Jump to content


Photo

No Line On The Horizon


2962 replies to this topic

#2481 acrobat

acrobat

    Użytkownik

  • Members
  • 84 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:3City

Posted 01 marca 2009 - 13:42

niewiem jakto się stało :mellow: , już uzupełniam :rolleyes:


To mój ulubiony kawałek, więc jestem wyczulony ;)

#2482 Witas

Witas

    Użytkownik

  • Members
  • 7 064 posts
  • Płeć:Mężczyzna

Posted 01 marca 2009 - 14:17

Dobrze, że Winter nie ma na tym albumie :rolleyes:

#2483 Pyza U2

Pyza U2

    Użytkownik

  • Members
  • 932 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Meseritz

Posted 01 marca 2009 - 14:18

http://www.machina.p...430,31,art.html

nowa machina już wkrótce, na okładce u2, wywiady autograf do wygrania :)


Ta machina już dostępna jest, wczoraj na dworcu w mieście doznań ;) zakupiłem.
''Beautiful Country Beautiful Day'' - Bono 5.07 2005 !

#2484 Zigy Stardust

Zigy Stardust

    senior forumowy

  • Members
  • 1 570 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Zigylandia

Posted 01 marca 2009 - 14:25

Dobrze, że Winter nie ma na tym albumie :rolleyes:

a ja mam nadzieję że po modyfikacji intra zamieszczą go na następnym albumie

#2485 Michał

Michał

    Edziomaniak

  • Members
  • 934 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Zooropa

Posted 01 marca 2009 - 16:43

bono nazwał chrisa "wanker-em" (co onet przetłumaczły "palantem" wtf? :lol:) , po czym puscil wiązankę jakim to jest on świetny instrumentalistą.

Jo Whiley : Bono, you did an interview just now with Zane Lowe where you talked about Coldplay and said that Chris Martin is right up there, right up there with the likes of Paul McCarthey?

Bono: Yes, I did. I think he is that good a melodist. I mean, he's a wanker (more laughter)... but, eh...

Jo Whiley: Are you going to apologise for what you just said, live on my show on Radio 1?

Bono: (gasps, inhales sharply) Oh, sorry, I'm a reformed character, by the way! I don't do that any more!

JW: You're not showing signs of being reformed...

Bono: Can we delete that?

Jo Whiley: No we can't.

Bono: And he's a disfunctional character and a cretin.

Jo Whiley: (laughs) Again apologies..

Posted Image


#2486 lucas007

lucas007

    Użytkownik

  • Members
  • 392 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Woodche

Posted 01 marca 2009 - 18:07

Ta machina już dostępna jest, wczoraj na dworcu w mieście doznań ;) zakupiłem.

a jak recenzja? kto pisał i jaka ocena?

#2487 lookass

lookass

    Użytkownik

  • Members
  • 1 423 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Warszawa

Posted 01 marca 2009 - 20:02

Nie przychodzi mi nic innego na myśl jak użycie powszechnie znanego i wypowiadanego przy każdej okazji słowa K***A!!! Wracam sobie z Gdańska zadowolony, że odbiore sobie digipacka w poniedziałek (po premierze!) a tu co? Czwartek! K... świetnie :/

PS. Jestem w sekcie :P

#2488 Chico la verdad

Chico la verdad

    Użytkownik

  • Members
  • 1 273 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:from another Country

Posted 01 marca 2009 - 21:14

Czas na wstępną ocenę płyty... Odpaliłem krążek i przesłuchałem raz...(chciałem już ominąć Get On Your Boots, ale w końcu wytrwałem). Chwila zastanowienia i włączyłem ponownie Magnificenta i tak katowałem go kilkanaście razy. Ponowne odsłuchanie całości. Takie były początki.
Od piątku przesłuchuję regularnie i na chwilę obecną Moim Zdaniem:
Hierarchicznie:

1. Magnificent 9/10
- absolut nr 1 tej płyty. Pomijając wspominane mocne elektryzujące intro, same pierwsze dźwięki wprawiają w osłupienie, a dalej w istny trans, który trwa tak te ok 5 minut. Cóż, dla mnie ten kawałek to takie City Of Blinding Lights tej płyty. Doszukuję się ponadto motywów Where The Streets Have No Name, zwłaszcza perkusyjnych. Podejrzewam, że na koncercie utwór będzie brzmiał najokazalej i właściwie życzyłbym go sobie na wejściu. Tak jak już komuś wspominałem... ta piosenka ma swój niepowtarzalny ciąg, jest spójna, zwarta a zarazem elastyczna i trzyma w napięciu do ostatniego momentu.

2. Fez - Beign Born 9/10
- absolut nr 2. Trochę te minutowe intro dla mnie nie zrozumiałe, ale w każdym razie później zaczyna się dla mnie ten utwór i powala do końca. Najbardziej innowacyjny kawałek na tej płycie i podobnie, jak w przypadku Magnificenta - bogactwo znamienitych dźwięków. Wokal to po prostu cudo, a i Adam daje daje dużo mocy!

3. Moment Of Surrender 9/10 - absolut nr 3. Całkiem nowe U2 z niczym mi się niekojarzące. Wybitna sekcja rytmiczna i słyszalny wyraziście Adam. Chyba najlepszy refren na całej płycie. Bono daje z siebie naprawdę to, co najlepsze.
Plusem jest to, że utwór trwa tak długo i mimo pewnej jednostajności nie jest monotonny. To będzie kawałek na "odsapnięcie" podczas koncertu.

4. Unknown Caller 8/10 - bardzo dobry i solidny klimat ATYCLB. Poza tym dostrzegam pokrewieństwo z Windows In The Skies. Także jeden z lepszych refrenów. Utwór o powtarzalnej zmienności, który nie może się nudzić.

5. I'll Go Crazy If I Don't Go Crazy Tonight 8/10 - i znów motywy ATYCLB. Tekst piosenki prosty i właściwie prostotę widać niej całej. Bardzo kojący kawałek i znów jedna z lepszych partii wokalnych Boniasa. Śpiewa w sposób, jakby kogoś usilnie motywował.

6. Stand Up Comedy 8/10 - jedyny utwór, który zalatuje Achtungiem niezaprzeczalnie i bardzo dobrze. Najlepszy rytmicznie i jak się domyślam idealny do tańca. "Came On....." - zabójcze. Czuć ekspresję w głosie Bono.

7. White As Snow 8/10 - melancholia i chóralność. Utwór wbrew pozorom też nie wydaję się nudny i jest potrzebny na krażku. Urocze zakończenie.

8. Breathe 8/10 - kawałek rodem z Rattle&Hum. Chociaż wejście na miarę Indian Summer Sky. Nie ulega wątpliwości, że to najbardziej przypominający klimaty 80' utwór. Będzie koncertówka, będzie...

Toteż te 4 kawałki - jedna półka.

9. No Line On The Horizon 6/10
- nie podchodzi mi ten kawałek na chwilę obecną. Po jednych pieniądzach z Gets On Your Boots...

10. Gets On Your Boots 5/10 - i tutaj małe zaskoczenie. W kontekście całej płyty ta piosenka wypada lepiej, zwłaszcza w bezpośredniej konfrontacji z NLOTH. Zyskał odrobinę w moich oczach. Johnny99 - możesz być dumny bo na Twoich zapewnieniach można polegać. Utwór najsłabszy na płycie, o czym zresztą wcześniej trąbiłem, ale też innowacyjny.

11. Cedars Of Lebanon - bez oceny, nie rozumiem tego utworu jeszcze. Dla mnie jest recytowany i poetycki.

Podsumowując, bardzo solidne dzieło z pionierskimi smaczkami. Niezwykle wyrównana i o to chodziło.
Postaram się na przyszłość nie wątpić w U2... :P

#2489 Sara

Sara

    hermit

  • Members
  • 1 856 posts
  • Płeć:Kobieta

Posted 01 marca 2009 - 22:20

A propos "Cedars of Lebanon" - 10/10 - tekst jest niesamowity. Wielka szkoda, że to taki krótki utwór. Mógłby trwać 8-11 minut.
"Long hair is an unpardonable offense which should be punishable by death."

#2490 lucas007

lucas007

    Użytkownik

  • Members
  • 392 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Woodche

Posted 02 marca 2009 - 13:24

ktoś czekał na piczfork rewiu? już jest:

http://www.pitchfork...-on-the-horizon

...i mam wrażenie że horajzonowi oberwało się za bombę. bo to bardziej gorzka ocena ostatnich poczynań U2 niż NLOTH. raczej zawód.

#2491 Chico la verdad

Chico la verdad

    Użytkownik

  • Members
  • 1 273 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:from another Country

Posted 02 marca 2009 - 13:32

ktoś czekał na piczfork rewiu? już jest:

http://www.pitchfork...-on-the-horizon

...i mam wrażenie że horajzonowi oberwało się za bombę. bo to bardziej gorzka ocena ostatnich poczynań U2 niż NLOTH. raczej zawód.


O kant dupy te wszystkie recenzje. Po co to w ogóle czytać? Po co się w ogóle wkurwi...?
A czego taka recenzja może mnie ciekawego nauczyć?

#2492 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Posted 02 marca 2009 - 14:22

No nie, ostatnią rzeczą jakiej się spodziewałem było to, że Pitchfork oceni NLOTH niżej niż HTDAAB :blink:

Autorowi płyta się rozjeżdża, co dowodzi jedynie tego, że nie miał zamiaru się z nią specjalnie mierzyć - ot, posłuchał, napisał, i git. Zarzut że wstęp Magnificent nie pasuje do reszty kawałka można utrzymywać najwyżej przez trzy pierwsze przesłuchania.. Można by było uważać, że taki album jak NLOTH jest defensywny, ale nie wtedy, gdy następuje po takim albumie, jak HTDAAB. Nikomu się ta płyta nie musi podobać, ale recenzja jest jak dla mnie niesprawiedliwa.

Kilka przemyśleń po kolejnych przesłuchaniach:

- Nie, produkcja nie jest idealna. Larry gra bardzo gęsto i dużo w porównaniu z poprzednimi albumami. Niestety, jest permanentnie wyciszany w miksach, co szkodzi rytmice utworów ( a rytmika zawsze była w U2 bardzo istotna ). Słychać to zwłaszcza w Stand Up i Breathe, gdzie Larry'ego wykopano do kąta bez pardonu, mimo, że to właśnie on powinien dzielić i rządzić w tych numerach ( i naprawdę się postarał, przez całą płytę słychać, że tym razem naprawdę CHCE, nie to, co na HTDAAB ). Podobnie w Crazy Tonight - chyba najlepsza perkusyjnie popowa piosenka U2 od czasu One Tree Hill ( pod tym względem bije na głowę Walk On, When I Look At The World, czy inne numery z ostatnich lat, z którymi można ją porównać ), i prawie w ogóle tego nie słychać. Dlaczego nasz bodyguard nie walczy o swoje ?? Dlaczego pozwala na ignorowanie swojej pracy ?? Cóż, z całą pewnością na żywo będzie lepiej.
- w MOS zdecydowanie brakuje gitary, Edge tak poważnie wchodzi dopiero na solówkę.
- Magnificent nie nudzi się po kilkudziesięciu przesłuchaniach. Arcydzieło.
- kompozycyjny perfekcjonizm niekiedy odbija się negatywnie na piosenkach. Słychać, że starali się naprawić błędy z HTDAAB, gdzie czasem kawałki sprawiały wrażenie, jakby z niczego nie potrafili zrezygnować ( dwa razy za długi wstęp do COBL itd. ). Na NLOTH miejscami przedobrzyli w drugą stronę, nie wiadomo dlaczego pozbawiając Magnificent i Breathe kilku genialnych momentów, znanych z Eze.
- jeśli chodzi o klasyfikację numerów, Breathe teraz dałbym zdecydowanie wyżej - po jakimś czasie człowiek przyzwyczaja się do skrótów. Reszta bez żadnych zmian.
- pomimo ww. wad, perfekcjonizm w kompozycjach nadal robi na mnie niezmiernie pozytywne wrażenie. Ani przez chwilę nie ma wrażenia " pisania na siłę ", albo " o, tego im się nie chciało dopracowywać ", które nachodziło mnie bez przerwy podczas słuchania HTDAAB. W tym sensie miał rację Adam, mówiąc, że nareszcie nie muszą przepraszać za to, że nie zdążyli dopieścić albumu.

A tak przy okazji Johnny, Acr - nadal uważacie, że dalsza współpraca z tą dwójką nie wiążę się z poszukiwaniem nowych muzycznych horyzontów?


Nadal tak uważam. Płyta brzmi świeżo przede wszystkim dlatego, że wprawdzie wszystko to już było, tyle, że nie na płytach U2 ( MOS, tytułowy i Fez to - lekko tylko " przystosowane " do mainstreamu - Passengers, z kolei Cedars to MDH - taka jakby druga części Falling At Your Feet ). Unknown Caller, Crazy Tonight i Breathe zupełnie w niczym nie zakłócałyby spójnego obrazu ATYCLB ( oczywiście gdyby były uboższe aranżacyjnie ). Właściwie zdecydowanie nietypowe są trzy numery - White As Snow z zupełnie nieU2ową melodyką ( aha, jak dla mnie nie ma znaczenia, że inspiracja jest " traditional " - jak się posłucha oryginału to słychać, że gdyby się uparli mogliby to sami podpisać, i nikt nie miałby prawa się czepiać ), Stand Up, który, poza dalekimi reminescencjami Mysterious Ways rzeczywiście niespecjalnie przypomina cokolwiek z tego, co nagrali wcześniej, no i Get On Your Boots, mimo wszystkich skojarzeń z Vertigo.

Najnowszą płytą zaczął walkę o literacką Nagrodę Nobla.


Eee, to fakt, że niektóre teksty na NLOTH są zaskakująco dobre np. Breathe - mimo nieszczęsnego " the songs are in our eyes " ( ? Miracle Drug - a może to świadome nawiązanie.. ?). czy Cedars ( fraza " soldier brings oranges he got out from a tank "
to pierwsze od długiego czasu zdanie napisane przez Bono, które rzeczywiście wyciska łzy z oczu ) - ale mimo wszystko koleś chyba ODROBINKĘ przesadził.

Słyszę tam co najmniej dwa męskie głosy, więc nie wiem czy któryś z panów producentów się zaangażował


Obaj panowie producenci figurują w creditsach także na wokalu, więc dawali głosy nie tylko w tym numerze.

11. "Cedars Of Lebanon" - 4/6 - nie czuję za diabła klimatu tego utworu. Jak dla mnie najsłabsza piosenka. Po co tak wyciszyli Larry'ego?


Trochę się dziwię, że Ci się nie podoba, bo moim zdaniem właśnie w nim Bono daje z siebie to co ma najlepszego w niższych rejestrach. Dla mnie Cedars muzycznie to Million Dollar Hotel w całej okazałości, i nie widzę powodów, dla których miałoby się nie podobać komuś, komu odpowiadają takie klimaty i zachwycał się tamtą muzyką ( ja się zachwycałem ). Ale zgadzam się z Sarą - ten kawałek błaga na kolanach o rozwinięcie, powinien się rozimprowizowywać jeszcze ładnych kilka minut, urywa się dokładnie wtedy, kiedy człowiek sobie mówi " no, zaczyna się wspaniale, teraz dopiero się będzie jazda ! ". A tu cisza :( Mam nadzieję, że koncerty naprawią ten błąd.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#2493 kade

kade

    Użytkownik

  • Members
  • 2 826 posts
  • Płeć:Nie powiem

Posted 02 marca 2009 - 14:33

- ten kawałek błaga na kolanach o rozwinięcie, powinien się rozimprowizowywać jeszcze ładnych kilka minut, urywa się dokładnie wtedy, kiedy człowiek sobie mówi " no, zaczyna się wspaniale, teraz dopiero się będzie jazda ! ". A tu cisza :( Mam nadzieję, że koncerty naprawią ten błąd.


A dla mnie to nie jest błąd. Edge lubie niedopowiedzenia i to nie pierwszy raz kiedy tak ucina. Ale mnie się to podoba: jest intrygujace, tajemnicze. Czy zawsze musi byc ta nieszczęsna kropka postawiona? Cedars dla mnie jest doskonałe. Takie, jakie jest.

#2494 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Posted 02 marca 2009 - 14:38

Nie zawsze, ale szkoda możliwości, które zostały utracone, a były spore.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#2495 Guest_Mac_*

Guest_Mac_*
  • Guests

Posted 02 marca 2009 - 14:42

Dobra, to ja powiem jeszcze że BARDZO nie pasuje mi to, że jest tak dużo Bono w songu "No Line On The Horizon". Ta piosenka aż się prosi na jakieś duższe solo i więcej Larrego.

Aha, i Get On Your Boots ma u mnie na prawdę ocene wyżej, to po prostu miażdży. W przeciwieństwie do Vertigo który się szybko nudzi, GOYB w tym czasie dopiero łapie.

#2496 pablo

pablo

    26 lat z U2...

  • Members
  • 1 594 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Płock / Warszawa

Posted 02 marca 2009 - 15:06

Na Onecie w komentarzach ani jednej pozytywnej opinii.

http://muzyka.onet.p...2488,plyty.html

Może byśmy to zmienili?









.

1. U2 * 2. Queen * 3. Metallica * 4. Marillion * 5. Pink Floyd * 6. R.Stones * 7. Iron Maiden * 8. Radiohead * 9. Deep Purple * 10. D.Mode

U2 TOP 10: The Unforgettable Fire, Exit, Luminous Times, All I Want Is You, Ultra Violet, Acrobat, The Ground Beneath Her Feet, Electrical Storm, Sometimes You Can't Make It On Your Own, Magnificent


#2497 Atomic_Mario

Atomic_Mario

    Użytkownik

  • Members2
  • 5 734 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Świnoujście :)

Posted 02 marca 2009 - 15:08

Może byśmy to zmienili?
.


Odradzam czytanie komentarzy na Onecie. To może źle się zakończyć dla Twojej psychiki ;)
Dołączona grafika

#2498 user420

user420

    Użytkownik

  • Members
  • 5 213 posts
  • Płeć:Mężczyzna

Posted 02 marca 2009 - 15:11

A kto myslal ze chodzi o Rasiaka?

#2499 Johnny99

Johnny99

    Nothingman

  • Members
  • 10 523 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Club Tip Top

Posted 02 marca 2009 - 19:04

Z perspektywy czasu zdumieć się można nad tym, jak wielkie znaczenie dla zespołu okazuje się mieć niepozorne i przeciętne Electrical Storm. Więcej niż połowa partii gitarowych Edge'a nagranych po 2002 roku to wariacje na temat ES. Wygląda to tak, jakby Edge ciągle był niezadowolony z tamtego rezultatu, i większość energii poświęcał na próby ponownego nagrania ES tak, by wreszcie zabijało. I myślę, że w Breathe wreszcie mu się udało.
Drink Scotch whiskey all night long
And die behind the wheel

Tak uważam.

#2500 corso

corso

    Użytkownik

  • Members
  • 3 831 posts
  • Płeć:Mężczyzna
  • Skąd:Black Diamond Bay

Posted 02 marca 2009 - 19:08

Z perspektywy czasu zdumieć się można nad tym, jak wielkie znaczenie dla zespołu okazuje się mieć niepozorne i przeciętne Electrical Storm. Więcej niż połowa partii gitarowych Edge'a nagranych po 2002 roku to wariacje na temat ES. Wygląda to tak, jakby Edge ciągle był niezadowolony z tamtego rezultatu, i większość energii poświęcał na próby ponownego nagrania ES tak, by wreszcie zabijało. I myślę, że w Breathe wreszcie mu się udało.

Zdumieć sie mozna jak niektórzy tej piosenki (ES) nie doceniaja.
;)
pzdr



Reply to this topic



  


2 user(s) are reading this topic

0 members, 2 guests, 0 anonymous users