Swoją drogą ten artykuł nic nowego nie przekazał. Jednak tak go czytając mam wrażenie,że chodzi o nastawienie ludzi,że te działania to tylko czysty PR,poprawa wizerunku,zabłyśnięcie. Ten artykuł to dla mnie taki swoisty chwiejny obiektywizm. Niby merytoryczne przedstawienie sprawy,a jednak chodzi o oczernienie Bono,Geldofa i innych. Nie podoba mnie się to. Każdy kto wie cokolwiek o Bono to rozumię jego wkład w pomoc humanitarną wie dobrze co się robi.Wielkie serce gwiazd
Wykorzystują popularność i swój wizerunek do walki z problemami naszej planety
Gwiazdy rocka na równi z organizacjami pozarządowymi i szefami państw włączają się do walki z biedą. Od kilku lat bardzo wyraziście udzielają się na najważniejszych międzynarodowych spotkaniach politycznych. Co jest motorem ich działań? Troska o własny wizerunek?
Więcej: http://muzyka.onet.p...,1,wywiady.html
Za: onet.pl
Działalność polityczno - społeczna Bono
Started by
Pyza U2
, sty 28 2007 10:44
449 replies to this topic
#61
Posted 26 lipca 2007 - 20:53
#62
Posted 10 października 2007 - 06:49
Krótka onetowa relacja z wizyty Bono w amerykańskim Kongresie:
http://www.onet.tv/2...,0,0,wideo.html
http://www.onet.tv/2...,0,0,wideo.html
#66
Posted 12 października 2007 - 21:34
To to niby jest Bono?
Ubranko misjonarza z RPA, twarz Terrego Savalasa, ręce jak u jakiegoś latynosa i jedyne co jest pobone do BONO to OKULARY
Ubranko misjonarza z RPA, twarz Terrego Savalasa, ręce jak u jakiegoś latynosa i jedyne co jest pobone do BONO to OKULARY
#72
Posted 19 października 2007 - 17:41
Bono przemówił do bankierów
08:36 15-paź-2007 UTC / U2roopaatu2.com
Wokalista U2 pojawił się we wtorek, w Bostonie na corocznej konferencji stowarzyszenia bankierów. Wygłosił wykład na temat problemów Afryki i konieczności walki z nimi.
Mimo wczesnej godziny - wykład rozpoczął się o 8:30 - w Hynes Convetion Center zebrało się sporo osób, które z uwagą wysłuchały tego co Bono miał do powiedzenia. A w sprawach Afryki mówi zawsze konkretnie i obrazowo. Wspomniał m.in. o swojej wizycie w Etiopii, kiedy to ojciec pewnego dziecka błagał Bono, by ten zabrał dziecko do Irlandii, bo w Afryce i tak czeka je śmierć.
Atmosfera wokół wizyty Bono była jednak napięta. Przemowa wokalisty U2 nie była nagrywana, nie można było robić zdjęć, stowarzyszenie bankierów poproszono o nie udzielanie prasie informacji dotyczących pobytu Bono. Być może nie chciał drażnić pozostałych członków zespołu. Wspomniał jednak, że jego sprawy, które miał do załatwienia w USA zbliżają się do końca i będzie mógł się skupić nad projektami muzycznymi. Pierwszym jest nowy album U2 (uspokoił, że na pewno ukaże się w 2008 roku), a drugim praca nad - jak się wyraził - "operą o Spidermanie", w tym projekcie bierze również udział The Edge.
Więcej o tym ostatnim projekcie możecie przeczytać TUTAJ.
www.u2-site.com zródło
08:36 15-paź-2007 UTC / U2roopaatu2.com
Wokalista U2 pojawił się we wtorek, w Bostonie na corocznej konferencji stowarzyszenia bankierów. Wygłosił wykład na temat problemów Afryki i konieczności walki z nimi.
Mimo wczesnej godziny - wykład rozpoczął się o 8:30 - w Hynes Convetion Center zebrało się sporo osób, które z uwagą wysłuchały tego co Bono miał do powiedzenia. A w sprawach Afryki mówi zawsze konkretnie i obrazowo. Wspomniał m.in. o swojej wizycie w Etiopii, kiedy to ojciec pewnego dziecka błagał Bono, by ten zabrał dziecko do Irlandii, bo w Afryce i tak czeka je śmierć.
Atmosfera wokół wizyty Bono była jednak napięta. Przemowa wokalisty U2 nie była nagrywana, nie można było robić zdjęć, stowarzyszenie bankierów poproszono o nie udzielanie prasie informacji dotyczących pobytu Bono. Być może nie chciał drażnić pozostałych członków zespołu. Wspomniał jednak, że jego sprawy, które miał do załatwienia w USA zbliżają się do końca i będzie mógł się skupić nad projektami muzycznymi. Pierwszym jest nowy album U2 (uspokoił, że na pewno ukaże się w 2008 roku), a drugim praca nad - jak się wyraził - "operą o Spidermanie", w tym projekcie bierze również udział The Edge.
Więcej o tym ostatnim projekcie możecie przeczytać TUTAJ.
www.u2-site.com zródło
#73
Posted 28 października 2007 - 12:11
Bono nagrodzony!
23:48 27-paź-2007 UTC / U2roopaatu2.com
Wokalista U2 pojawił się w czwartek na balu charytatywnym w Nowym Jorku i otrzymał wyróżnienie od organizacji Keep a Child Alive.
Bono został nagrodzony za wkład wniesiony w walkę z AIDS w Afryce. Nagrodę odebrał z rąk Alicii Keys, która jest ambasadorką KCA.
Głównym zamierzeniem uroczystości było zebranie 1,5 miliona dolarów, które zasilą konto organizacji walczącej z AIDS. Z pewnością taka kwota została zebrana - stolik dla 10 osób kosztował 100 000 dolarów natomiast dla jednej osoby 5000 dolarów. Bal uświetniły występy Alicii Keys i Gwen Stefani.
Bono pojawił się na uroczystości u boku żony Ali.
zródło : www.u2-site.com
23:48 27-paź-2007 UTC / U2roopaatu2.com
Wokalista U2 pojawił się w czwartek na balu charytatywnym w Nowym Jorku i otrzymał wyróżnienie od organizacji Keep a Child Alive.
Bono został nagrodzony za wkład wniesiony w walkę z AIDS w Afryce. Nagrodę odebrał z rąk Alicii Keys, która jest ambasadorką KCA.
Głównym zamierzeniem uroczystości było zebranie 1,5 miliona dolarów, które zasilą konto organizacji walczącej z AIDS. Z pewnością taka kwota została zebrana - stolik dla 10 osób kosztował 100 000 dolarów natomiast dla jednej osoby 5000 dolarów. Bal uświetniły występy Alicii Keys i Gwen Stefani.
Bono pojawił się na uroczystości u boku żony Ali.
zródło : www.u2-site.com
#74
Posted 30 października 2007 - 14:08
Bal charytatywny bez Bono ? - Niedoczekanie
U2 Forever .... :* ''Adam i Larry budują fundament na którym Bono i Edge tworzą melodjee ''
http://hewson.blog.onet.pl/ SeRdEcZnIe ZaPrAsZaM ;*
http://hewson.blog.onet.pl/ SeRdEcZnIe ZaPrAsZaM ;*
#76
Posted 01 listopada 2007 - 17:31
Oto, na co sie przed chwila natknelam:
Krucjata pod wezwaniem świętego Bono
Na dobry początek kilka nagłówków prasowych: "Redford krytykuje Busha za Irak"; "Bono angażuje MFW w problemy Liberii"; "Jolie krytykuje amerykańskie wydatki na zbrojenia"; "Polityka zagraniczna według Clooneya - najseksowniejszy człowiek świata ma plan uratowania Darfuru".
Nie pochodzą one z tabloidów kupowanych w supermarketach. Wiadomość o Bono pochodzi z Financial Timesa; historia o George'u Clooney znalazła się w Chicago Tribune. Redaktorzy tych ambitnych publikacji nie oszaleli (a przynajmniej na to nie wygląda). Ich wybór publikacji odzwierciedla jedynie fakt, że gwiazdy filmowe i muzycy rockowi mają wpływ na opinię publiczną - a przez to na politykę społeczną. Daniel Drezner, naukowiec, sugeruje w swoim najnowszym artykule dla National Interest - "Foreign Policy Goes Glam" - że rozwój "gwiazdorskiego aktywizmu" jest dowodem upadku tradycyjnych mediów i rosnącego znaczenia "miękkich wiadomości" napędzanych przez gwiazdy showbiznesu.
Mieszanka blichtru i polityki publicznej trochę mnie niepokoi - i najwyraźniej nie jestem w moim niepokoju osamotniony. Kiedy niedawno napisałem na moim blogu, że Bono jest "wielkoscenicznym pozerem", zadziwił mnie wylew radosnej żółci, jaki wywołałem. Jeden z komentatorów mojego postu nazwał irlandzkiego bojownika zwalczającego biedę "wystrojonym narcyzem"; jeszcze jeden krytykował "absurdalną sprawę sądową, rozpętaną z powodu kapelusza"; inne głosy wspominały o wykorzystaniu holenderskich ulg podatkowych przez U2; Bono został także nazwany "prymitywem uczącym profesorów ich profesji".
Ataki te po pewnym czasie odrobinę mnie zaniepokoiły - poczułem nawet zażenowanie. Bono i inni gwiazdorscy bojownicy mogą być denerwujący, ale czy naprawdę są aż tak źli? Czy lepiej byłoby, gdyby oddali się tradycyjnym rockowym rozrywkom, takim jak demolowanie pokoi hotelowych i duszenie się własnymi wymiocinami? Jeden z fanów Bono w pełnym bólu e-mailu napisał do mnie, że rockowy gwiazdor "pomógł zlikwidować 70 miliardów długu krajów afrykańskich" i zebrał pieniądze na antymalaryczne moskitiery a także leki do zwalczania HIV.
Wszystkie te głosy wywołały u mnie potrzebę doprecyzowania mojej opinii. Wydaje mi się, że z mieszaniem medialnych gwiazd i polityki zagranicznej mamy głównie trzy problemy. Pierwszy jest estetyczny, drugi dotyczy słuszności działania, trzeci rodzaju retoryki popularnej wśród gwiazd.
Żeby zrozumieć problem estetyczny, wystarczy przejrzeć czerwcowe wydanie Vanity Fair - którego gościnnym redaktorem naczelnym jest Bono. Ten numer magazynu skupia się na afrykańskiej biedzie i reklamowaniu luksusowych dóbr. Graydon Carter, pełniący zazwyczaj obowiązki naczelnego, wspomina pierwsze spotkanie z Bono "podczas małej kolacji zorganizowanej przez Roberta De Niro" (broń Boże, by kolacja była wielka). Pamięta, że "trudno byłoby nie polubić Bono". Ten, w odpowiedzi, również nie szczędzi pochwał - "Graydon jest prawdziwą gwiazdą rocka". A co do "naszych korporacyjnych partnerów - American Express, Apple, Emporio Armani..." - są oni "heroiczni".
Wpuśćcie Bono do swojego życia, a możecie być pewni, że zaleją was potoki barwnej wylewności. Zignorujcie go, a wasze życie może stać się nieprzyjemne. Podczas ostatniego szczytu G8 gwiazda rocka zorganizowała spotkania z prezydentem USA, niemiecką kanclerz i prezydentem Francji. Kiedy Stephen Harper, premier Kanady, stwierdził że jest zbyt zajęty by spotkać się z Bono, został określony jako osobnik "hamujący rozwój" pomocy dla Afryki. Pouczony premier obiecał znaleźć w swoim kalendarzu czas na spotkanie.
W medialnych gwiazdach przywołujących polityków do porządku trudno jest znaleźć przykład godny naśladowania. Ale jeśli Bono i spółka naprawdę ratują ludzkie życie a wszystkie ich zagrywki prowadzą do większego dobra? Ich fani nie mają wątpliwości. Poprzez zbieranie pieniędzy i mówienie o problemach tego świata - a także poprzez naciski na polityków, by ci "robili co trzeba" - gwiazdy zamieniają nasz świat w lepsze miejsce.
Cały problem polega na tym, że medialne sławy widzą zazwyczaj problemy przez okulary z dużym poziomem kontrastu - ulubionym rekwizytem obecnym w filmach z Hollywoodu, piosenkach rockowych i przemówieniach prezydenta USA George'a W. Busha. Świat jest czarno-biały; dobro zawsze walczy ze złem.
George Clooney powiedział o wojnie w Darfurze: "To nie jest problem polityczny. Jest tylko dobro lub zło". Ból wywołany Darfurem jest słuszny. Ale, czy naprawdę brak tam polityki? Niech spróbuje to powiedzieć ludziom, którym pomimo wielu prób nie udało się nakłonić hord rebeliantów do wzięcia udziału w rozmowach pokojowych w ubiegłym tygodniu.
Afrykańska bieda - nieustannie najpopularniejszy program dla gwiazd - jest szczególnie wystawiona na zbyt wielkie uproszczenia. Analiza problemu w gwiazdorskim stylu została zwięźle wyrażona podczas koncertu Live Aid w 1985 roku, kiedy to Bob Geldof błagał telewidzów: "Dajcie nam te pie*** pieniądze".
Dwadzieścia lat później więcej "pie*** pieniędzy" to zdaniem znakomitości medialnych wciąż najlepszy lek dla Afryki. Krucjata Bono polega głównie na pomocy zagranicznej i likwidacji zadłużenia. Niektórzy eksperci zgadzają się z jego podejściem. Jeffrey Sachs, ulubiony ekonomista gwiazd, popiera politykę pomocy finansowej dla Afryki - zdaniem Angeliny Jolie jest on "jednym z najmądrzejszych ludzi na świecie".
Ale egzotyczny tercet Sachs-Bono-Jolie walczący o lepsze jutro dla Afryki ma wielu przeciwników. Wielu ekspertów uważa, że pomoc finansowa dla Afryki przynosi efekty odwrotne do zamierzonych. Niektórzy z oponentów pomocy i umorzenia długów, uważają je za jedynie małą część rozwiązania. W wychwalanej książce o globalnej biedzie (pt. "The Bottom Billion), Paul Collier sugeruje, że wiele problemów Afryki jest głównie polityczna. Narzeka, że podczas spotkań G8: "Mamy przywódców bez własnego programu, ponieważ jak na razie jest on zdominowana przez udzielanie pomocy".
A kto ustala program? Pewien irlandzki muzyk w wielkich, ściśle przylegających do twarzy ciemnych okularach - doskonałych na gorące dni w Afryce.
Autor: Gideon Rachman
Zrodlo: http://biznes.onet.p...6,,3254,ft.html
Krucjata pod wezwaniem świętego Bono
Na dobry początek kilka nagłówków prasowych: "Redford krytykuje Busha za Irak"; "Bono angażuje MFW w problemy Liberii"; "Jolie krytykuje amerykańskie wydatki na zbrojenia"; "Polityka zagraniczna według Clooneya - najseksowniejszy człowiek świata ma plan uratowania Darfuru".
Nie pochodzą one z tabloidów kupowanych w supermarketach. Wiadomość o Bono pochodzi z Financial Timesa; historia o George'u Clooney znalazła się w Chicago Tribune. Redaktorzy tych ambitnych publikacji nie oszaleli (a przynajmniej na to nie wygląda). Ich wybór publikacji odzwierciedla jedynie fakt, że gwiazdy filmowe i muzycy rockowi mają wpływ na opinię publiczną - a przez to na politykę społeczną. Daniel Drezner, naukowiec, sugeruje w swoim najnowszym artykule dla National Interest - "Foreign Policy Goes Glam" - że rozwój "gwiazdorskiego aktywizmu" jest dowodem upadku tradycyjnych mediów i rosnącego znaczenia "miękkich wiadomości" napędzanych przez gwiazdy showbiznesu.
Mieszanka blichtru i polityki publicznej trochę mnie niepokoi - i najwyraźniej nie jestem w moim niepokoju osamotniony. Kiedy niedawno napisałem na moim blogu, że Bono jest "wielkoscenicznym pozerem", zadziwił mnie wylew radosnej żółci, jaki wywołałem. Jeden z komentatorów mojego postu nazwał irlandzkiego bojownika zwalczającego biedę "wystrojonym narcyzem"; jeszcze jeden krytykował "absurdalną sprawę sądową, rozpętaną z powodu kapelusza"; inne głosy wspominały o wykorzystaniu holenderskich ulg podatkowych przez U2; Bono został także nazwany "prymitywem uczącym profesorów ich profesji".
Ataki te po pewnym czasie odrobinę mnie zaniepokoiły - poczułem nawet zażenowanie. Bono i inni gwiazdorscy bojownicy mogą być denerwujący, ale czy naprawdę są aż tak źli? Czy lepiej byłoby, gdyby oddali się tradycyjnym rockowym rozrywkom, takim jak demolowanie pokoi hotelowych i duszenie się własnymi wymiocinami? Jeden z fanów Bono w pełnym bólu e-mailu napisał do mnie, że rockowy gwiazdor "pomógł zlikwidować 70 miliardów długu krajów afrykańskich" i zebrał pieniądze na antymalaryczne moskitiery a także leki do zwalczania HIV.
Wszystkie te głosy wywołały u mnie potrzebę doprecyzowania mojej opinii. Wydaje mi się, że z mieszaniem medialnych gwiazd i polityki zagranicznej mamy głównie trzy problemy. Pierwszy jest estetyczny, drugi dotyczy słuszności działania, trzeci rodzaju retoryki popularnej wśród gwiazd.
Żeby zrozumieć problem estetyczny, wystarczy przejrzeć czerwcowe wydanie Vanity Fair - którego gościnnym redaktorem naczelnym jest Bono. Ten numer magazynu skupia się na afrykańskiej biedzie i reklamowaniu luksusowych dóbr. Graydon Carter, pełniący zazwyczaj obowiązki naczelnego, wspomina pierwsze spotkanie z Bono "podczas małej kolacji zorganizowanej przez Roberta De Niro" (broń Boże, by kolacja była wielka). Pamięta, że "trudno byłoby nie polubić Bono". Ten, w odpowiedzi, również nie szczędzi pochwał - "Graydon jest prawdziwą gwiazdą rocka". A co do "naszych korporacyjnych partnerów - American Express, Apple, Emporio Armani..." - są oni "heroiczni".
Wpuśćcie Bono do swojego życia, a możecie być pewni, że zaleją was potoki barwnej wylewności. Zignorujcie go, a wasze życie może stać się nieprzyjemne. Podczas ostatniego szczytu G8 gwiazda rocka zorganizowała spotkania z prezydentem USA, niemiecką kanclerz i prezydentem Francji. Kiedy Stephen Harper, premier Kanady, stwierdził że jest zbyt zajęty by spotkać się z Bono, został określony jako osobnik "hamujący rozwój" pomocy dla Afryki. Pouczony premier obiecał znaleźć w swoim kalendarzu czas na spotkanie.
W medialnych gwiazdach przywołujących polityków do porządku trudno jest znaleźć przykład godny naśladowania. Ale jeśli Bono i spółka naprawdę ratują ludzkie życie a wszystkie ich zagrywki prowadzą do większego dobra? Ich fani nie mają wątpliwości. Poprzez zbieranie pieniędzy i mówienie o problemach tego świata - a także poprzez naciski na polityków, by ci "robili co trzeba" - gwiazdy zamieniają nasz świat w lepsze miejsce.
Cały problem polega na tym, że medialne sławy widzą zazwyczaj problemy przez okulary z dużym poziomem kontrastu - ulubionym rekwizytem obecnym w filmach z Hollywoodu, piosenkach rockowych i przemówieniach prezydenta USA George'a W. Busha. Świat jest czarno-biały; dobro zawsze walczy ze złem.
George Clooney powiedział o wojnie w Darfurze: "To nie jest problem polityczny. Jest tylko dobro lub zło". Ból wywołany Darfurem jest słuszny. Ale, czy naprawdę brak tam polityki? Niech spróbuje to powiedzieć ludziom, którym pomimo wielu prób nie udało się nakłonić hord rebeliantów do wzięcia udziału w rozmowach pokojowych w ubiegłym tygodniu.
Afrykańska bieda - nieustannie najpopularniejszy program dla gwiazd - jest szczególnie wystawiona na zbyt wielkie uproszczenia. Analiza problemu w gwiazdorskim stylu została zwięźle wyrażona podczas koncertu Live Aid w 1985 roku, kiedy to Bob Geldof błagał telewidzów: "Dajcie nam te pie*** pieniądze".
Dwadzieścia lat później więcej "pie*** pieniędzy" to zdaniem znakomitości medialnych wciąż najlepszy lek dla Afryki. Krucjata Bono polega głównie na pomocy zagranicznej i likwidacji zadłużenia. Niektórzy eksperci zgadzają się z jego podejściem. Jeffrey Sachs, ulubiony ekonomista gwiazd, popiera politykę pomocy finansowej dla Afryki - zdaniem Angeliny Jolie jest on "jednym z najmądrzejszych ludzi na świecie".
Ale egzotyczny tercet Sachs-Bono-Jolie walczący o lepsze jutro dla Afryki ma wielu przeciwników. Wielu ekspertów uważa, że pomoc finansowa dla Afryki przynosi efekty odwrotne do zamierzonych. Niektórzy z oponentów pomocy i umorzenia długów, uważają je za jedynie małą część rozwiązania. W wychwalanej książce o globalnej biedzie (pt. "The Bottom Billion), Paul Collier sugeruje, że wiele problemów Afryki jest głównie polityczna. Narzeka, że podczas spotkań G8: "Mamy przywódców bez własnego programu, ponieważ jak na razie jest on zdominowana przez udzielanie pomocy".
A kto ustala program? Pewien irlandzki muzyk w wielkich, ściśle przylegających do twarzy ciemnych okularach - doskonałych na gorące dni w Afryce.
Autor: Gideon Rachman
Zrodlo: http://biznes.onet.p...6,,3254,ft.html
#78
Posted 01 listopada 2007 - 23:42
Nie rozumiem jak można krytykować Bono za to co robi dla Afryki ?? Przecież autor powyższego tekstu sam napisał że ok 70 mld długów udało się zlikwidować. To źle ?? Przecież szary człowiek nie może się dostać do białego domu by porozmawiać z Bushem a co mówić "wyciągnąć" od niego kasę na pomoc Afrykanom. Tylko ludzie wpływowi mogą dokonywać tak wielkich czynów (niestety ale taka jest prawda). Zresztą szkoda pisać bo to kolejny tekst krytykujący w stylu on robi to dla sławy a wg mnie najlepiej nic nie robić bo posądzą mnie o to że robię to dla sławy, więc po co się wogóle starać itp nie ??!!
#79
Posted 02 listopada 2007 - 17:56
Nie.
Wg mnie Bono robi to co robi dla Afryki z dobrego serca (raczej to jest jasne), ale jedyna kwestia jaka (m.in.) mnie drażni to to, że Bono zapomniał, że jest muzykiem. Przynajmniej wydaje mi się, że czasami zapomina. Nie wiem jak Ty, Kuba, ale ja wolałabym przeczytać 100-ną recenzję nowej płyty niż kolejny news pt."Bono odwiedził ponownie G. Busha" lub "Bono zdobył kolejną nagrodę za pomoc ubogim w Afryce". I własnie dlatego ludzie piszą krytyczne zdania na temat jego pracy charytatywnej. Bono mówi o sobie, że jest muzykiem który pomaga. Nie zgodzę się. On jest człowiekiem który pomaga, a dochody na tą czynność czerpie z muzyki. Przynajmniej na dzień dzisiejszy. Jeżeli tak bronisz Bono to zadaj sobie pytanie: Kiedy ostatnio Bono śpiewał live? Kiedy ostatnio Bono powiedział coś ważnego na temat muzyki a nie Afryki? Szczerze mówiąc ja już nawet nie pamiętam. Śpiewał ostatnio w Niemczech w czerwcu z tego co pamiętam. Szanuję go za to, że ma taką determinację i dobre serce, ale fani go kochają nie za to, ale za muzykę którą gra, i którą (niestety) ciągle odkłada na bok. Wydaje mi się, że nic by mu się nie stało jakby opuścił pare "zebrań" charytatywnych i poświecił ten czas na muzykę. Także, nie bulwersuj się, bo Bono trochę się zapomina i musisz też sobie z tego zdawać sprawę.
Ludzie "z zewnątrz" jak autor tego artykułu raczej mają dysyć takich newsów "Bono to, Bono tamto" dlatego ich to wkurza i szukają byle pretekstu, żeby go jakoś "okaleczyć". A że Bono jest "celebrity" to trudno a krytykanctwo nie jest. Inną kwestią jest, że w tym nadmiarze newsów o Bono przestją widzieć jak wiele zrobił, a widzą to jak wiele się pisze o nim, bo jest gwiazdą. W ten sposób tracą do niego szacunek. Skutkiem tego jest post na blogu vzy bez wachania użyte cytaty niewątpliwie upokarzające.
Pan Gideon wypowiedział się dosyć mocno, ale w jego artykule widać tylko jedną stronę medalu. Autor narzuca nam swoje zdanie. Nie podaje kontrargumentów, bo boi się, że ktoś może mieć inne zdanie (lub nie).
Wydaje mi się, że gdyby owy pan zagłębił się w problemy Afryki nabrałby trochę (chociażby minimalnie) szacunku do tego co robi "Bono i spółka". Ale jak to mowi moja koleżanka "są ludzie i taborety".
Wg mnie Bono robi to co robi dla Afryki z dobrego serca (raczej to jest jasne), ale jedyna kwestia jaka (m.in.) mnie drażni to to, że Bono zapomniał, że jest muzykiem. Przynajmniej wydaje mi się, że czasami zapomina. Nie wiem jak Ty, Kuba, ale ja wolałabym przeczytać 100-ną recenzję nowej płyty niż kolejny news pt."Bono odwiedził ponownie G. Busha" lub "Bono zdobył kolejną nagrodę za pomoc ubogim w Afryce". I własnie dlatego ludzie piszą krytyczne zdania na temat jego pracy charytatywnej. Bono mówi o sobie, że jest muzykiem który pomaga. Nie zgodzę się. On jest człowiekiem który pomaga, a dochody na tą czynność czerpie z muzyki. Przynajmniej na dzień dzisiejszy. Jeżeli tak bronisz Bono to zadaj sobie pytanie: Kiedy ostatnio Bono śpiewał live? Kiedy ostatnio Bono powiedział coś ważnego na temat muzyki a nie Afryki? Szczerze mówiąc ja już nawet nie pamiętam. Śpiewał ostatnio w Niemczech w czerwcu z tego co pamiętam. Szanuję go za to, że ma taką determinację i dobre serce, ale fani go kochają nie za to, ale za muzykę którą gra, i którą (niestety) ciągle odkłada na bok. Wydaje mi się, że nic by mu się nie stało jakby opuścił pare "zebrań" charytatywnych i poświecił ten czas na muzykę. Także, nie bulwersuj się, bo Bono trochę się zapomina i musisz też sobie z tego zdawać sprawę.
Ludzie "z zewnątrz" jak autor tego artykułu raczej mają dysyć takich newsów "Bono to, Bono tamto" dlatego ich to wkurza i szukają byle pretekstu, żeby go jakoś "okaleczyć". A że Bono jest "celebrity" to trudno a krytykanctwo nie jest. Inną kwestią jest, że w tym nadmiarze newsów o Bono przestją widzieć jak wiele zrobił, a widzą to jak wiele się pisze o nim, bo jest gwiazdą. W ten sposób tracą do niego szacunek. Skutkiem tego jest post na blogu vzy bez wachania użyte cytaty niewątpliwie upokarzające.
Pan Gideon wypowiedział się dosyć mocno, ale w jego artykule widać tylko jedną stronę medalu. Autor narzuca nam swoje zdanie. Nie podaje kontrargumentów, bo boi się, że ktoś może mieć inne zdanie (lub nie).
Wydaje mi się, że gdyby owy pan zagłębił się w problemy Afryki nabrałby trochę (chociażby minimalnie) szacunku do tego co robi "Bono i spółka". Ale jak to mowi moja koleżanka "są ludzie i taborety".
#80
Posted 25 stycznia 2008 - 17:31
Gates, Dell i Bono kontra HIV
"(...)Billa Gates, Michael Dell i Bono będą walczyć z wirusem HIV w Afryce. Sam Gates nawołuje natomiast do zmiany oblicza kapitalizmu.
(...)Plotka głosi że Bill Gates i lider U2 wpadli na pomysł akcji RED siedząc przy barze (w projekt zaangażowany był także filantrop Bobby Shriver). Idea była prosta - znane marki tworzą specjalne produkty z serii RED. Część zysku z ich sprzedaży idzie na poczet walki z wirusem HIV w Afryce. Do akcji dołączyły się marki takie jak Apple, Motorola czy Gap. Teraz przyszła pora na amerykańskiego Della.
(...)Około 50 do 80 dolarów z każdego sprzedanego egzemplarza komputera zostanie przekazane na kampanię RED."
http://nt.interia.pl...iv,1047867,1010
"(...)Billa Gates, Michael Dell i Bono będą walczyć z wirusem HIV w Afryce. Sam Gates nawołuje natomiast do zmiany oblicza kapitalizmu.
(...)Plotka głosi że Bill Gates i lider U2 wpadli na pomysł akcji RED siedząc przy barze (w projekt zaangażowany był także filantrop Bobby Shriver). Idea była prosta - znane marki tworzą specjalne produkty z serii RED. Część zysku z ich sprzedaży idzie na poczet walki z wirusem HIV w Afryce. Do akcji dołączyły się marki takie jak Apple, Motorola czy Gap. Teraz przyszła pora na amerykańskiego Della.
(...)Około 50 do 80 dolarów z każdego sprzedanego egzemplarza komputera zostanie przekazane na kampanię RED."
http://nt.interia.pl...iv,1047867,1010
Reply to this topic
5 user(s) are reading this topic
0 members, 5 guests, 0 anonymous users