6!
Interpretacji było 100ki, jak nie więcej.
Ba, na pewno więcej.
Co najmniej tyle ile osób próbowało się wsłuchać w tekst.
Każdy, praktycznie każdy może go odnieść do dziesiątek sytuacji z własnego życia, albo życia znajomych, lub zupełnie obcych. Bliskich, dalekich ludzi żyjących własnym rytmem i własnymi troskami.
Teorii oficjalnych było tyle, że aż strach je wymieniać (vide tu: http://u2forums.com/...?showtopic=896). Dlatego żadnej własnej interpretacji pisać nie będę - każdy wie najlepiej o czym to jest.
W ogóle to zaleta i jednocześnie potężna wada tego tekstu - bezpłciowość - nie ma bata żeby ze 100% pewnością powiedzieć, że to ON mówi do NIEJ, albo ONA do NIEGO, albo ON do ONEGO, czy też ONA do ONEJ. To po prostu krótki, praktycznie monolog, jednej strony do drugiej. Jednej osoby, do drugiej, jednej sytuacji życiowej do tego co już minęło; jednego świata do drugiego.
Postarałem się więc o to, żeby tłumaczonko było 'bezpłciowe' - w jednym miejscu okrutnie straciło na uroku, ale teraz przynajmniej każdy może swojej połówce to po cichutku, na ucho, na zlocie, w łóżku, w autobusie zanucić...
Dodam tylko - że od tego kawałka zaczęła się moja poważna przygoda z U2. Pamięta Pan, Panie Jacku poloneza na rynku, leczenie mnie z Aśki? hihi...
A tak poza tym - to tłumaczonko dedykuję mojemu tacie - trzymaj się!
Razem
Czy ku lepszemu idzie,
Czy czujesz wciąż się źle?
Czy ulży w bólu Tobie to, że
Obwiniać możesz mnie?
Mówisz –
Miłość
Ma trwać;
Gdy nocami pragniesz i
Snu Ci brak.
Miłość –
Dzielić mamy ją;
Bez troski może
Odejść; pewnie stracisz ją.
Może to był zawód?
W ustach Twych goryczy został smak?
Mówisz że kochania wciąż Ci brak,
Że bez tego obejść mam się ja.
Dziś już późno,
Czasu brak,
By wywlec przeszłość
W światło dnia.
Razem,
Choć różnimy się;
Wspólnie trudy dzielić,
Życie wespół przejść;
Razem…
Czekasz żeby Ci wybaczyć?
By uczucia wrócił żar?
Może wcielisz się w Jezusa,
By wyplenić z siebie to co złe?
Pragnień moich tak
Dużo było, czy…?
Po Tobie tylko pustka,
Oto co dziś mam.
Razem,
Choć różnimy się;
Rany nasze krwawią,
Szwy zrywamy z nich wciąż.
Mówisz:
Miłość świątynią,
Miłość dana nam;
Miłość jest święta,
Miłość rządzić ma.
I razem w nią wejść chcesz;
Lecz kpić z niej zaraz chcesz.
Więc ja już jej nie chcę, nie;
Tej Twojej gry,
Bo bólem gra Twa mi.
Miłość,
I krew;
W życiu
Uczuciem kieruj swym się.
Życie,
Jedno dane nam;
Siostry,
Bracia.
Żyć raz,
Tak by inność swą
Wspólnie w dobro zmienić,
Przekuć w troskę ją.
Razem…
pozdro, Wiercioch
One
Started by
Wiercioch
, lis 02 2008 20:27
1 reply to this topic
Reply to this topic
0 user(s) are reading this topic
0 members, 0 guests, 0 anonymous users