and now for something completely different - taka dziwna zmiana, nie wiem. jakiś czas temu wrzuciłem w Kawałek Na Dziś Suicide Demo For Kara Walker i zwróciwszy uwagę na piękne intro.. no właśnie, ono było po prostu piękne, śliczne, bardzo ładne. i słuchałem go z 20 razy i ok. a dziś włączyłem sobie to znów i ała, aż coś zabolało, ciężar smutku przygniótł. a nie, piosenka nie nabrała znaczeń, nie kojarzy się wprost z niczym konkretnym co by się w międzyczasie stało, w ogóle o niej nie pamiętałem, nie słuchałem od dnia przed sylwestrem chyba. od czego to może zależeć? wpasowania dźwięku w inny nastrój? z drugiej strony ta druga część utworu, niby taka pogodna, sewentisowa, też zaczęła dziwne emocje wyzwalać. a nawet jeszcze tekstu dokładnie nie czytałem, więc to też nie to. z niewiadomych powodów ładna, pogodna w brzmieniu piosenka stała się okropnie smutna. hm.
Odwrotnie. Tym razem to nie melodia wyzwoliła emocje, tylko ty. Skoro piękno jest w oku patrzącego, to i emocje w uchu słuchającego. Nie tylko piosenki niosą jakieś znaczenie. My też nadajemy dźwiękom barwę. Ten proces działa w obie strony i to w słuchaniu muzyki jest dla mnie pociągające. Nie tylko jest się biernym receptorem, ale można nadawać czemuś osobisty, emocjonalny wymiar, choćby był tylko wytworem chwili.
Co do
Suicide demo ..., dobrze, że wrzuciłeś ten kawałek. Intro jest naprawdę ciekawe, można go słuchać non stop. Jest piękną, smutną zapowiedzią czegoś, niezrealizowaną obietnicą. Gdyby pójść krok dalej i z intra zrobić pełną piosenkę... Obie części songa nijak mi nie pasują. Po wysłuchaniu początkowej magii od 2 minuty reszta piosenki wydaje mi się zbędna... Gdy znajdę chwilę, zrobię użytek z nożyczek w Audacity.
Autorefleksja. Cóż za bezwzględność wobec muzyki, nieudolnie bawić się w edytora by zachować idealne brzmienie