Skocz do zawartości


Zdjęcie

Luźny Wąt Muzyczny


592 replies to this topic

#221 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 12 września 2010 - 10:25

Nie-e, ATYCLB było normalne. Swoją drogą, kiedyś miałem trzy egzemplarze tej kasety, bo w pewnym momencie królowała w wyprzedażach :P Ale dwa już dawno rozdałem.. a ciekawe, kto się załapał na kasetowe HTDAAB ? W Polsce było dostępne już tylko w MediaMarkt (zdążyłem oczywiście :D).

Ale z drugiej strony, jesli ktos faktycznie interesuje muzyka i jej sluchaniem, to wcale nie musi sie do niczego zmuszac.


Ale chodzi także o wychowanie młodego pokolenia fanów :P

No i nie można też zapominać, że to właśnie kasety umożliwiły słuchanie albumów w samochodzie czy podczas spaceru (walkmany, które przecież, co by nie powiedzieć, były pierwowzorem dzisiejszych odtwarzaczy mp3).
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#222 teka55

teka55

    Użytkownik

  • Members
  • 2 040 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Sulejówek

Napisano 12 września 2010 - 10:47

Coś nietypowego trzeba co jakiś czas wyciągnąć z przeszłości żeby zaoferować niektórym poczucie wyjątkowości. Nie widzę sensu wskrzeszania kasety, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej krótką żywotność i podatność na wszelkie deformacje dźwięku. Zbyt niepraktyczne aby mogło się przyjąć masowo. Rozumiem że to romantyczne że każda kaseta brzmi trochę inaczej ale mi osobiście bardziej zależałoby na czystości dźwięku niż jego przypadkowej 'unikatowości'. Zamiast wydawać po kilkanaście zeta za komplet kaset na allegro wolę wspomóc od czasu do czasu rynek płytowy.



Zawsze wskrzeszanie czegoś jest po prostu skokiem na kasę.Bardzo dobrze widać to np. w modzie. Zaczyna się moda vintage i nagle wszystkie moje koleżanki mają ciuchy w tym stylu.
My jesteśmy najlepszym targetem,żeby wmówić nam,że jak czegoś nie będziesz miał to nie jesteś fajny. Kasety dla mnie też są takim symbolem old-skulu :P, a niektórzy dziś mogą nie pamiętać kaset,bo jeszcze byli za mali i uznają to za coś co chcą mieć . Cena ceną , teraz liczy się praktyczność,funkcjonalność(dla mnie) a dla niektórych wystarczy znaczek jabłka czy czegoś innego.
W mojej mp3 mam około 400 albumów i nie wyobrażam sobie,żebym miał nieść 400 kaset w kieszeni/plecaku :P
Dołączona grafika
I can Breatheeeee!

lans.efę

#223 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Napisano 12 września 2010 - 10:50

W mojej mp3 mam około 400 albumów i nie wyobrażam sobie,żebym miał nieść 400 kaset w kieszeni/plecaku


Ano właśnie: kiedyś się nie dało zabrać wszystkich posiadanych albumów, więc trzeba było dobrze się zastanowić, które z nich będą nam na wyjeździe najbardziej potrzebne. To też wchodziło w skład tego "zaangażowania".
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#224 teka55

teka55

    Użytkownik

  • Members
  • 2 040 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Sulejówek

Napisano 12 września 2010 - 10:52

Sam pamiętam jak miałem walkmana Aiwa :P i miałem dylemat czy zabrać ...(nazwy się wstydzę)czy to ..... :P A zawsze brałeś jedną do środka i 2,3 w kieszeń.
I te uczucie,gdy kończyła się bateria :)
Dołączona grafika
I can Breatheeeee!

lans.efę

#225 smoke

smoke

    Użytkownik

  • Members
  • 1 593 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Łódź

Napisano 12 września 2010 - 11:00

Eeee... nie no...czasy Łokmena :-) klasyka... ja brałem do plecaka z 10 kaet, bo nigdy nie mogłem się zdecydować...
I tak jak Tomek napisał...baterie...zawsze trzeba z 2 zapasowe mieć :-)
12.08.2010-AWD Arena-Hannover/Germany
Never, ever, to be forgotten...
The best birthday in my life...

#226 corso

corso

    Użytkownik

  • Members
  • 3 831 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Black Diamond Bay

Napisano 12 września 2010 - 11:10

(nawiasem mówiąc: znam jeden album, który w wersji kasetowej nie miał rozkładówki, tylko także malutką książeczkę - ciekawe czy ktoś kojarzy o którym mowa ? :D)

No code - PJ

#227 Pyza U2

Pyza U2

    Użytkownik

  • Members
  • 932 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Meseritz

Napisano 12 września 2010 - 11:47

No code - PJ


Zgadza się, właśnie zobaczyłem ze mam to na półce,ehh stare dobre czasy ;)
''Beautiful Country Beautiful Day'' - Bono 5.07 2005 !

#228 Weronika

Weronika

    Użytkownik

  • Members
  • 2 927 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 18 września 2010 - 18:58

mnie się jeszcze zdarza słuchać kaset. jak chodziłam do podstawówki, to wolałam je kupować, bo były tańsze, stąd też mam w tej formie m.in. dwa albumy Eminema i Britney Spears :P poza tym, kasety można czasem dorwać w lumpeksach dosłownie za grosze, a w lipcu udało mi się kupić w gdyni 'uwaga! jedzie tramwaj' i z tej zdobyczy jestem nadal dumna ;p ale generalnie też nie wydaje mi się, aby nastąpił jakiś boom na kasety. jeśli jakieś nowe albumy zostałyby wydane na tym nośniku i byłyby przy tym tanie, to może bym się skusiła, ale powracająca moda spowoduje pewnie podwyższenie cen. a nie mam znowu takiego sentymentu do kasety, żeby wybrać ją, jeśli cd będzie w tej samej cenie.

#229 acr

acr

    mam tu fajne drzewko

  • Moderatorzy
  • 17 742 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:skądinąd.

Napisano 18 września 2010 - 19:59

Kasety są fajne, choć raczej jako uzupełnienie, nie główny nośnik muzyki. Sam mam całą szufladę i czasem jeszcze zdarza mi się słuchać paru rzeczy w ten sposób, konkretnie kiedy mam ochotę na słuchanie muzyki w ten sposób, w tej jakości, na takim sprzęcie. Nie ma drugiego tak fajnego Wish You Were Here'a jak kopia nagrana z audycji Kaczkowskiego z jego komentarzem w połowie a przykładowo Calling All Stations albo Time nie słuchałem w całości ani razu z kompa, z plejera, z kasety się nadal zdarza i właśnie ma to swój urok, jest to jakiś rodzaj magii, teraz kiedy się do tego wraca mając do wyboru sto innych, wygodniejszych możliwości. Trochę tego właśnie, trochę sentymentu do czasów pre-internetowych jak się polowało na piosenki żeby nagrać, a trochę też celowo walcząc z doszczętną 'googloizacją' umysłu w epoce empetrójek, dostępności wszystkiego w każdych ilościach. O tym ostatnim polecam bardzo ciekawy tekst "Za długie - nie przeczytam" Jacka Dukaja, co prawda pisze tam głównie o literaturze, treści pisanej, ale zjawisko dotyczy również innych elementów kultury, ogólnie życia. Mózg przestrojony na łapanie tak dużej ilości informacji, różnych wątków na raz, potrzebuje cały czas nowej stymulacji, trudniej mu się długo skupić na jednej czynności, tekście, utworze, płycie, szuka dodatkowego zajęcia, nowego wątku. Kaseta jak i wszystkie te nośniki niejako wymuszają w pewien sposób słuchanie od początku do końca, skupienie się, bo ciężej jest przewinąć niż wcisnąć skip, trudniej zmienić kasetę niż wpisać w wyszukiwarkę inną piosenkę na liście itp. Kiedy ostatnio po prostu słuchaliście muzyki? Tak żeby usiąść wygodnie w fotelu, na kanapie, włączyć płytę i po prostu ją przesłuchać, nie w tle, nie przy okazji, ale poświęcić ten czas tylko na to. Mi się zdarza rzadko, szczerze przyznam, a praktycznie nigdy nie udaje się słuchać tak czegoś z kompa, z plejera. Co innego kiedy włączam kasetę, kładę się w łóżku i nie istnieje nic innego. To jest fajne, razem z innymi czynnikami, wspomnianym sentymentem itp. bronią formatu kaseciaka jako dobrego właśnie uzupełnienia, moim zdaniem.

#230 hannah

hannah

    blue sadness

  • Members
  • 937 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 19 września 2010 - 14:42

zjawisko dotyczy również innych elementów kultury, ogólnie życia. Mózg przestrojony na łapanie tak dużej ilości informacji, różnych wątków na raz, potrzebuje cały czas nowej stymulacji, trudniej mu się długo skupić na jednej czynności, tekście, utworze, płycie, szuka dodatkowego zajęcia, nowego wątku. Kaseta jak i wszystkie te nośniki niejako wymuszają w pewien sposób słuchanie od początku do końca, skupienie się, bo ciężej jest przewinąć niż wcisnąć skip, trudniej zmienić kasetę niż wpisać w wyszukiwarkę inną piosenkę na liście

Masz rację, mówiąc o pewnym stylu życia, którego wyznacznikiem były kasety. Dokładnie tak się działo. Słuchanie było przyjemnością złożoną, bo nie wystarczyło poklikać w necie i wszystko mieć od zaraz. Za długie czekanie jest dobre śniadanie, i to racja. Im dłużej na coś się poczeka, niecierpliwi, tym bardziej się przeżywa i docenia gdy się już jest w posiadaniu. Angielski ma na to celne określenie - longing for sth. Oczekiwanie na kasetę z upragnioną treścią bywała przydługa ;) Jednak moim zdaniem moda na powrót taśm, jeżeli w ogólne możliwa na szerszą skalę, nie potrwa długo. Nie ta jakość dźwięku, bez porównania, nie mówiąc już o pozostałych wadach. Do dziś trzymam ulubione kasety i nijak nie mogę się ich pozbyć, nawet jeśli od dawna mam już cyfrowe odpowiedniki tych albumów. Wciąż trzymam taśmy, jednak raczej z powodów albo sentymentalnych, albo typu Scrooge, doprawdy nie wiem :P Ciekawa'm natomiast wszelkich nowinek, tego co zastąpi CD na masowym rynku i jak to wpłynie na poprawę dźwięku i pojemności muzyki. Bo tej nigdy nie ma dość
The world belongs to the enthusiast who keeps cool

#231 acr

acr

    mam tu fajne drzewko

  • Moderatorzy
  • 17 742 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:skądinąd.

Napisano 19 września 2010 - 15:05

Masz rację, mówiąc o pewnym stylu życia, którego wyznacznikiem były kasety. Dokładnie tak się działo. Słuchanie było przyjemnością złożoną, bo nie wystarczyło poklikać w necie i wszystko mieć od zaraz. Za długie czekanie jest dobre śniadanie, i to racja. Im dłużej na coś się poczeka, niecierpliwi, tym bardziej się przeżywa i docenia gdy się już jest w posiadaniu. Angielski ma na to celne określenie - longing for sth. Oczekiwanie na kasetę z upragnioną treścią bywała przydługa ;)


Pamiętam to jeszcze z płytami CD, jakoś od roku '97 u mnie w domu zaczynały rządzić, generalnie chodzi o fizyczność nośnika która zmusza do niejako do każdorazowego powtarzania 'rytuału', od zakupu po przywiezienie do domu, odfoliowanie, a potem za każdym razem wyszukanie na półce i włączenie (choć tu też - opcja 'skip' to już zupełnie co innego niż przewijanie i sprawdzanie co chwila czy już się zaczęło coś co bardziej lubimy), to internet zmienił wszystko (bo nawet nie płyty z empetrójkami przegrywane od znajomych które były takim małym krokiem w tę stronę) łącznie ze sposobem słuchania, sposobem myślenia o słuchaniu muzyki.

Jednak moim zdaniem moda na powrót taśm, jeżeli w ogólne możliwa na szerszą skalę, nie potrwa długo. Nie ta jakość dźwięku, bez porównania, nie mówiąc już o pozostałych wadach. Do dziś trzymam ulubione kasety i nijak nie mogę się ich pozbyć, nawet jeśli od dawna mam już cyfrowe odpowiedniki tych albumów.


O właśnie, ten wątek, pewnie się pojawi paru hipsterów z walkmanami na mieście i to tyle ;)

Ciekawa'm natomiast wszelkich nowinek, tego co zastąpi CD na masowym rynku i jak to wpłynie na poprawę dźwięku i pojemności muzyki. Bo tej nigdy nie ma dość


Nie wydaje mi się żeby CD zostało zastąpione kolejną płytką - w końcu był już format SACD oferujący zdecydowanie lepszą jakość, z tym że okazało się że potrzebny (a właściwie to też dyskusyjne) jest jedynie audiofilom z niesamowitym sprzętem audio bo normalnie ludzkie ucho nie jest w stanie wychwycić ultrasubtelnych różnic, a i dostępny powszechnie, najbardziej popularny sprzęt nie pozwala za bardzo na więcej. Co do pojemności nośnika, osobiście nie widzę potrzeby poszerzania pojemności nośników audio, większość płyt trwa od 40 do 60 minut i to jest naprawdę optymalna od lat długość płyty, a dla samego zmieszczenia The Wall na jednej płytce nie ma to sensu. Co innego nośniki video, ale nie o tym teraz temat ;)

Pomysły są różne, np. sprzedaż plików na pamięci flash albo pendrive'ach w dobrym formacie, czy taniej jako mp3, w końcu też cały rynek mp3, ja bym się raczej spodziewał ewolucji tego ostatniego, ułomnego często jeśli o jakość chodzi formatu. Tak myślę, a nadzieję taką ma też Leszek Biolik, jeden z ważniejszych w Polsce producentów, który w wywiadzie z Mariuszem Hermą mówił np. tak:

(MH) Inaczej też słucha się dziś muzyki: zwykle są to wątpliwej jakości pliki mp3. Chce ci się poświęcać całe tygodnie, pracując nad brzmieniem, które mało kto doceni?

(LB) Zakładam, że w pewnym momencie przyjdzie odbicie w drugą stronę. I nie mówię o powrocie do płyty kompaktowej. Mam nadzieję że za kilka lat będzie się ściągało pliki w rozdzielczości wyższej niż na CD.

Podobno młodzież przyzwyczaiła się już do trzeszczących skompresowanych plików i takie brzmienie uważa za właściwe.

Wszyscy słuchają mp3, więc takie brzmienie stało się standardem. Ale sprzęt szybko się rozwija, technologia jest coraz tańsza i nawet odtwarzacze mp3 brzmią coraz lepiej. Ludzie naprawdę zakochani w muzyce w końcu zaopatrzą się w dobre głośniki. Wtedy okaże się, że mp3 brzmi okropnie. I jeśli nie będą mogli dostać swoich ulubionych utworów w dobrej jakości, to przestaną ich słuchać.

A cały bardzo ciekawy wywiad na różne tematy dostępny tutaj, polecam tak przy okazji ten wywiad jak i w ogóle bloga;)

#232 Guest_piotrek85_*

Guest_piotrek85_*
  • Guests

Napisano 19 września 2010 - 15:45

Sytuacja ma się podobnie do tego jak na rynek zaczęły wchodzić cyfrowe aparaty fotograficzne. Teraz większość używa cyfrówek bo tak jest taniej i wygodniej a reszta zapaleńców, która kocha "rytuały" używa analogów - taka nisza rynkowa. Za jakiś czas podobnie będzie z książkami. :)

#233 stokrotka

stokrotka

    can't see or be seen

  • Members
  • 2 916 Postów
  • Płeć:Kobieta

Napisano 19 września 2010 - 16:44

Trochę do tematu - trochę obok ;) Zauważyłam coś dziwnego. Muzyka puszczona z komputera tudzież jakiegoś odtwarzacza w formacie mp3 jest jakby lekko nienaturalnie przyspieszona. Autentycznie tak bywa, sprawdzałam z jednocześnie włączonym odtwarzaczem CD... z początku nie ma różnicy, ale pod koniec utworów można zauważyć lekką rozbieżność. Eksperyment powtarzałam ;) Dziwne, ale prawdziwe.
Co do kaset... sentyment mam, ale na pewno nie taki jak do płyt winylowych, bo to jednak mimo wszystko z nich wydobywają się najcudowniejsze dźwięki na świecie :rolleyes:

If I'm close to the music and you are close to the music, then we are close to each other


#234 el_f

el_f

    Użytkownik

  • Members
  • 1 967 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:a different city

Napisano 19 września 2010 - 19:12

A czy nie jest trochę tak że to jak słuchamy muzyki zależy też od tego... czego słuchamy? To nie przypadek że w niektórych serwisach o ocenie płyty często decyduje ilość hooków na minutę, a same recenzje pełne są szalonego namecheckingu. Chcemy żeby muzyka była "fajna", żeby była "na czasie" (nawet jeśli jest to jakiś tam revival, ba, nawet jeśli jest to coś nowego - to natychmiast rozpoczyna się na to moda itd.), a czy potrafilibyśmy dziś docenić album który nie jest "fajny", może jest staroświecki, nie ma w nim nic szczególnie rewolucyjnego, jest przekombinowany i pretensjonalny, nie wpisuje się w aktualne trendy, ale jest w jakimś sensie (nawet jeśli w sposób mało uniwersalny czy wręcz osobisty) wielki? (patrz: ocena Embryonic na Porcysie)

Nie mówię że odpowiedź brzmi "nie", zresztą np. na takim Pitchforku zdarzają się nawet oceny zawyżone za sam rozmach albumu (np. najnowsze Arcade Fire, w końcu średnio oryginalne i nie trzymające aż tak równego poziomu) - co pewnie niektórym się nie podoba. Mnie natomiast bardzo cieszy, bo oznacza w pewnym sensie przeproszenie się z ideą concept-albumu (czy w ogóle muzyki opisywanej pewnym zakazanym przymiotnikiem na "p" :P), czyli jest jednak szansa że znowu będziemy siedzieć przy jednej płycie i słuchać jej kilkadziesiąt razy "od deski do deski".

Dzisiaj, jeśli ma się wyrobiony gust i orientację w tym co się dzieje w muzyce, wystarczy kilka przesłuchań żeby ocenić płytę, powiedzieć czy nam się podoba i... nawet jak się podoba, zabrać się za następną. Kiedyś słuchało się tego samego po kilkadziesiąt (-set?) razy w ciągu krótkiego czasu. Ciężko jest nawiązać dziś więź z muzyką w takim stopniu jak wtedy. Ale znowu, nie ma co marudzić - bo jednak się da, każdy z nas ma kilka ulubionych zespołów, których może nie poznałby gdyby nie miał dostępu do Internetu.

To w sumie skomplikowana sprawa, bo - jakby nie patrzeć - ma się więcej pojęcia o muzyce słuchając 100 płyt po 5 razy niż 10 płyt po 50 razy. Ale czy o to tu chodzi żeby się "znać"? Czy nie powinno się tego zostawić krytykom (a nawet im pozwalając na brak absolutnego osłuchania we wszystkim), a samemu zabrać po prostu za przeżywanie tej muzyki którą naprawdę lubimy? Oczywiście "powinno" w cudzysłowie, bo zmian się nie odwróci, ale możliwe że zyskując coś, straciliśmy coś innego. A wszystkich wartościowych płyt i tak nie przesłuchamy, więc jest to przysłowiowa (:P) pogoń za wiatrem.

Kilka lat temu słuchałem może 20 nowych płyt rocznie, a może i nie (nie mówię o tych, które były u mnie w domu od zawsze). Dzisiaj spokojnie można tyle poznać tygodniowo, a na pewno miesięcznie. To oczywiście działa w obie strony, nie byłoby takiej dostępności, to może byśmy słuchali dokładniej itd.

Sprawę komplikują też wszelkie rankingi typu "100 najlepszych albumów dekady", bo to z kolei niejako zmusza kogoś kto chce się w miarę orientować, do przesłuchania tych a nie innych płyt. Daleko tu od romantyzmu nagrywania albumów z radia czy od kolegów. Ale - dzisiaj mamy blogi, a i rankingi i kanony też były zawsze. Czy aż tak daleko od audycji radiowej do formy bloga? Nie sądzę. A od znajomych muzykę też się "kradnie" - może nie bezpośrednio, ale cały czas wiele rzeczy których słucham znam nie od anonimowych osób, tylko od konkretnych ludzi.

A co do podlinkowanego tekstu Dukaja, to jest coś na rzeczy. Np. tego posta napisałem w kawałkach, wracając do poprzednich akapitów, zaczynając nowe zdania bez skończenia poprzednich, starając się napisać wszystko co przyjdzie mi do głowy, a przy okazji gubiąc trochę logikę wypowiedzi. Tak chyba już będzie. Ale czy są to aż tak wielkie zmiany? Dokonała się rewolucja w skali zjawiska (bo jest to dostępne dla każdego, nie powoduje marnowana nośnika - w tym wypadku papieru - itp.), ale niekoniecznie jest to zmiana jakościowa. Pisarze zawsze poprawiali książki, ludzie przepisywali listy itd.

Nie chcę pisać że cyfrowa (czy raczej: internetowa) rewolucja nie jest faktem, bo jest. Ale największa dokonała się jakiś czas temu, gdy pojawiły się: druk (a może w ogóle: pismo? - o tym też chyba pisał Dukaj w tym tekście), kino, możliwość rejestracji dźwięku itp.

#235 Guest_piotrek85_*

Guest_piotrek85_*
  • Guests

Napisano 20 września 2010 - 13:41

"DGP": Chiny zamówiły 67 mln płyt Bayer Full

Discopolowy zespół Bayer Full robi karierę w Chinach. Podpisał kontrakt na wydanie 67 mln płyt - informuje "Dziennik Gazeta Prawna"

Zespół rozpoczął podbój Chin od występów na targach Expo 2010 w Szanghaju, promując polską kulturę piosenkami w języku chińskim. Ich przebój "Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina" to w wydaniu chińskim "Polak i Chińczyk to jedna rodzina".

Teraz na krótką trasę koncertową do Chin wyruszył następny polski zespół - indiepopowy Iowa Super Soccer, który szczyci się tytułem Europejskie Objawienie Roku 2009.

Zdaniem gazety można się spodziewać kolejne fali polskich artystów gotowych do brylowania za Wielkim Murem Chińskim.


Jak to ktoś ładnie ujął jest to bardzo słuszny odwet za zalewanie naszego kraju tanią tandetą. :D

#236 user420

user420

    Użytkownik

  • Members
  • 5 213 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 25 września 2010 - 21:26

Dołączona grafika


\m/

Bruce, napi****laj!

#237 user420

user420

    Użytkownik

  • Members
  • 5 213 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 03 października 2010 - 20:33

cholera, cos musi byc w tym stwierdzeniu, ze beach boys nigdy nie byli zespolem tak wielkim jak beatlesi, natomiast tym drugim nigdy nie udalo sie nagrac albumu tak wielkiego jak pet sounds.



A Pink Floyd nigdy nie nagrali czegoś tak odjechanego, jak debiut King Crimson.

#238 Daniel84

Daniel84

  • Members
  • 3 657 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Warszawa

Napisano 03 października 2010 - 20:51

Dopiero teraz zauważyłem powyższe wpisy o kasetach.

Jestem wielkim fanem kaset. Nie, żebym twierdził, że ze względu na jakość, bo to czysty absurd, ale ze względu na wielki sentyment i fantastyczne wprost wrażenia estetyczne, które płyną z radości z obcowania z tym nośnikiem. Kasety rozkręcałem wielokrotnie - jeszcze jako gówniarz 8-letni. Zarżnąłem niejeden nośnik i niejeden marnej klasy magnetofon. Potwornie dużo nagrywałem z radia - w latach 92-93 nawet całe notowania Listy Przebojów Programu III. Do dziś uwielbiam zwłaszcza kasety właśnie przeznaczone do nagrywania. Gdzieś od połowy lat 90-tych na kasety przegrywałem niektóre płyty CD, których nie mogłem odtworzyć ze względu na brak odtwarzacza i które nie miały swojego kasetowego odpowiednika (np. Boy i October U2).

Od około 2 lat znów radość daje mi tworzenie kopii zapasowych płyt na kasetach. Strasznie fajnie są te wszystkie aspekty związane z kalibracją taśm, dolby b, c, s, porównywaniem nagrań na różnych nośnikach itd. Aktualnie szukam jakiegoś topowego decka za grosze (przede wszystkim szukam miejsca w pokoju na ten deck). O same kasety niestety trudniej, gdyż osiągają one niebotyczne ceny ze względu na lawinowo rosnący rynek kolekcjonerski (mowa tu o taśmach ofoliowanych jeszcze fabrycznie, w stanie gabinetowym). Dlatego zawsze staram się popytać w różnych sklepach z rtv, czy nie mają jeszcze jakiś spadów z przeszłości. Obecnie na allegro jest niezła oferta - Taśmy chromowe Sony UX-S 60 (ostatni model z tej serii, niestety bardzo ubogi jeśli chodzi o wykonanie i design ale nośnik pozostaje ok) wyprodukowane w fabryce w Meksyku, po 2,49 zł netto.

#239 acr

acr

    mam tu fajne drzewko

  • Moderatorzy
  • 17 742 Postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:skądinąd.

Napisano 03 października 2010 - 21:38

A teraz coś z zupełnie innego serialu. Ponoć w Ojcu Mateuszu sam Ojciec Mateusz robił za didżeja na DYSKOTECE i zapowiedział piosenkę The Car Is On Fire. W odcinku padły słowa "indie rock" oraz nazwisko "McEntire". Niezal pod strzechy! Ciekawe czy Ojciec Matusz słucha po kryjomu Modest Mouse, albo wywija z air-guitar po plebanii do 'Cut Your Hair', tak behind the scenes, oczywiście.

#240 user420

user420

    Użytkownik

  • Members
  • 5 213 Postów
  • Płeć:Mężczyzna

Napisano 03 października 2010 - 21:42

Ciekawe czy Ojciec Matusz słucha po kryjomu Modest Mouse.



Wydaje mi sie, ze Ojciec Mateusz to tak naprawde Panda Bear.





Acrrrrrrrrrrrarghhhhhhh, ale trzy (tyle zauwazylem, moze i wiecej bylo!) razy edytowac posta w ciagu 2 minut to juz lekka przesada jest :P



Dodaj odpowiedź



  


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych