Mało się udzielam na takie tematy, ale w takiej społeczności to chyba mówi wiele o człowieku, jeśli zobaczycie co uważam za niedoceniane, a co za przeceniane, bo twórczość U2 znacie (a może znamy? - ja chyba wciąż poznawać będę) i klimat poczujecie.
Dla mnie (osobiście i nie chcę z nikim w spory wchodzić) U2 są tym samym zespołem wciąż, ale ich twórczość dla swoich potrzeb dzielę na dwie części;
1 - do Joshua Tree - "prawdziwe, wojownicze, zbuntowane" i takie .... hmmm..... pełne młodości U2, ale jednolite i zwarte. A sama Joshua - spiewająco zdany egzamin dojrzałości. I tu "zapomniane/niedoceniane (dla mnie nigdy nie będą dość docenione) kawałki typu Another Time, Another Place z Boy-a, Rejoice i October z October-a, o Tomorrow nie wspominając (wtedy zakwitła miłość do U2 w sercu mym), dodatkowo bez szczegółów - Love Comes Tumbling, I Fall Dawn.
2. od R&H - zespół dojrzały, ale poszukujący. Czy mi się następne płyty podobały czy nie - to generalnie moim zdaniem z płyty na płytę jakoś ewoluują, poszukują i czasem znajdują, a czasem nie. Z tej części twórczości moim zdaniem niedocenianym najbardziej utworem jest ten, gdy tak w pełni po raz pierwszy usłyszałem Edge-a czyli Van Diemen's Land - wtedy prawie się posikałem ze szczęścia, klimat, a jeszcze teledysk....... no iten głos.....
Natomiast moim zdaniem przeceniona jest cała Zoorop-a. Lubię jej słuchać, ale ten przekaz, ta forma.... nie przemawia do mnie.
A do koleżanki ultraviolet160 - w sprawie Ultraviolet-u popieram Cię w pełni i złego powiedzieć nie dam