowanie głowy w piasek po prostu. No ale poezja rządzi się swoimi prawami, jak i ludzi którzy ją tworzą.
W konkluzji do konkretnego tematu - w przypadku np tłumaczenia MOS Wierciocha mam nieco odmienną interpretację, ale podziwiam Wierciocha za wnikliwość i wielką wrażliwość, a tłumaczenie mi siępodoba bardzo.
I wszyscy mamy prawo do własnych interpretacji, póki Bono nie uzewnętrzni otwarcie w którymś z wywiadów czy w którejś kolejnej książce, co też chciał nam powiedzieć.
A póki co - wszelkie tłumaczenia i interpretacje, każda jedna wrażliwość czy też rzetelność dosłownego tłumaczenia - na pewno pozostanie bez straty dla naszych dusz!
#9
Posted 04 marca 2009 - 10:24
jednak jeden fragment nie daje mi spokoju
Każda piękność winna wyjść gdzieś z idiotą.
jednak pozostawal bym przy tradycyjnym tlumaczeniu 'go out', czyli zrywac. wtedy wszystko zyskuje sens i staje sie takie oczywiste
#10
Posted 07 marca 2009 - 17:37
jednak pozostawal bym przy tradycyjnym tlumaczeniu 'go out', czyli zrywac. wtedy wszystko zyskuje sens i staje sie takie oczywiste
Tylko obawiam się, że tradycyjne tłumaczenie "to go out with somebody" to "spotykać się z kimś, chodzić z kimś"
"Go out" nie oznacza 'zrywać', chociaż w tym kontekście takie tłumaczenie byłoby całkiem sensowne.
Reply to this topic
1 user(s) are reading this topic
0 members, 1 guests, 0 anonymous users