Luźny Wąt Muzyczny
#242
Napisano 05 października 2010 - 12:12
!
Słyszałem jednak, że może to być burza w szklance wody, bo sporą część muzyki Chińczycy kupuja w internecie, pozostałą dużą część "pożyczają".
#243
Napisano 05 października 2010 - 13:10
#244
Napisano 05 października 2010 - 15:09
Ktoś gdzieś wysnuł ciekawą i być może słuszną teorię, że cała ta akcja z Chinami może być nastawiona w dużej mierze na podbicie polskiego rynku. Kto i po co by o nich mówił, gdyby nie to? A tak, nie tylko już nawet my o tym wiemy, ale i rozmawiamy o tym nakręcając temat. Tak się produkuje fejm, a co za tym idzie, zyski. Czy to nie na musicspocie było? Albo na jednym z SF-blogów? Jak ktoś kojarzy albo trafi, niech podrzuci.
Przecież oni już podbili polski rynek w stu procentach!
tego nie widac, ale artysci disko polo (a mowimy chyba o bayer full, no nie?) to najbogatsi muzycy w Polsce!
to nie jest chyba tajemnica, no nie?
#246
Napisano 17 października 2010 - 13:31
http://www.youtube.c...h?v=wKdNhPVnK3Q
2. A na taki artykuł trafiłem niedawno przypadkiem: http://www.thefader....ckers-rages-on/. Taka ciekawostka, trochę nawet pozamuzyczna bardziej. Trochę głupio że liderzy zespołów które mógłbym zaliczyć do swoich ulubionych się wzajemnie nie lubią, ale w sumie, co mnie to obchodzi.
#247
Napisano 25 października 2010 - 20:56
Podium jest juz chyba zamkniete (Ariel, Janek i Arkada) ale ustaw mi to panie teraz w odpowiedniej kolejnosci
No i moj faworyt:
http://www.youtube.c...h?v=4S10kflVkKU
2. A nowe Belle & Sebastian, choc dopiero po pierwszym przesluchaniu, nie przyjelo sie chyba jednak dobrze, buuuuuuuu.
3. Kilka linijek zaspiewanych w pewien szczegolny sposob ostatnio utkwilo mi w pamieci. Obadajcie kawalek 'Us' boskiej Reginy a konkretniej refren i te kilka fraz jakos od 50 sekundy, to 'Yeaaaaaaaaaars of expeeeeeeeeeeeeerieeeeence', to vibrato na 'We're living' i w koncu 'Answers in the pages', MOC! Robi wrazenie, podobnie jak genialnie zaspiewane 'Blue air I crave, blue air I breathe' the go-betweens.
No i najpiekniejsze, przeciagniete 'No' w historii muzyki, powielone kilkanascie razy. Ostatni album, ostatnio utwor w dorobku wykonawcy. Kto zgadnie o kogo mi chodzi?
#248
Napisano 25 października 2010 - 21:39
1. Jak tam u Panstwa nowy Tiersen? Ja wciaz nie moge sie uwolnic od tego albumu, ktory chyba nieprzypadkowo wyszedl wlasnie jesienia.
Bardzo ładnie się przyjął, zwłaszcza interesująca piosenka tytułowa - złamanie w środku i druga część z wbijanym pianem na perkusji, werblu, kolejnymi ścieżkami aż do końca - syto i mocno. Ogólnie co w nim dobre, to że poza byciem bardzo ładną płytą, jest też ciekawą i nieoczywistą, czego się nie spodziewałem aż tak. Zobaczymy jak się będzie bronił za jakiś czas, na razie, bdb.
2. A nowe Belle & Sebastian, choc dopiero po pierwszym przesluchaniu, nie przyjelo sie chyba jednak dobrze, buuuuuuuu.
No nie żartuj, czemu? Jak to wczoraj koledze Bubińskiemu opisywałem - sama fajna belle-ęt-sebastianowość, to ciepło, subtelność, masa świetnych melodii i niegłupich tekstów oraz innych elementów jak zawsze mistrzowsko poskładanych w świetne piosenki w których sporo ciekawego się dzieje, a wszystko podporządkowane nastrojowi, melodiom, wywołaniu dźwiękiem określonych skojarzeń barw, sytuacji, myśli. Nie jest to może album szczególnie bliski sercu w większości piosenek, ale co chwila to jakiś hook, jakaś czepialska melodia, zagrywka, no i wszystko jest takie, jakie u nich znamy i lubimy jednak. Ale ja jestem od dawna wielbicielem B&S, także, może dlatego tak łatwo to kupuję
No i najpiekniejsze, przeciagniete 'No' w historii muzyki, powielone kilkanascie razy. Ostatni album, ostatnio utwor w dorobku wykonawcy. Kto zgadnie o kogo mi chodzi?
Nie wiem, ale pasowałoby "From Ghost Town" Roberta Forstera, jak przy Go-Betweens jesteśmy.
#249
Napisano 25 października 2010 - 21:45
Nie wiem, ale pasowałoby "From Ghost Town" Roberta Forstera, jak przy Go-Betweens jesteśmy.
I won't share you, lalalalala
No nie żartuj, czemu? Jak to wczoraj koledze Bubińskiemu opisywałem - sama fajna belle-ęt-sebastianowość, to ciepło, subtelność, masa świetnych melodii i niegłupich tekstów oraz innych elementów jak zawsze mistrzowsko poskładanych w świetne piosenki w których sporo ciekawego się dzieje, a wszystko podporządkowane nastrojowi, melodiom, wywołaniu dźwiękiem określonych skojarzeń barw, sytuacji, myśli. Nie jest to może album szczególnie bliski sercu w większości piosenek, ale co chwila to jakiś hook, jakaś czepialska melodia, zagrywka, no i wszystko jest takie, jakie u nich znamy i lubimy jednak. Ale ja jestem od dawna wielbicielem B&S, także, może dlatego tak łatwo to kupuję
Ja wielkim znawca tego zespolu nigdy nie bylem. Znam tylko If you're feeling sinister, swietny album. Ten jest tylko gorszy no i wlasnie jakos nie potrafi do mnie przemowic (poza przepiekna okladka). No ale mowie, sluchalem tylko jeden raz, to moze dlatego. Moze jeszcze zdanie zmienie, ale album z reguly jest dobry jesli trafia za pierwszym razem, w tym wypadku tak nie bylo.
Choc oczywiscie odstepstwa od tej reguly sie zdarzaja. Czas pokaze.
#252
Napisano 27 października 2010 - 20:24
Informacje na oficjalce Bruce'a
#253
Napisano 27 października 2010 - 21:20
Belle and Sebastian to trochę inna sprawa, ja akurat bardzo łatwo się z tą płytą "zaprzyjaźniłem". Jest dobrze skomponowana jako całość (pierwsze piosenki mają pewną specyficzną pokręconą energię, z kolei końcówka jest dość podniosła, ale jednak cały czas skromna i bardzo ciepła), a i każda piosenka żyje własnym życiem. Może trochę słabiej jest w środku płyty (zdarza mi się ominąć kawałki 5-8), ale ogólnie fajnie się tego słucha - melodie są dość nieoczywiste (czasem aż prosiłoby się o jakiś dźwięk, uzupełnienie akordu, a oni wyskakują z czymś pozornie zupełnie niepasującym), dzięki czemu w większości momentów trudno powiedzieć "gdzieś już to słyszałem". A linia basu w I Want the World to Stop to mistrzostwo świata.
Dość mocno podoba mi się też nowy Sufjan Stevens, ale obawiam się że akurat ten album szybko pokazuje wszystkie swoje zalety i po kilku miesiącach będę wracał już tylko do kilku najlepszych piosenek, bo reszta mi się znudzi. Gość owszem, tworzy wymiatające melodie (tytułowy Age of Adz, I Walked, I Want to be Well, Vesuvius), ale znowu kuleje kompozycja. Ile można jechać na tym samym patencie polegającym na nieskończonych repetycjach jednej czy dwóch fraz? A tak zbudowane są prawie wszystkie piosenki na płycie. Jest to efektowne, ale świadczy też o braku jakiegoś głębszego pomysłu. A może to świadomy zabieg (coś a'la Animal Collective)? Sam już nie wiem. Przyznaję że nawet mi się to podoba, ale mam wrażenie że jeszcze parę przesłuchań i zacznie mnie to męczyć. A kończącego album 25-minutowego Impossible Soul jeszcze do końca nie rozgryzłem - są fragmenty genialne (np. wejście akustyka w końcówce), ale są też (niepotrzebne?) dłużyzny.
#254
Napisano 27 października 2010 - 22:26
Tiersen jest ok, jest tam sporo bardzo chwytliwych momentów, ale mam wrażenie że one są ładne tak po prostu, z zasady - to są takie kombinacje dźwięków które muszą się podobać, a uzupełnienia tego jakąś konkretniejszą treścią jakby nie ma. Nie chcę się czepiać, może to po prostu muzyka nie dla mnie, ale lubię gdy oprócz fizycznego doznawania muzyki zostaje potem coś więcej, a tu tego nie czuję, nie chce mi się za bardzo tego słuchać po prostu (podobnie mam z większością muzyki klasycznej). Jest oczywiście wiele świetnych momentów (utwór tytułowy, czy też Till the End), ale są dla mnie na tej płycie rzeczy irytujące (o, np. literowanie tytułu Palestine, źle mi się to strasznie kojarzy). Ogólnie oczywiście na plus, miło się tego słucha, ale bez szału.
Ja tu sobie pozwolę dopowiedzieć, korzystając z wypowiedzi Kolegi, do swojej, że się zasadniczo zgadzam. Ten album się jawi jako taki dość "techniczny", doskonale zrobiony (wiecie, skomponowany, wyprodukowany blabla), przez co słucha się bardzo przyjemnie, ale głębszej treści w muzyce faktycznie czasem zdarza się brakować i też trudno mi, mimo wrzucenia płyty jeszcze raz bo ładnie się słucha a motywy się czepiają, wynieść z niej coś konkretnego. Jednakże (jakie ładne mądre słowo, jakbym był polonistką w liceum) to go ani trochę nie przekreśla, można tego albumu 'używać' w bardzo różnych celach i to wcale nie musi być złe, zwłaszcza że często znajduję przyjemność w takim nieco bezemocjonalnym chłonięciu muzyki która się do tego nadaje, 'doznając' w inny sposób, bardziej analityczny, zwłaszcza muzyki tak ładnej i łatwo, a nawet niebanalnie wchodzącej.
Aha - literowanie Palestyny też nie jest tym, co ten miś lubi najbardziej.
Dość mocno podoba mi się też nowy Sufjan Stevens, ale obawiam się że akurat ten album szybko pokazuje wszystkie swoje zalety i po kilku miesiącach będę wracał już tylko do kilku najlepszych piosenek, bo reszta mi się znudzi. Gość owszem, tworzy wymiatające melodie (tytułowy Age of Adz, I Walked, I Want to be Well, Vesuvius), ale znowu kuleje kompozycja. Ile można jechać na tym samym patencie polegającym na nieskończonych repetycjach jednej czy dwóch fraz? A tak zbudowane są prawie wszystkie piosenki na płycie. Jest to efektowne, ale świadczy też o braku jakiegoś głębszego pomysłu. A może to świadomy zabieg (coś a'la Animal Collective)? Sam już nie wiem. Przyznaję że nawet mi się to podoba, ale mam wrażenie że jeszcze parę przesłuchań i zacznie mnie to męczyć. A kończącego album 25-minutowego Impossible Soul jeszcze do końca nie rozgryzłem - są fragmenty genialne (np. wejście akustyka w końcówce), ale są też (niepotrzebne?) dłużyzny.
Kolejna płyta o której miałem napisać bo się przymierzam żeby ostatnie zdobycze gdzieś na forum polecić, będzie jedna mniej
Mniej, bo tu też się zasadniczo zgadzam i nie ma się co potem powtarzać. Do plusów dodam nieco kontekstualny - podoba mi się, że skręcił w elektronikę, bo to pozwala jednak słabszym kompozycjom się trochę lepiej bronić, a i ciekawie brzmi jego klasyczne sufjan-folkowe instrumentarium pod warstwami elektrycznych maszynek do robienia dźwięków, a przede wszystkim uniknął dławienia się autoinspiracją, zjedzeniu ogona, co się zdarzyło wielu wielkim ostatniej dekady na początku obecnej. Heh, luźna myśl - to taki Sufjanowy Kid A, tylko na trochę niższym poziomie
I jeszcze a propos konkretnie repetycji - ogólnie, jakaś taka moda, trend nastał parę lat temu, nagle wszyscy odkryli że istniał taki pan Reich i słynął z repetycji, więc teraz wszyscy starający się stwarzać wrażenie większej awangardy, swoją muzykę pozornie wbić na wyższy artystycznie level po to sięgają w sposoby różne, ale jednak podobne w założeniach, a ja już mam dość, nie chcę.
W ogóle proponowałbym jednak o konkretnych albumach które nam się spodobały/nie spodobały pisać w wątku "ostatnio nam się spodobało/nie spodobało", po to on jest, a ten ma nieco inne przeznaczenie, ma pokrywać wszystkie topici które się nie mieszczą w wątkach już istniejących, także..
#255
Napisano 01 listopada 2010 - 21:48
I jeszcze drogą puszczania oczka do fanów Bonia celem zainteresowania pozycją - słuchając Small Craft on a Milk Sea i poznając jaki jest Eno teraz, zaczyna się dokładnie rozumieć i wkład kompozycyjny i wkład w brzmienie ostatniej płyty naszych ulubionych dziadków, sama atmosfera też często zdarza się przypominać elementy nam wszystkim dobrze znane, bo masa po prostu Enowego czucia muzyki w tym jest. Ten album - no to taki... Eno, choć on znów robił zupełnie coś nowego, faktycznie nadal zawsze jest to Eno. Trochę ładnych przestrzeni, plam czystego dźwięku, ładnych miniaturek przez pierwsze utwory, ładnych ale z dozą jakiegoś tajemniczego niepokoju który w końcu okazuje się słuszny, bo następuje po nim seria czystych, ale mocnych i mrocznych , bardzo dynamicznych, niemalże IDMowych strzałów zakończona kawałkiem który mógłby być zaginionym demem z sesji z Davidem Byrnem do ich ostatniego projektu (jest w tym sporo Talking Heads, oj jest) po czym wszystko marznie w zimnych ambientach, czasem dron'each, zza których jednak wychyla się czasem słońce, zimowe, śnieżne, nie ciepłe, ale jednak, co raz śmielej. Tak bym ten album opisał, bo właśnie, proste instrumentalne 'pieces', kto by się spodziewał, że mogą jednak tak ładnie przykuć uwagę i nie odpuszczać, aż się włącza album jeszcze raz? Ten Eno to on jednak jest..
#256
Napisano 06 listopada 2010 - 23:02
http://www.youtube.c...h?v=LszFEQlNC7Q
Nie, nic nie piłem, bo siedzę w pracy ale po dłuższym odsłuchu Toro y Moi nagle przypomniałem sobie o tym jedynym kawałku Bajmu, który mogę słuchać.A już słuchając epki Washed Outa doszedłem do wniosku, że chyba wielokrotnie słuchał powyższego kawałka.
Dodaj odpowiedź
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych