7439 replies to this topic

[tommorow]

A myślałam, że nikt nie wstawi Zgadzam się w pełni - nowa płyta Arcade Fire jest niesamowicie świetna. Cala.
http://www.youtube.c...feature=related

[el_f]

fantastyczny utwor z nowej plyty, ktora swoja droga cala trzyma poziom tego kawalka.
przede wszystkim niszczy motyw gitarowy, magia!!!

A wiesz już może jak to zagrać?

Aha, skoro każdy coś wrzuca, to dla mnie absolutnym killerem jest to (acr, jak to nie ma "hymnicznego pie*dolnięcia"?! ):

http://www.youtube.com/watch?v=vKhWeSEE9Rg

[user420]

A wiesz już może jak to zagrać?

w sumie jeszcze sie nie zastanawialem ale w najblizszym czasie postaram sie to ogarnac

[ALICE]

Lynyrd Skynyrd - "Free bird"

[margo]

Pierwszy kawałek Oasis jaki usłyszałam w radio
http://www.youtube.c...h?v=r8OipmKFDeM

[acr]

Na razie wstrzymuję się z oceną nowego Arcade Fire, bo jak powiem co myślę w tej chwili, znowu wyjdę na 'tego co zawsze musi przyniezalić* i dać ze dwa punkty chociaż mniej', po prostu, dam temu albumowi jeszcze czas, może przyzwyczaję się do rzeczy które nie są złe, ale mi osobiście, subiektywnie jakoś nie grają, słyszałbym inaczej itp., wiecie.

*cóż za brawurowy neologizm.


Dobrze. Wracamy do 'na dziś' i wracamy troszkę na Open'era na którym byłem jeden dzień i mimo że Pavement zmiotło, zastanawiam się, czy na pewno dobry dzień wybrałem.
I ok - bootlegi, nagrania, to nie to samo, ale inaczej ocenić nie mogę, tak więc - słuchając nagrań z Pearl Jam i nagrań z Yeasayer różne myśli przychodziły do głowy a wnioski zgrubsza prezentują się następująco:
- nałożenie tych dwóch koncertów było barbarzyństwem. bezendu.
- warto jednak było zostać na Yeasayerze i spóźnić się na PJ, tak myślę, tak mi się wydaje.
- jeszcze raz posłucham tego Yeasayerowego bootlegu i się rozpłaczę że mnie to ominęło.

No ale w każdym razie, wszyscy już znamy 2080? Jeśli tego nie słyszeliście jeszcze w tej wersji - obowiązkowo, to jest, proszę państwa, 10/10 on the horizon, a tak jeszcze a propos wczorajszej późnej rozmowy na czacie o 'hymnach' itp. - Vieux, Szczotku, co myślicie? Bo mi się zdaje, że 2080 potencjał taki ma, choć jak ustaliliśmy, mało kto się o tym szerzej dowie, jest to jeden z TYCH kawałków ostatniej dekady.

Ale że niektórzy już 2080 znają, to drugi wkrw kosmosu z tegoż samego szołs:
http://www.youtube.com/watch?v=wU7VH1PWuHw
Uuuuuu-uuuu-uuuuuuuu! No ej?
I dwuwiersz, sam w sobie, wyrwany nawet z reszty: "it's getting hard to keep pretending / I'm worth your time" jako rozwiązanie zwrotek - Morrissey chciałby sam to napisać, piękne.

[el_f]

No jeśli faktycznie tak wymietli jak mówisz że wymietli, to nieskromnie powiem że tego mniej więcej się spodziewałem i w tej chwili jest to jedyny openerowy koncert jakiego naprawdę żałuję. Ja chcę iść na ich koncert!

A tak w ogóle - acr, poczęstowałbyś tym bootlegiem, co?

[Szczotecz-kal]

2080 od pierwszego przesłuchania było TYM czymś. I jak najbardziej zasługuje na miano TEGO kawałka, ale no wiadomo My o tym wiemy (a to my mamy zawsze rację ).

I przyłączam się do prośby elfa, bo widzę, że jest tu co posłuchać.

[acr]

Niezawodny jak zawsze HennWill nagrał: http://www.hennwill....1-yeasayer.html

[vieux_capitaine]

Tzn to jest tak. 2080 to ze wszech miar świetny kawałek czego chyba pisać nie muszę. I na pewno ma predyspozycje do stania się takim naszym "Stairway To Heaven XXI", chociażby spójrzcie na tekst: Toż to właśnie plasuje się gdzieś pomiędzy Arcade Fire a "Epitah" KC z tym że jest mniej od "Epitah" patetyczne. Ale, ale nie wiem. To właśnie Acrze jest to że nie wiem czy koniec końców ja sam byłbym w stanie zaakceptować 2080 jako hymn. No bo słyszę w tym potęgę i "czuję te drzwi" jak to Rojek śpiewał ale z drugiej strony jednak przez nawał wszystkiego, przez nawarstwienie się, rozmnożenie, powielenie, skrzyżowanie wszystkiego z wszystkim, przez to wszystko mam wrażenie że oczekuję jednak czegoś bardziej. przełomowego?
"I believe that songs are arleady written" rzekł Bono i może miał rację? Że to nie konstrukcja i nie zaplanowanie i nie rzemioślarska wartość decyduje o wielkości czegoś a raczej zbliżenie się do ideału piosenki o czymś, tak jak "Kite" bliskie jest ideałowi piosenki o 'letting go someone you don't want to let go but you understand that it's the way things are' i każda nuta w nim podyktowana jest nie muzycznej spójności ale jakiejś większej myśli, idei/uczuciu które stara się obnażyć. Czy w tym kontekście "2080" spełnia ten warunek czy jest po prostu świetnie zrobionym kawałkiem?

[Yarpen]

http://www.youtube.c...h?v=6W873FDIviM

Nowy Interpol, oczywiście nie ma takiego przejmującego smutku jak na pierwszej płycie, ale to typowy singiel - szybszy i bardziej nośny. Zwrotka może i średnia, ale samo przejście do refrenu ("barricade...") chodzi za mną od wczoraj.

[Szczotecz-kal]

Czy w tym kontekście "2080" spełnia ten warunek czy jest po prostu świetnie zrobionym kawałkiem?

A może jednak kawałek nie musi być przełomowy, aby stać się 'hymnem' ? ;>



A, no, i u mnie na dziś

http://www.youtube.com/watch?v=TBdQgGWVkTw

[el_f]

"I believe that songs are arleady written" rzekł Bono i może miał rację? Że to nie konstrukcja i nie zaplanowanie i nie rzemioślarska wartość decyduje o wielkości czegoś a raczej zbliżenie się do ideału piosenki o czymś (...)

Tak, to uczucie (tak tak, w tym wątku będzie po polsku ) kiedy dochodzi się do wniosku że każda muzyka (w ogóle wszystko, tak naprawdę) już 'jest' i raczej można to 'odkryć' niż "wymyślić" jest bardzo... hmm... krzepiące? Coś w tym rodzaju w każdym razie. Ja osobiście bardzo lubię porównywać muzykę do... jedzenia. Czasem coś nie jest oryginalne, ale proporcje są tak idealnie dobrane że wydaje się że niczego lepszego - w ramach danej stylistyki - zrobić się nie da. Więc trzeba wymyślić nową stylistykę, która też nie jest niczym innym jak mieszaniem składników których nikt wcześniej nie mieszał. Potem okazuje się że i tak "wszystko już było" i generalnie nihil novi sub sole. W tym kontekście faktycznie szukanie tej 'idealnej piosenki' (choćby od stu innych różniła się tylko jednym akordem) wydaje się opcją nieco rozsądniejszą niż próby zrobienia za wszelką cenę czegoś przełomowego (co tak bardzo lubią niektórzy niezalowi recenzenci). A już na pewno takie podejście pozwala na nabranie dystansu do określeń typu "takiej muzyki to już nikt nie robi", "ten zespół jest jedyny w swoim rodzaju, naj-naj i w ogóle nigdy nie będzie drugiego takiego".

Czy w tym kontekście "2080" spełnia ten warunek czy jest po prostu świetnie zrobionym kawałkiem?

A może na razie troszkę za wcześnie to oceniać? Zresztą, boję się że 'nasze pokolenie' takiego 'hymnu' nie dorobi się w ogóle, z przyczyn o których pisałeś (jeśli dobrze Cię zrozumiałem). Brak "przełomowości" boli mnie dużo mniej niż brak uniwersalności.

[tomol012]

http://www.youtube.c...h?v=TO214E9d_vM

Na chillout jak znalazł

[stokrotka]

http://www.youtube.com/watch?v=TO214E9d_vM

Na chillout jak znalazł

NIE WIERZĘ!!! Taaaaaak!!! To jednak to!!!
Pamiętam ten utwór chyba z którejś części Need For Speed... albo jakiegoś innego zabijacza czasu za pomocą kierownicy. Wyjątkowo wpadło mi w ucho i za żadną cholerę nie mogłam tego znaleźć. No i po jakimś niewyobrażalnym czasie zupełnie nieświadomie utwór ląduje na forum... ach, ten przypadek

Ode mnie na dziś David Hallyday
http://www.youtube.com/watch?v=9CowTBemp6I
Śpiewa po francusku, czego z gruntu nie cierpię, ale jest wyjątkowy i wcale mi to nie przeszkadza

[margo]

Rano poleciało w radio, oczywiście na pełnych głośnikach, i cały dzień za mną łazi teraz
http://www.youtube.c...h?v=Wt9UyhTH87A

[Weronika]

http://www.youtube.com/watch?v=ESvYRR1Fyug czyli jeden z najfajniejszych duetów w ogóle, który rozkręca wszystko

Well, good god damn and other such phrases
I haven't heard a beat like this in ages
To miss such a beat would have been outrageous
But when you heart skips a beat its ruthless and aimless!